Wchodząc do obozu, zamknęła pysk, otrzepała się i udawała, że wcale się nie gotuje, tłumiąc dźwięki dyszenia i zamieniając je na oblizywanie pyska.
Trafiła akurat na mianowanie uczniów, Bryzy, Gwiazdnicy i Truchła, więc podeszła i z grupą obserwatorów powitała nowych wojowników, choć ledwo mogła wykrztusić z siebie słowo.
***
Przez ten cały chaos zdążyła o sugestii Jaskółki zapomnieć, nawet gdy mianowano uczniów, o tym nie pamiętała. Dopiero słysząc o oznaczeniach na uszach odpowiadającym stanowiskom, przypomniała sobie i wcale jej się nie podobało. Szczególnie przypominając sobie o tym, że Jaskółka miała porozmawiać z Fretką o jej skończonym treningu.
Teraz, wieczorem, przerzucała wszystko w myślach, stresując się nad szczegółami.
— Jak emocje przed ważnym dniem?
Nabrała głęboko powietrza, a łzy jakoś same się wylały, zarabiając zdziwione spojrzenie mentorki.
— N-nie chcę tych-tych na uszach. — wymamrotała, chowając głowę w łapach.
Wstyd, to coś miało pewnie być honorem, a ona tego nie chciała. Miała być pierwszą mianowaną w tym systemie i ryczała o to do jego stworzyciela.
Ale uszy sprawiały, że jest wyjątkowa, egzotyczna. Jeśli kiedykolwiek wylądowałaby znów poza Owocowym Lasem, potrzebowała ich. Tyle księżyców udało jej się je utrzymać w nienaruszonym stanie, aż sama była zdziwiona, i teraz miała to zaprzepaścić?
— Oh, ale przecież nikt cię do tego nie zmusi!
Spojrzała po chwili na nią jednym okiem.
— N-na pewno? Nie obrazisz się jak-ak…?
Pewnie część wyśmiałaby ją i stwierdziła, że jest pusta, skoro tak dba o swój wygląd.
— Oczywiście, że nie! Nawet mogę podejść do Fretki i jej przekazać, że nie chcesz.
— D-dobrze. — pokiwała głową, ocierając policzki łapą. Nie miała ochoty teraz dać się zobaczyć niemiłej zastępczyni. Mentorka położyła łapę na jej grzbiecie i poszła na dół.
I tak musiała spojrzeć w oczy liliowej niedługo po tym, gdy czarna kotka zawołała ją na właściwe mianowanie na zwiadowcę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz