***
Od tamtej pory Mak starała się więcej czasu spędzać z Mroczną Wizją. Od wspólnych patroli po spacery i po prostu wspólne spędzenie czasu. Obecność młodszej kotki potrafiła w jakiś sposób uspokoić Makowy Nów. Zapanować nad tym, nad czym nie panowała przez tyle księżyców. I może liliowa nie rozumiała jeszcze w pełni tego uczucia, może dalej bała się, że coś się stanie Mrok, spinała się, gdy tylko poczuła na sobie jej dotyk, jednak mimo to cieszyła się. Mroczna Wizja darzyła ją jakimś uczuciem, to było chyba najważniejsze.
Siedziała sama w lesie i czekała na przybycie Mrocznej Wizji, która miała przyjść po patrolu. Chciały wyjść razem na spacer, a że Mak chciała spędzić chwilę samemu, uzgodniła z wojowniczką, że będzie na nią czekać. Dlatego siedziała sama w lesie, rozglądając się na boki. Lubiła takie spacery. Tylko wtedy pokazywała w większym stopniu siebie. A przynajmniej bez krzyku. Mimowolnie, jak zawsze, zaczęła nucić dobrze znaną z dzieciństwa piosenkę, dalej czekając. Wtedy zza krzaków wyłoniła się dobrze znana sylwetka Mrocznej Wizji. Czarna kotka wzrokiem napotkała wzrok Makowego Nowiu, a na jej pysku pojawił się mały uśmiech. Mak od razu przestała nucić i podeszła do Mrok, niepewnie odwzajemniając uśmiech.
- Witaj Mroczna Wizjo – przywitała się zadowolona, a wojowniczka czule otarła się o jej bok. Liliowa stała w bezruchu, dopiero po chwili odwzajemniając ruch młodszej kotki.
- Cześć Makowy Nowiu – powiedziała w końcu Mrok i odsunęła się od Makowego Nowiu – Chcesz iść specjalnie w jakieś miejsce? – zapytała, chcąc już zaczynać spacer. Wtedy liliowa przypomniała sobie o swoim maku, który trzymała za uchem. Łapą wyjęła go zza ucha i pokazała wojowniczce.
- Mogłybyśmy pójść i poszukać dla mnie nowego maku? – zaproponowała i spojrzała na Mrok. W głębi serca Mak bardzo liczyła na to, że młodsza się zgodzi. Może nie mówiła o tym głośno, ale zbieranie tych roślin zawsze było dla niej czymś bardzo ważnym i robiła to tylko z ważnymi osobami. A taką ważną osobą była właśnie Mrok, która na szczęście się zgodziła. I tak obie kotki powolnym tempem ruszyły na poszukiwanie czerwonej rośliny. Szły, rozmawiając między sobą, a cisza do ich rozmowy wkradała się dość rzadko. Nawet jeśli się pojawiała, nie była ona tak krępująca jak za każdym razem, gdy liliowa z kimś rozmawiała. Doskonale zdawała sobie sprawę, jak idą jej kontakty z innymi członkami klanu, dlatego taki obrót spraw był dość miłą odmianą. W końcu dotarły na miejsce, gdzie było sporo różnych roślin, w tym maków. Liliowa wzięła głębszy oddech. Zbieranie maków zawsze kojarzyło jej się z... Domem. Z jakimś spokojem. Rozpoczęła więc swoje szukanie, tak samo jak jej towarzyszka.
- Możemy porozmawiać? – zapytała nagle Mrok, na co Mak skierowała uszy w jej stronę – Jesteśmy razem i zastanawiałam się nad założeniem rodziny – powiedziała, na co Makowy Nów się zatrzymała.
- Założeniem rodziny? Co masz na myśli? – zapytała cicho, przenosząc wzrok na swoją partnerkę.
- Wiesz, chciałabym mieć kocięta – wyznała wojowniczka, co lekko zmroziło liliową. Kocięta? Kotka sama nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Zdawała sobie sprawę, że wcześniej czy później do tego dojdzie, ale nigdy nie spodziewała się, że tak nagle. Nawet miała nadzieję, że ten moment nigdy nie nadejdzie. Przełknęła głośniej ślinę i spuściła wzrok na swoje łapy. Na swoje liliowe łapy, dokładnie jak łapy jej ojca, Gęsiego Wrzasku.
- To nie jest żart, prawda? Mówisz poważnie? – dopytywała Mak.
- Oczywiście, że mówię poważnie – oznajmiła Mrok, a wyraz jej pyska się zmienił, jakby na potwierdzenie jej słów – Jesteśmy coraz starsze, a dodatkowo byłaby to szansa na rozwój kultu – mruknęła.
- Mrok ja nie dam rady – powiedziała wprost – Myślisz, że naprawdę nadaje się na wychowanie kociąt? Coś mi jednak po ojcu zostało i to głównie moje krzyki słychać – syknęła cicho, przypominając sobie swój własny strach przed opiekunem.
- Poradzimy sobie – przekonywała wojowniczka, ale Mak nie umiała w to uwierzyć.
- Nie nadaję się na żadnego opiekuna do kociąt. Nie uda mi się. Im to na pewno nie wyjdzie na dobre – podniosła lekko głos. Czy to naprawdę musiało mieć miejsce? Jedno z jej najgorszych koszmarów. Niby tylko kocięta, dla niej jednak to było wyzwanie, które było jednym z najcięższych. Nie wyobrażała sobie nigdy siebie w roli matki, czy jakiekolwiek opiekunki. Wiedziała, że nie podoła, a teraz? Mroczna Wizja mówiła dalej, lecz liliowa stała przy swoim, starając się nie wykrzyczeć wszystkich myśli na głos. Nie mogła powiedzieć wszystkiego Mrok, bardziej nie była w stanie. Wystarczyło tylko tyle, była o tym przekonana, nawet jak się myliła.
- Mroczna Wizjo! – krzyknęła w końcu, wysuwając pazury i wbijając je w ziemię – Naprawdę widzisz we mnie materiał na matkę? Na kogoś, kto mógłby opiekować się kociętami i przy nich być? – zapytała – Nie widzisz tego choćby teraz? Tego, jak wybucham, jak krzyczę? Chcesz widzieć strach na pyskach własnych dzieci? – syknęła – Nie będę dobrą matką, jakąkolwiek matką, bo nie dam rady – warknęła i napięcie zawróciła w stronę obozu, nie odwracając się nawet za siebie.
***
Grzebała łapą w ziemi, czekając, aż Mroczna Wizja wróci z patrolu. Słońce powoli zachodziło i od ich spaceru minęło trochę czasu. Od spaceru i rozmowy. Mak dalej nie mogła pogodzić się z tym wszystkim. Wiedziała, jak to się skończy, jednak mimo to, chciała jeszcze raz porozmawiać ze swoją partnerką. Bardziej na spokojnie, a przynajmniej taką miała nadzieję. W końcu znajoma sylwetka Mrok pojawiła się w wyjściu z obozu. Jej zielone oczy szybko przeskanowały otoczenie, a gdy Makowy Nów to zauważyła, od razu wstała i ruszyła w stronę swojej partnerki.
- Możemy porozmawiać? – zapytała cicho i szybko opuściła obóz – Co do tego, co mówiłaś wcześniej... – zaczęła, wracając myślami do ich wcześniejszej wymiany zdań – ...nie mogę ci zakazać. Masz prawo chcieć kociąt, tak samo jak ja mam prawo ich nie chcieć – oznajmiła bez żadnych emocji – Chcę być przy tobie i żadne kociaki tego nie zmienią, dlatego decyzja co do nich należy do ciebie. Jednak chcę też, żebyś wiedziała, że to wszystko jest dla mnie dość dużym wyzwaniem – wyznała cicho, nieprzyzwyczajona do takich rozmów.
<Mrok?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz