Zgromadzenie
Szła na zgromadzenie! Była tak podekscytowana, że chciało jej się skakać. Co prawda było to dopiero wieczorem, ale nie mogła się doczekać. Teraz ćwiczyła z mentorką techniki łowieckie i umiejętności tropienia, ale nie mogła się skupić.
- Księżycowa Łapo wiem, że myślisz teraz tylko o zgromadzeniu, ale skup się jeszcze przez chwilę – syknęła Północny Szlak.
Uczennica posłusznie ponownie przypadła do ziemi i zaczęła się skradać do liścia.
- Dobrze mi poszło? – spytała.
- Nie. – Północny Szlak wykrzywiła pysk. Odpowiadała tak na większość jej pytań, ale Księżycowa Łapa nie dała się wyprowadzić z równowagi.
- A co robię źle? – zapytała podstępnie.
Mentorka na chwilę zaniemówiła, a potem prychnęła.
- Księżycowa Łapo wiem, że myślisz teraz tylko o zgromadzeniu, ale skup się jeszcze przez chwilę – syknęła Północny Szlak.
Uczennica posłusznie ponownie przypadła do ziemi i zaczęła się skradać do liścia.
- Dobrze mi poszło? – spytała.
- Nie. – Północny Szlak wykrzywiła pysk. Odpowiadała tak na większość jej pytań, ale Księżycowa Łapa nie dała się wyprowadzić z równowagi.
- A co robię źle? – zapytała podstępnie.
Mentorka na chwilę zaniemówiła, a potem prychnęła.
***
- Pamiętaj, żeby nie mówić za dużo o Klanie Klifu, jednak możesz słuchać o innych klanach. Możesz zawierać nowe znajomości, jednak pamiętaj, żeby to nie przerodziło się w coś więcej. Wszak jesteśmy wrogami. – Instruowała ją Srebrna Szadź.
- Jasne – zbyła ją.
- To zobaczenia. – Pożegnała ją.
- Ty nie idziesz? – zaniepokoiła się uczennica. Była przekonana, że przyjaciółka pójdzie z nią. Nagle poczuła się niepewnie.
- Trzymaj się swoich sióstr. Przecież wszystkie idziecie. A gdybyś je zgubiła, zawsze możesz pójść do rodziców - pocieszyła ją.
- Oki! – Księżycowa Łapa pożegnała się z kotką, a następnie dołączyła do Kwiecistej Łapy i Promienistej Łapy. Czekały tylko na Liściastą Łapę, a gdy ta się zjawiła, lider odczekał jeszcze chwilę i wyruszyli.
***
Tłum. Hałas. Koty zdawały się być ze wszystkich stron. Księżycowa Łapa nigdy nie widziała tylu kotów naraz.
- Dużo ich tu – szepnęła sama do siebie. Liderzy zajmowali miejsca na skale, więc Księżycowa Łapa poszukała czegoś dla siebie. Znalazła mały dołek. Miała stąd dobry widok na przywódców. Większość kotów kimś rozmawiała, więc kotka też spróbowała kogoś znaleźć. Czuła się nieco niepewnie, więc najpierw postanowiła porozmawiać z kimś ze swojego klanu. Srokoszowa Wzgarda był sam. Kicia podeszła do niego.
- Cześć. – Przywitała się.
- Lubisz swoich rodziców? – zapytał.
Co?!? O co mu chodziło? Po co mu ta informacja? Miał coś do tatusia?
- Oczywiście! – zapewniła. Kocur się trochę zmarszczył.
- Za skałą jest wysyp bursztynów, może jednego im przyniesiemy? – zaproponował. Kamyczek dla tatusia? Brzmiało super!
- Naprawdę? Dzięki! Zaprowadzisz mnie tam? – poprosiła.
Podreptała za starszym kocurem za skałę. Gdzieniegdzie były porozrzucane kamyki. Kotka wzięła jednego z nich. Trudno się je nosiło, więc zaliczyła wywrotkę. Powstrzymała pisk, podniosła się i wróciła z Srokoszowa Wzgardą do innych kotów.
- Tylko nie mów Niedźwiedziej Sile, że ci pomagałem. Możesz przypisać całą zasługę dla siebie – mruknął na odchodne. Miły był, ale Księżycowa Łapa zawsze mówiła wszystko tacie. Dlaczego to miałoby się zmienić? Była z nim szczera, a on z nią. W końcu to był jej tata! Powie mu prawdę, nawet jeśli przez to tata będzie z niej mniej dumny. Przyniosła mu bursztyn.
- Tato! Mam dla ciebie bursztyn! Prawda, że ładny? Srokoszowa Wzgarda mi pomógł! Był taki miły! – zawołała.
- Zrobił ci coś? Był dla ciebie niedobry? – zapytał czujnie kocur. To miłe, że się o nią martwił, ale nie było takiej potrzeby.
- Tylko na początku, kiedy zapytał się, czy lubię swoich rodziców – wyznała mu.
- Księżycowa Łapo, dobieraj sobie znajomych z rozwagą – polecił jej.
- Tato nic mu nie mów, dobrze? Bo ja ci miałam nic nie mówić – poprosiła.
- Nie martw się. Nic mu nie zrobię. Wszak on nic ci nie zrobił. Dobrze, że mi to powiedziałaś. – Polizał ją po głowie. Zadowolona wróciła do swojego dołka, czekając na rozwój wypadków. Usiadła i owinęła łapy ogonem. Chciała porozmawiać z kimś z innego klanu, ale jakoś nie mogła się przemóc.
- Bu! – wrzasnął ktoś za jej plecami. Kicia podskoczyła i zapiszczała. Za jej plecami stała jakaś uczennica z Klanu Burzy. Kiedy jej łomoczące serce się uspokoiło, zdołała wydukać:
- J-jak się nazywasz?
- Słoneczna Łapa, a ty?
- Księżycowa Łapa. – Przedstawiła się. Słoneczko miała coś dziwnego na sobie. Co to jakieś glony?
- Super kostium, nie? – zapytała. Był całkiem fajny, gdyby nie to, że przestraszyła się na śmierć. Nagle dojrzała drugą zaglonowaną postać. Wrzasnęła, aż kilka kotów się obróciło. Kiedy zobaczyła, że to jakaś uczennica, poczuła złość. Mają przyjemność ze straszenia mnie! Rozmawiały przez chwilę o treningu, a potem okazało się, że każda z nich jest krewną którejś z zastępczyni! Księżycowa Łapa ziewnęła. Chciała trochę odpocząć.
- Wiecie co, ja już pójdę – powiedziała.
Na odchodne Kawcza Łapa dała jej małe białe piórko. Jakie ładne! Wróciła do swojego wgłębienia i obserwowała przywódców. Nie minęła chwila, a trzeba było już wracać.
- Dużo ich tu – szepnęła sama do siebie. Liderzy zajmowali miejsca na skale, więc Księżycowa Łapa poszukała czegoś dla siebie. Znalazła mały dołek. Miała stąd dobry widok na przywódców. Większość kotów kimś rozmawiała, więc kotka też spróbowała kogoś znaleźć. Czuła się nieco niepewnie, więc najpierw postanowiła porozmawiać z kimś ze swojego klanu. Srokoszowa Wzgarda był sam. Kicia podeszła do niego.
- Cześć. – Przywitała się.
- Lubisz swoich rodziców? – zapytał.
Co?!? O co mu chodziło? Po co mu ta informacja? Miał coś do tatusia?
- Oczywiście! – zapewniła. Kocur się trochę zmarszczył.
- Za skałą jest wysyp bursztynów, może jednego im przyniesiemy? – zaproponował. Kamyczek dla tatusia? Brzmiało super!
- Naprawdę? Dzięki! Zaprowadzisz mnie tam? – poprosiła.
Podreptała za starszym kocurem za skałę. Gdzieniegdzie były porozrzucane kamyki. Kotka wzięła jednego z nich. Trudno się je nosiło, więc zaliczyła wywrotkę. Powstrzymała pisk, podniosła się i wróciła z Srokoszowa Wzgardą do innych kotów.
- Tylko nie mów Niedźwiedziej Sile, że ci pomagałem. Możesz przypisać całą zasługę dla siebie – mruknął na odchodne. Miły był, ale Księżycowa Łapa zawsze mówiła wszystko tacie. Dlaczego to miałoby się zmienić? Była z nim szczera, a on z nią. W końcu to był jej tata! Powie mu prawdę, nawet jeśli przez to tata będzie z niej mniej dumny. Przyniosła mu bursztyn.
- Tato! Mam dla ciebie bursztyn! Prawda, że ładny? Srokoszowa Wzgarda mi pomógł! Był taki miły! – zawołała.
- Zrobił ci coś? Był dla ciebie niedobry? – zapytał czujnie kocur. To miłe, że się o nią martwił, ale nie było takiej potrzeby.
- Tylko na początku, kiedy zapytał się, czy lubię swoich rodziców – wyznała mu.
- Księżycowa Łapo, dobieraj sobie znajomych z rozwagą – polecił jej.
- Tato nic mu nie mów, dobrze? Bo ja ci miałam nic nie mówić – poprosiła.
- Nie martw się. Nic mu nie zrobię. Wszak on nic ci nie zrobił. Dobrze, że mi to powiedziałaś. – Polizał ją po głowie. Zadowolona wróciła do swojego dołka, czekając na rozwój wypadków. Usiadła i owinęła łapy ogonem. Chciała porozmawiać z kimś z innego klanu, ale jakoś nie mogła się przemóc.
- Bu! – wrzasnął ktoś za jej plecami. Kicia podskoczyła i zapiszczała. Za jej plecami stała jakaś uczennica z Klanu Burzy. Kiedy jej łomoczące serce się uspokoiło, zdołała wydukać:
- J-jak się nazywasz?
- Słoneczna Łapa, a ty?
- Księżycowa Łapa. – Przedstawiła się. Słoneczko miała coś dziwnego na sobie. Co to jakieś glony?
- Super kostium, nie? – zapytała. Był całkiem fajny, gdyby nie to, że przestraszyła się na śmierć. Nagle dojrzała drugą zaglonowaną postać. Wrzasnęła, aż kilka kotów się obróciło. Kiedy zobaczyła, że to jakaś uczennica, poczuła złość. Mają przyjemność ze straszenia mnie! Rozmawiały przez chwilę o treningu, a potem okazało się, że każda z nich jest krewną którejś z zastępczyni! Księżycowa Łapa ziewnęła. Chciała trochę odpocząć.
- Wiecie co, ja już pójdę – powiedziała.
Na odchodne Kawcza Łapa dała jej małe białe piórko. Jakie ładne! Wróciła do swojego wgłębienia i obserwowała przywódców. Nie minęła chwila, a trzeba było już wracać.
[przyznano 20%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz