- Kto to? - zapytała i podbiegła do czarnej pręgowanej kotki.
- To jest Sadzawka, niedługo będzie mieć kocięta, więc od dziś będzie mieszkać z nami w żłobku - wyjaśniła Jarząb.
- Będę miała przyjaciół! - Sówka zaczęła piszczeć i biegać wokół Sadzawki. Kotka patrzyła na kociaka nie odzywając się. Gdy jej posłanie było gotowe, usiadła i zaczęła poranną toaletę. Jarząb wytłumaczyła swojej córce, że kocięta przyjadą na świat gdy ona będzie uczniem. Lecz Sówka, nie skupiając się na słowach albinoski, pobiegła do swego tajnego schowka na liście, znajdującego się w małej dziurze przy korzeniach drzewa, na którym znajduje się legowisko lidera. Zabrała swoje znaleziska i wróciła do żłobka. Podbiegła do Sadzawki, przedstawiła się i zaczęła pokazywać liście.
Minęło trochę czasu i większość liści była omówiona. Sówka wzięła kolejny, już chciała się odezwać ale odezwała się Sadzawka.
- Dobrze, to jest liść klonu i zakończmy to.
- To liść klonu? Nie! To jest liść wiśni - wyjaśniła.
- Ja chyba znam się lepiej, nie prawda?
- Coś tego nie widzę! Dowiedziałam się tego od specjalistów! To nie może być liść klonu - zaczęła się kłócić Sówka. To przecież ona miała rację, dlaczego ta kotka nie mogła tego zrozumieć? Jarząb spojrzała w stronę kłócących się kotów. Wiedziała, że jej kociak zaraz nie wytrzyma i zacznie się awantura na cały obóz. Podeszła powoli do kotek, próbując załagodzić spór o głupotę. Kotki nawet nie zwróciły uwagę na to, że Jarząb jest w legowisku i wszystkiego słucha.
- Słuchaj, ja jestem bardziej doświadczona od ciebie. Żyje już dość długo, więc nie mów mi, że się mylę.
- Zaraz ci udowodnię, że to liść wiśni! - krzyknęła zdenerwowana Sówka i potykając się wybiegła ze żłobka. Pierwszym kotem jakiego zobaczyła był trochę niski kocur o czekoladowym futrze z białymi łatami. Rozmawiał z białą kotką, co na ogonie ma czarno-rude plamy. Byli to Agrest i Ważka, rozmawiający o sprawach Owocowego Lasu. Sówka podbiegła do nich. Zanim się odezwała minęła chwila, na złapanie oddechu. Gdy doszła do siebie pokazała im liść i zapytała się:
- To jest liść klonu czy wiśni?
Koty przyprawiały się w liść i kociaka przez chwilę. Po kilku uderzeniach serca Agrest oznajmił, że to liść wiśni. Kotka siedząca obok zgodziła się z nim. Usatysfakcjonowana Sówka pędem pobiegła do żłobka. Już chciała dokończyć swoją kłótnie, ale Sadzawki w legowisku nie było. Jarząb powiedziała, że poszła po zwierzynę, więc kociak nie miał zamiaru jej szukać. „Nie zna się na liściach, a udaje, że wszystko umie” - pomyślała zdenerwowana.
Resztę poranka spędziła na zakradaniu się do legowiska wojowników, próbując usłyszeć ciekawe wieści z patrolów. O niczym ciekawym nie mówili, do czasu powrotu patrolu porannego. Już miała dowiedzieć się czegoś nowego i wtedy za jej plecami pojawiła się Ważka. Sówka spojrzała na nią swoimi zezowatymi, pomarańczowymi oczami czekając, aż kotka przemówi.
- Może chciałabyś się w coś pobawić? Mogę pokazać ci kilka ruchów bitewnych.
Oczy kociaka zalśniły z podekscytowania. Ważka zaprowadziła kociaka w bezpieczne miejsce, by nikomu nie przeszkadzać i zaczęła pokazywać ruchy potrzebne do walki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz