Kolejny nudny i stresujący dzień na mieście. Czarna kotka przemierzała kanały pod miastem. Było tu mnóstwo zapachów, szczury, ale przynajmniej było cicho. Nasłuchiwała uważnie, czy ktoś idzie. Nie, było czysto. Szła więc dalej. Musiała obejść terytorium Klanu Wilka, aby dostać się do Liściastego Futra. Codziennie padała podziemne tunele zapuszczając się coraz dalej. Koniec eksploracji na dziś. Znalazła drabinkę z włazem na zewnątrz i wyszła na powierzchnię. Śmierdziała okropnie, ale mało się tym przejmowała. Najważniejsze to znaleźć kotkę, która była dla niej ważna. Tak, Nocny Kwiat była samolubna. Wolała swoje szczęście od szczęścia Liściastego Futra. Wiedziała, że kotka ma rodzinę w klanie Klifu, ale samotniczka chciała ją mieć tutaj, przy sobie.
Nocny Kwiat szła dalej, bez celu. W przeciwieństwie do większości samotników nie miała własnego leża. Spała, gdzie się dało. Powinna coś sobie zrobić, zwłaszcza że planowała stworzyć rodzinę. Miała dosyć samotności. Rodzina dawałaby jej poczucie bezpieczeństwa. Tak jak w żłobku w Klanie Wilka.
Postanowiła już, że nie wróci do lasu… Przynajmniej na razie. Było to zbyt niebezpiecznie. Chociaż nienawidziła Klanu Wilka i chciała ich powybijać, część niej chciała po prostu odpocząć. Co było niemożliwe, bo każdy nowy dzień oznaczał walkę w poszukiwaniu pożywienia. Gdyby tylko mogła zapolować w lesie... Ale nie, musiała jeść jakieś resztki. Beznadzieja.
Wciąż nie mogła. się przyzwyczaić do zmniejszonego pola widzenia. Tylko jedno oko. Głupia Zaranna Zjawa. Głupia Naparstnica. Głupia Mroczna Wizja, która z racji pochodzenia miała wszystko, czego chciała. Prawdopodobnie nigdy nie odczuwała takiego cierpienia, jak Nocny Kwiat teraz. Chciała krzyczeć. Szła dalej, aż usłyszała słabe piski. Zatrzymała się gwałtownie.
Za deską opartą o ścianę budynku coś się poruszało. Nocny Kwiat pochyliła się i wstrzymała oddech. Kocięta!!! Trójka małych kociątek upychała łapkami wychudzoną, nieżywą kotkę. Nocny Kwiat spanikowała. Jakieś zioła!!! Rozejrzała się. Lisie Łajno, niczego nie było! Podbiegła i ułożyła się obok kociąt. Słyszała słabe piski.
- Mama! - Nocny Kwiat nie wiedziała co ma robić. Wylizała dokładnie kotki. Były pewnie głodne, a za małe na stały pokarm! Po chwili samotniczka wiedziała. Musiała znaleźć je do Dwunożnej. Chwyciła jedno i zaczęła iść.
***
Kiedy każde kocię było przed drzwiami, Nocny Kwiat zaczęła drapać w drzwi i miauczeć przeraźliwie. Po chwili znajoma twarz ukazała się, a Nockę zalała fala wspomnień. Kotka wniosła kocięta do domu, a starsza pani zaczęła coś szczebiotać przeraźliwie. Po chwili wyszła z domu. Nocny Kwiat zaniosła kociaki na kocyk, na którym kiedyś leżała z Listkiem. Niepokoiła się, gdyż dwunożna nie wracała.
***
Wróciła z jakimś pojemnikiem. Przytkała każdemu kociakowi to do buzi. W środku było… mleko?! Jak?! Nocny Kwiat zwinęła się wokół dzieci.
- Zaopiekuję się wami. - wymruczała im do ucha. - Obiecuję. - zamknęła oczy, nakrywając młode puszystym ogonem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz