— Chodź, wrócimy już może. Powinnaś się jeszcze zdrzemnąć.
Kiwnęła głową i wstała, wciąż unikając jej spojrzeniem, idąc poprzez śledzenie oczami jej ogona, by na nic nie wpaść. Ten jednak wkrótce znikł, gdy kotka się odwróciła.
— Będziesz chciała jeszcze kiedyś pójść na łąkę?
Uśmiechnęła się ciepło na sugestię pod tym pytaniem.
—... Tak. Jest ładna. — mruknęła, szturchając Echo przypadkiem w bok.
— Co nie? — wymamrotała z uśmiechem w głosie. — I to jeszcze jak jest zachód słońca...
— Wschody też są ładne...
Echo polizała ją po głowie z chichotem.
— ... Z czego się śmiejesz? — spytała ostrożnie, nie chcąc brzmieć niemile.
— Jestem w dobrym humorze, po takim wyjściu z tobą.
— Oh — mruknęła zaskoczona, nie spodziewając się tego — w takim razie się cieszę!
Szylkretka otarła się o nią.
— Wiesz... W końcu z kimś tak spędziłam czas. To była fajna odskocznia.
Drgnęło jej na to ucho.
— Rozumiem. Też nie miałam z kim wyjść... nigdzie. Kiedykolwiek. Um...— uśmiechnęła się, zawstydzona. Po chwili dodała — Znaczy! Nikogo nie obwiniam, to trochę moja wina, że nie szukałam kontaktów... — unikająco popatrzyła w niebo.
— Czemu nie szukałaś kontaktów? Wolisz sama spędzać czas?
— Niespecjalnie było wśród kogo. — skrzywiła się, w ostatniej chwili powstrzymując się, żeby nie powiedzieć, że nie potrafiła.
— Tak... Czasem ciężko kogoś znaleźć do towarzystwa. Niektórzy potrafią być… Wkurzający.
— Mhm... Szczególnie jak jest się obcym. — zaszurała nerwowo łapą — Może lepiej zacznijmy iść, nim nas świt zastanie. — przypomniała.
— Ah tak. To... Chodźmy. — zawiesiła głos. — Żeby nikt nie uznał, że znowu się zgubiłyśmy.
Prychnęła jakby rozśmieszona, jednak bez humoru.
— Nie zgubiłabym się drugi raz w tak krótkim czasie...
— Pewnie nie... Nie jesteś w końcu tak głupia, jak ja.
Zmieszała się, nie wiedząc co odpowiedzieć oprócz pustych słów zaprzeczenia, jak potwierdzić, że tak nie jest. Kątem oka dostrzegła, jak Echo obraca na nią jedyne oko.
— Wszystko dobrze?
— Mhm, dlaczego?
— Po prostu się o ciebie martwię...
Ugryzła się, by nie zadać kolejnego takiego samego pytania, pamiętając, że Echo mogłaby źle zareagować. Zamiast tego skupiła na drodze przed nimi, znowu się rumieniąc, zawstydzona.
— To miłe z twojej strony...
Doszły już prawie do obozu.
— To... Do zobaczenia?
— Cześć... — popatrzyła się na nią, niepewna czy już powinna iść do legowiska, czy kotka jeszcze chce coś powiedzieć przez zawahanie przy pożegnaniu. Ta jednak tylko machnęła ogonem i poszła do legowiska.
Następnym razem zdążyły wyjść dopiero w zimie, gdy Echo podeszła, witając się niemym szturchnięciem nosem.
— Masz czas? Bo wiesz, chciałabym z tobą gdzieś wyjść… — zrobiła ruch łapą, jakby coś chowała. Przekrzywiła głowę, zdziwiona niezapowiedzianym spotkaniem. Ale była już po treningu i trochę po nim zdążyła odpocząć, więc nie miała nic przeciwko.
— Jasne. — uśmiechnęła się szeroko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz