Chwilowo jednak jego mentor zaprzestał zwiedzanie z nim ciasnych tunelów i zajął się podstawowymi umiejętnościami, które miał umieć każdy członek Klanu Burzy. Byli na następnym polowaniu, gdzie ten dopracował z kocurem jego pozycję łowiecką i po raz pierwszy Cykoriowa Łapa spróbował zapolować na królika. Te duże stworzenia uciekały szybko, co było jednym z powodów ich trudnego złapania. Za pierwszym razem królik uciekł mu sprzed łap, bo ten skoczył na niego za późno, co spowodowało, że ten upadł pyskiem na ziemię i był świadkiem ucieczki zwierzyny, którą jakiś kot mógłby się pożywić. Tym razem nie udało mu się nic złapać, jednak nie tracił nadziei. Za którymś razem uda mu się dopaść to stworzenie.
Powrócili do obozu ze zwierzyną, którą udało się złapać jego mentorowi z pomocą cynamonowego kocura. Nie mogli wrócić z pustymi łapami. Odstawił nowo upolowaną zwierzynę na stos, jednak to nie był koniec jego treningu. Bobrzy Siekacz stwierdził, że przed tym, jak zakończą swój dość długi trening i uczeń będzie mógł odpocząć, to muszą nakarmić karmicielki i kocięta w żłobku, aby zrobić mu dobry nawyk. Nie rozumiał do końca tego, jednak nie miał zamiaru protestować. Zawsze mały uczynek dla kogoś, sprowadzał na jego pysk szeroki uśmiech. Do tego, zaraz będzie mógł położyć się na swym legowisku i odpocząć, co dawało mu motywację do wykonania zadania. Zmierzyli do żłobka, a gdy przekroczyli jego próg, masa spojrzeń padła na niego. Wszystkie kociaki Szepczącej Pustki wbiły w niego swój wzrok, przyglądając mu się z ciekawością. Ta trójka ostatnio przeniosła się do żłobka z legowiska starszyzny. Nie rozumiał czemu Przepiórczy Puch, zdecydowała się zostać z nimi w legowisku niż w przyjaznym żłobku. Było tu wszystko, co mogły wymarzyć sobie kocięta. Zabawki, inne kociaki do zabawy i królowe. Wszystko. Samo jego życie zaczęło się tu i nie uważał, żeby miał zły początek. Wzrok pokierował na Małą Koszatniczkę, która właśnie poprawiała futro Nornicy. Niedługo ona i jej kocięta również wyprowadzą się ze żłobka, co nie mógł zaliczyć ani do dobrych, ani do złych sytuacji. Niby była dobra, bo trójka kociąt zostanie uczniami, a szylkretowa królowa odpocznie, jednak jedyne co wiązał z tą kotką, to jej głośny krzyk. Jeśli była taka jako wojowniczka, to będzie trudno mu z nią egzystować z uśmiechem na pysku. Właśnie ów królowa skończyła układać kociakowi futro, szepcząc mu coś do ucha, po czym mała kulka futra oddaliła się od niej, a ta wbiła swe brązowe oczy w kremową kotkę zwaną Pszczółką. Z tego, co udało mu się wyczytać u Pszczółki, to nie była to bardzo towarzyska kotka, a każda próba rozmowy kończyła się jej ucieczką lub krzykiem od jej matki. Gdyby tylko mógł, to porozmawiałby z nią na temat wszystkiego. Jakikolwiek temat ona nie rzuci, to ten się dopasuje. Uczeń przerzucił wzrok na Bobrzy Siekacz, by wsłuchać się w jego słowa, jednak przerwał je głośny pisk kocięcia. Jego wzrok pokierował w stronę źródła dźwięku, aby ujrzeć jak Mała Koszatniczka, przygważdża kremową koteczkę łapą do ziemi. Pazury wbiły się w skórę mniejszej kotki, która próbowała się wyrwać spod łapy swej matki. Nim jednak zdążyła zrobić jakikolwiek postęp, Koszatniczka przejechała pazurami po jej oku, tworząc ranę na jej pysku. Czerwona substancja zaczęła wypływać z nowo utworzonej rany. Widok dość niecodzienny i to mógł przyznać Cykoria. Nie wiedział co robić. Wszystko stało się tak nagle i leciało za szybko. Nim ten zdołał przeanalizować sytuacje, coś działo się dalej. Kocica zrobiłaby to ponownie, gdyby nie Bobrzy Siekacz, który szybko znalazł się obok niej i odciągnął ją od Pszczółki. Również i on oberwał pazurami od królowej, jednak nie wyglądało, jakby to go zabolało.
Gdyby tylko brakowało tu więcej kotów, to kątem oka ujrzał, że w wyjściu ze żłobka pojawiła się sama przywódczyni. Czyżby pisk kociaka zaprowadził ją w to miejsce czy był to czysty przypadek i ta miała się tu pojawić? Tego się nie dowie Cykoria. Obserwująca Gwiazda znalazła się szybko u boku przewodnika i wspólnie udało im się odciągnąć szylkretową kotkę od jej kociąt oraz ją obezwładnić. Słyszał tylko krzyki kocicy, gdy ta próbowała się bezskutecznie uwolnić spod łap dwójki kotów.
- Puśćcie mnie! Robię to tylko dla ich dobra! - Krzyczała królowa. - Mają jego oczy, będą przez nie jak on!
Cykoria rzucił swój wzrok na trójkę kociąt, z których dwójka wbijała swój przestraszony wzrok w matkę, a Pszczółka leżała na ziemi, niezdolna do innych działań niż płaczu. Nagle do uszu ucznia dotarł głos jego mentora, nakazujący mu zabrać kocię do medyka, co od razu zrobił. Podszedł do kremowej kulki i chwycił ją delikatnie za kark, aby szybkim krokiem wyjść ze żłobka i skierować się ku legowisku medyka. Czuł wzrok kotów na sobie. Niecodziennym widokiem był przecież uczeń niosący krwawiące kocię do medyka. Dlaczego to musiało się dziać? Co takiego musiała zrobić Pszczółka bądź któreś z jej rodzeństwa, aby do tego doszło? Wszystko wyglądało dobrze, jak ten wchodził do żłobka z czekoladowym kocurem. Nic nie dawało znaku, że kotka wybuchnie i zaatakuje kogokolwiek. Mała Koszatniczka nie była przecież zła, nikt nie był, więc czemu to zrobiła? Może i Cykoriowa Łapa nie myślał o niej często w miły sposób, ale nigdy nie odważyłby się nie traktować ją z szacunkiem. Była ona królową i wojowniczką. Sama wychowywała kocięta, gdy wynikła ta sytuacja z Widmem, co uważał już za duże zadanie. Wszedł do legowiska medyka, skanując wzrokiem środek w poszukiwaniu Margaretkowego Zmierzchu lub Liliowej Łapy. Wyłapał drugą kotkę, a bardziej to ona go dostrzegła i widząc krwawiące kocię, wskazała jedno z legowisk, a sama udała się do składziku. Zgodnie z poleceniem cynamonowy kocur położył kocię we wskazanym miejscu, w międzyczasie próbując je w jakiś sposób uspokoić. Nie znał się na kociętach, a nawet mógł powiedzieć, że niedawno sam nim był, więc sytuacja dla niego nie była łatwa. Liliowa Łapa wróciła ze składziku, zamieniając jeszcze kilka słów z Rozpuszczonym Bachorem, który leżał na jednym z legowisk i zmierzyła do ucznia.
- Co się stało? - Zapytała ruda uczennica medyka, przyglądając się ranie na pysku kotki. - Na całe szczęście pazury nie zaczepiły o oko, więc powinieneś dziękować Klanowi Gwiazdy za to Pszczółko.
- Mała Koszatniczka rzuciła się z pazurami na Pszczółkę i sam nie wiem dlaczego. - Próbował wytłumaczyć sytuację kocur, gdy ta zajmowała się kociakiem. - Nic nie wskazywało na to, że coś się dzieje, a ta się na biedną Pszczółkę rzuciła. Bobrzy Siekacz i Obserwująca Gwiazda, na Klan Gwiazdy, zdołali odciągnąć ją od reszty, nim wyrządziła im więcej krzywdy. Nie wiem, co w nią wstąpiło i chyba nikt w tym klanie nie wie.
- Ważne, że teraz on jest tu z nami, a nie pod jej pazurami. Nie chcę wiedzieć, co by się stało, gdyby w żłobku była tylko ona, Przepiórczy Puch i ich kocięta.
Nie kontynuowali rozmowy dalej, bo przyglądał się poczynaniom kocicy. Wiedza medyczna to było coś, czego nie rozumiał i pewnie nie zrozumie, póki nie pójdzie ścieżką medyka. Sama nauka tego wyglądała na trudną, więc mógł tylko zazdrościć Liliowej Łapie cierpliwości i zaparcia do nauki. Nagle do jego uszu dotarł głos Obserwującej Gwiazdy, która wołała jego imię. Jak na zawołanie, pożegnał się z kotką, która zajmowała się teraz poszkodowanym kociakiem i wyszedł z legowiska. Rozglądnął się, szukając, skąd dochodzi głos, a gdy wreszcie jego wzrok padł na schody wieży, ten dostrzegł, że przywódczyni wbija w niego wzrok. Kiwnął tylko głową i zmierzył w jej kierunku. Przywódczyni jeszcze zawołała Kukułcze Skrzydło, który właśnie wrócił z treningu z jego siostrą i zmierzał w kierunku legowiska medyka. Rzucił coś jeszcze coś w kierunku szylkretowej kocicy i udał się za cynamonowym uczniem.
Po pewnym czasie dotarł na miejsce. On, jego mentor, przywódczyni i sprawca całego tego zamieszania znajdowali się w środku, gdy Gradowy Sztorm i Kukułcze skrzydło znajdowali się na schodach między pierwszym piętrem a parterem. Wzrok Obserwującej Gwiazdy wbity był w kocicę i z tego, co mógł wyczytać z jej pyska, nie była ona zadowolona z tej sytuacji.
- Nie było mnie przy wszystkim. Bobrzy Siekaczu, Cykoriowa Łapo, przedstawcie mi sytuację. - Przerwała ciszę szylkretowa przywódczyni. Wzrok brązowego wojownika powędrował na ucznia, tym samym dając mu znać, że on ma przemówić. Dopiero miał 7 księżyców, a już wylądował w legowisku przywódczyni.
- Jak tu ładnie zacząć... - Zastanowił się głośno uczeń, próbując ułożyć to wszystko w głowie. - Byłem z Bobrzym Siekaczem, by przynieść karmicielką zwierzynę, gdy nagle Mała Koszatniczka rzuciła się na Pszczółkę, raniąc go. Nie wiem dlaczego, bo stało się to nagle, jednak na szczęście byliśmy tam i udało nam się ją odciągnąć od kocięcia. A później ty przybyłaś.
- Jak zachowywała się Mała Koszatniczka przed atakiem? - Zapytała liderka, zerkając na ucznia, ale dalej wbijając spojrzenie żółtych, skośnych oczu w karmicielkę.
- Nie zauważyłem nic odstającego od normy. - Powiedział kocur, próbując przywołać daną sytuację w głowie. - Układała futro Nornicy, nie wbijając w nas wzroku, gdy weszliśmy. Zachowywała się jak zazwyczaj, jak to robiła przez ostatnie księżyce. Dopiero gdy skończyła układać futro kotce i ta odeszła, wtedy rzuciła się na Pszczółkę z pazurami.
Kocica skinęła głową, po czym już całą swą uwagę skupiła na Koszatniczce.
- Co masz na ten temat do powiedzenia, Mała Koszatniczko. Udzielam ci głosu. Nie zmarnuj tego.
Czy Cykoria chciał tu przebywać? Oczywiście, że nie. Cała sytuacja stresowała go bardzo, przez co nieświadomie jego prawa łapa zaczęła lekko i szybko uderzać o ziemię. Zawsze tak się działo, gdy ten się stresował i nawet jeśli ktoś by go na tym złapał, to ten nie przyznałby się do tego czynu. Dlaczego musiał się pakować w takie sytuacje? On nie chciał. To one przychodziły same.
- Ich wzrok ich zgubi. Jest taki jak jego. Muszę się go pozbyć, nim zrujnuje to ich oraz ten klan. Robię to tylko dla ich dobra i powinnaś mnie zrozumieć Obserwująca Żmijo. Sama przecież jesteś matką i też chcesz jak najlepiej dla swoich pociech, prawda?
- Jeśli uważasz, że wydłubanie swoim dzieciom oczu i pozbawienie ich wzroku jest dla nich dobre, to jest z tobą gorzej, niż aż do dzisiaj sądziłam. - Stwierdziła tortie, patrząc na nią z powagą.
- Nie widzisz tego?! - Królowa podniosła głos, co wystraszyło lekko Cykorię. - Ważka i Pszczółka są jak on. Wszyscy to widzą, oprócz Ciebie i twojego przeklętego zastępcy. Ja za to znalazłam sposób, aby wreszcie uczynić tą trójkę moimi kociętami, a nie jego. Lepsze to niż patrzenie jak przez całe życie jak wszyscy patrzą na nich z boku, bo są podobne do ich ojca.
- To są kocięta. - Rzekła Żmija jeszcze poważniejszym tonem, jakby była niewzruszona krzykiem jej rozmówczyni, wiercąc dziurę w Małej Koszatniczce. - Jak widzę, nie sądzisz, że twoje działania były złe.
- Nie znasz ich. Nie wiesz, jakie one są, a ja tak. Wiem, że są przesiąknięte jego wartościami i to jest jedyna droga, aby sprowadzić ich na dobrą ścieżkę. - Tu kocica na chwilę zamilkła, aby wziąć głęboki oddech. - Czemu miałabym widzieć cokolwiek złego w mych działaniach? Naprawiam ich. - Obserwująca Gwiazda chwilę milczała, aby potem odezwać się ponownie.
- Bobrzy Siekaczu. Powiedz Gradowemu Sztormowi i Kukułczemu Skrzydłu by zabrali Małą Koszatniczkę na wyższe piętro wieży i tam ją przetrzymali, aż nie wydam innego polecenia. - Rozkazała. Czekoladowy kocur tylko skinął głową, po czym ruszył w stronę dwójki wojowników, zostawiając swojego ucznia samego. Rozkaz Obserwującej Żmii nie był czymś, czego spodziewał się uczeń, a tym bardziej Koszatniczka.
- Jeszcze przypomnisz sobie moje słowa, gdy Ci wbiją swe kły w twój kark. - Rzuciła kocia, jakoby niewzruszona rozkazem przywódcy Klanu Burzy. - Będziesz żałować, iż mnie nie posłuchałaś, że nikt mnie nie wysłuchał. One są klątwą tego klanu!
Przywódczyni nic nie odpowiedziała, a tylko wbijała swój wzrok w kocicę, czekając, aż pojawi się trójka wojowników, którzy mieli zabrać kotkę. Czekoladowy przewodnik wrócił z dwójką wojowników, którzy zabrali Koszatniczkę, według rozkazu. Cóż za niespodziewana sytuacja. Nie sądził, że z jego treningu wyniknie takie coś. Mieli tylko przynieść zwierzynę do żłobka, a skończyło się na tym, że wylądował w legowisku przywódcy. Gdyby miał zgadywać, to nigdy by nie przypuszczał, że to się tak potoczy. Swój wzrok przerzucił z wyjścia, w którym zniknęła trójka kotów, na Żmije.
- A co dalej? - Zapytał uczeń, który nie zrozumiał całkowicie rozkazu szylkretowej kotki. - Zamkniesz Małą Koszatniczkę, jednak co z jej kociętami? Pszczółka dalej jest w legowisku medyka, a Nornica i Ważka pewnie dalej siedzą roztrzęsieni w żłobku.
- Cóż. Jak się pewnie spodziewasz, spotkają ją konsekwencje. Nie pozwolę w końcu, by jej kocięta cierpiały. Co do Pszczółki, Ważki i Nornicy... na pewno znajdę im nowego opiekuna. - Stwierdziła Żmija, po czym zwróciła się do ucznia i jego mentora. - Moglibyście zawołać tu Piaszczystą Zamieć? Muszę z nim o tym porozmawiać w cztery oczy.
- Oczywiście Obserwująca Gwiazdo. - Powiedział Bobrzy Siekacz i wraz ze swym uczniem pożegnał się z przywódczynią, po czym dwójka kocurów wyszła z legowiska, a później z wieży. Dalej mógł słyszeć krzyki królowej, która próbowała się wyrwać spod kłów wojowników. Znalezienie Piaskowej Zamieci nie było czymś trudnym, bo kocur przebywał przy wyjściu z obozu wraz ze Srebrzystym Nowiem. Przekazali mu wiadomość, a później udali się w stronę swoich legowisk. Dalej uczeń nie odpoczął po swym treningu.
- Dzień pełen wrażeń, prawda? - Rzucił Bobrzy Siekacz do swego ucznia z uśmiechem. - Kto by się spodziewał, że moja chęć wypełnienia przez Ciebie swoich obowiązków, doprowadzi aż tutaj.
- Nikt się tego nie spodziewał.
*****
Gdyby tylko teraz mógł, to oddałby ogon za możliwość snu, chociaż chwilę dłużej. Niestety nie tego chciał klan, bo co chwilę wybudzały go szepty współklanowiczów. Wiedział, że sytuacja nie jest najlepsza, ale może daliby mu trochę pospać. On nie szeptał w nocy i budził wszystkich, więc oni mogliby zrobić teraz podobnie. Otworzył niechętnie oczy i podniósł pysk ze swych łap. Nie dane mu było zaznać dziś odpoczynku i musiał się z tym pogodzić. Podniósł się ze swojego legowiska i przeciągnął. Jeśli nie będzie mógł odpocząć to, chociaż zajrzy do swej siostry. Ostatnio widział, że ta szła do medyka, więc może tam ją spotka. Wyłonił się ze swojej nory i nim zdążył postawić łapę w stronę miejsca, gdzie mogła przebywać Pszeniczna Łapa, to usłyszał głos przywódczyni.
- Koty Klanu Burzy! Niech wszyscy zbiorą się tu na moje wezwanie! - Zawołała, co sprowadziło na nią wzrok obecnych kotów w obozie. Powoli koty zaczęły wychodzić ze swych legowisk i zbierać się pod wieżą, do których dołączył również Cykoria. Słońce niedawno zniknęło z nieba, więc teoretycznie cały klan powinien być w obozie. Kątem oka dostrzegł również Małą Koszatniczkę, której towarzyszyła dwójka wojowników. Obserwująca Gwiazda uwolniła ją? Nie, z pewnością jest tu tylko na ogłoszenie. Gdy wszyscy co mieli przybyć przybyli, to przywódczyni kontynuowała. - Mała Koszatniczka zaatakowała własne kocięta. - Tu kocica obniżyła wzrok, by spojrzeć na sprawczynię tego czynu. - Chciała odebrać im wzrok. Nie jest stabilna, nie nadaje się do opieki nad własnymi młodymi. Stanowi dla nich poważne zagrożenie możliwe, iż w jej stanie również dla innych kotów. Dlatego też, do odwołania, zostaje odizolowana od Pszczółki, Ważki i Nornicy. Niech najsilniejsi wojownicy pod wodzą Bobrzego Siekacza wykopią głęboki dół tuż przy obozie. Tam Mała Koszatniczka ma zostać umieszczona. - Po tych słowach po obozie rozbiegły się szepty, jednak szylkretowa kocica, zdawała się nimi nie przejmować. - Co do jej kociąt, w tym poszkodowanej Pszczółki, otrzymają one nowego opiekuna. Jeśli ktoś jest chętny, proszę, aby zgłosił się do mnie. Do czasu znalezienia odpowiedniego kandydata oko na kocięta będzie miała Przepiórczy Puch, a Liliowa Łapa będzie do nich przychodzić codziennie, zważywszy na sytuację.
Ciche szepty dobiegały do uszu Cykorii. Więc tak kończyła się ta historia? Teraz Koszatniczka utknie w dole blisko obozu? Musi być coś, co przywróci ją do normalności, co sprawi, aby ta znowu stała się sobą. Nagle szepty przerwał krzyk ukaranej kocicy, która próbowała wyrwać się spod łap wojowników, by uniknąć kary wyznaczonej przez przywódcę, jednak na próżno.
Wyleczeni: Rozpuszczony Bachor, Pszeniczna Łapa
[2786 słów, polowanie na króliki]
[przyznano 56% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz