- Nie chcę tu siedzieć... - Powiedziała półgłosem do czarno-białego ucznia, nie wiedząc, jak zacząć rozmowę.
- Aż tak źle się czujesz w pobliżu Witki Chm-Przepiórko?
Przepiórka aż za dobrze zdawała sobie sprawę, że jeszcze minie dużo czasu, zanim wszyscy przyzwyczają się do jej nowego imienia.
- Tak... Nie chc- Chciała dokończyć, ale złapał ją taki kaszel, że myślała, że zaraz gardło jej pęknie. Po ataku kaszlu Puma oznajmił, że musi iść do Padliny, więc na trochę zostaną sami. W zasadzie Przepiórce to odpowiadało, a przynajmniej dopóki nie zostanie sama w pobliżu tej przerażającej kotki. Kiedy czekoladowy uczeń wyszedł, ze schowka na zioła wyszła medyczka owocniaków, Witka, trzymając w pysku suche liście mięty. Zaraz za nią weszła Murmur, trzymająca w pysku coś, na czym leżał miodek. Przepiórka aż za dobrze wiedziała, że to lekarstwa na poważniejszy rodzaj kaszlu. Witka usiadła obok uczniów, zamoczyła delikatnie suchą mięte w miodku, po czym kazała otworzyć uczennicy pysk, i połknąć smaczną mieszankę ziół.
- Dziękuje... - Zdążyła wyjąkać, zanim starsza medyczka znowu zanurzyła się w schowku i wróciła z czyśćcem wełnistym, gwiazdnicą pospolitą, jastrzębcem leśnym oraz kocimiętką.
Kotka grzecznie zjadła zioła, po czym wręcz modliła się, żeby kocica już sobie poszła. Naprawdę nie czuła się dobrze w jej towarzystwie. Po chwili czekania, aby upewnić się, czy pacjentka połknęła wszystko, Murmur oraz Witka odeszły od Czernidłaka oraz Przepiórki.
- Wreszcie! Siedzenie, i patrzenie na ciebie w takim stanie i do tego w towarzystwie tych kotek, chyba za chwile doprowadziłoby mnie do szału!
-Tak... Mnie też. Nie wiem jak ja mogłam tylko i wyłącznie ze strachu, chcieć siedzieć przy chorych kotach i słuchać ich narzekania! Jedyne co mnie podtrzymywało, to zapach ziół. Kocham te zapachy. Chociaż są wyjątki.
- Kto co lubi, ale jak dla mnie, to te całe zielska strasznie śmierdzą!
- Noo... Ale to zależy jakie, bo co innego na przykład kocimiętka, a co innego taka mysia żółć. Ble!
- To też racja. Ale i tak jak dla mnie większość ziół śmierdzi tak, jak ta cała mysią żółć.
Przepiórka bardzo dobrze czuła się w towarzystwie kocurka. Był dla niej jak drugi brat, i chociaż był młodszy, czasem czuła się, jakby był w jej wieku, a może i nawet starszy.
- Czernidłak, strasznie tu nudno... Może masz jakiś pomysł, na fajną zabawę, ale taką, żebym nie wstawała? Ta cała Witka nas zabije!
- Hm... Mam jeden pomysł, ale ostrzegam, że sama się prosiłaś.
- Hm... Lubię niespodzianki, no i ciekawe zabawy... Dobra!
- Okej! Ja będę mówił imię jakiegoś kota, a ty mi powiesz, co o nim myślisz i czy coś do niego czujesz!
- Naprawdę?
- Tak!
- Super! Świetny pomysł. To lepsze niż siedzenie bez sensu.
- Okej... No to może... Pieczarka!
- Mh... Noo... Raczej nigdy z nią nie gadałam, ale nie wiem, czy byśmy się polubiły... A ja wolę mieć więcej kotów neutralnych, niż wrogów.
- Ciekawie, ciekawie...
- Dawaj dalej!
- Świergot!
- Jest spoko, lubię ją, ale raczej nieszczególnie się nią interesuje... No chyba, że nagle się okaże, że ma kociaki! Ja KOCHAM kociaki! A szczególnie jeżeli to jakieś rzadkie sierści czy osobowości! Na przykład calico, albo tortie.
- Okej, okej... O! Już wiem! To będzie mocne!
- No to dawaj!
- Ja!
- Ty?
- No tak
- Dobra! Wyzwanie przyjęte! Ogólnie jesteś dla mnie jak drugi brat. Bardzo cię lubię, i zależy mi na naszej relacji. Może nie jestem w tobie no nie wiem... Zauroczona? Czy coś takiego, ale naprawdę Cię lubię. A ty? Co o mnie myślisz Czerniś?
- Aż tak źle się czujesz w pobliżu Witki Chm-Przepiórko?
Przepiórka aż za dobrze zdawała sobie sprawę, że jeszcze minie dużo czasu, zanim wszyscy przyzwyczają się do jej nowego imienia.
- Tak... Nie chc- Chciała dokończyć, ale złapał ją taki kaszel, że myślała, że zaraz gardło jej pęknie. Po ataku kaszlu Puma oznajmił, że musi iść do Padliny, więc na trochę zostaną sami. W zasadzie Przepiórce to odpowiadało, a przynajmniej dopóki nie zostanie sama w pobliżu tej przerażającej kotki. Kiedy czekoladowy uczeń wyszedł, ze schowka na zioła wyszła medyczka owocniaków, Witka, trzymając w pysku suche liście mięty. Zaraz za nią weszła Murmur, trzymająca w pysku coś, na czym leżał miodek. Przepiórka aż za dobrze wiedziała, że to lekarstwa na poważniejszy rodzaj kaszlu. Witka usiadła obok uczniów, zamoczyła delikatnie suchą mięte w miodku, po czym kazała otworzyć uczennicy pysk, i połknąć smaczną mieszankę ziół.
- Dziękuje... - Zdążyła wyjąkać, zanim starsza medyczka znowu zanurzyła się w schowku i wróciła z czyśćcem wełnistym, gwiazdnicą pospolitą, jastrzębcem leśnym oraz kocimiętką.
Kotka grzecznie zjadła zioła, po czym wręcz modliła się, żeby kocica już sobie poszła. Naprawdę nie czuła się dobrze w jej towarzystwie. Po chwili czekania, aby upewnić się, czy pacjentka połknęła wszystko, Murmur oraz Witka odeszły od Czernidłaka oraz Przepiórki.
- Wreszcie! Siedzenie, i patrzenie na ciebie w takim stanie i do tego w towarzystwie tych kotek, chyba za chwile doprowadziłoby mnie do szału!
-Tak... Mnie też. Nie wiem jak ja mogłam tylko i wyłącznie ze strachu, chcieć siedzieć przy chorych kotach i słuchać ich narzekania! Jedyne co mnie podtrzymywało, to zapach ziół. Kocham te zapachy. Chociaż są wyjątki.
- Kto co lubi, ale jak dla mnie, to te całe zielska strasznie śmierdzą!
- Noo... Ale to zależy jakie, bo co innego na przykład kocimiętka, a co innego taka mysia żółć. Ble!
- To też racja. Ale i tak jak dla mnie większość ziół śmierdzi tak, jak ta cała mysią żółć.
Przepiórka bardzo dobrze czuła się w towarzystwie kocurka. Był dla niej jak drugi brat, i chociaż był młodszy, czasem czuła się, jakby był w jej wieku, a może i nawet starszy.
- Czernidłak, strasznie tu nudno... Może masz jakiś pomysł, na fajną zabawę, ale taką, żebym nie wstawała? Ta cała Witka nas zabije!
- Hm... Mam jeden pomysł, ale ostrzegam, że sama się prosiłaś.
- Hm... Lubię niespodzianki, no i ciekawe zabawy... Dobra!
- Okej! Ja będę mówił imię jakiegoś kota, a ty mi powiesz, co o nim myślisz i czy coś do niego czujesz!
- Naprawdę?
- Tak!
- Super! Świetny pomysł. To lepsze niż siedzenie bez sensu.
- Okej... No to może... Pieczarka!
- Mh... Noo... Raczej nigdy z nią nie gadałam, ale nie wiem, czy byśmy się polubiły... A ja wolę mieć więcej kotów neutralnych, niż wrogów.
- Ciekawie, ciekawie...
- Dawaj dalej!
- Świergot!
- Jest spoko, lubię ją, ale raczej nieszczególnie się nią interesuje... No chyba, że nagle się okaże, że ma kociaki! Ja KOCHAM kociaki! A szczególnie jeżeli to jakieś rzadkie sierści czy osobowości! Na przykład calico, albo tortie.
- Okej, okej... O! Już wiem! To będzie mocne!
- No to dawaj!
- Ja!
- Ty?
- No tak
- Dobra! Wyzwanie przyjęte! Ogólnie jesteś dla mnie jak drugi brat. Bardzo cię lubię, i zależy mi na naszej relacji. Może nie jestem w tobie no nie wiem... Zauroczona? Czy coś takiego, ale naprawdę Cię lubię. A ty? Co o mnie myślisz Czerniś?
<No, i co ty na to Czernidłaczku?>
[617 słów]
[przyznano 12%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz