- Odejdę - ogłosiła cicho buremu.
Bizon spojrzał na nią zaskoczony. Myślała, że zrozumie.
- Czemu? Wiem, że Cierń...
- Nie, j-ja tego dłużej nie wytrzymam. O-on mnie zabije - powiedziała z przejęciem Klonek. - Z-zabije mnie w końcu.
Bizon podszedł bliżej by ją przytulić. Szylkretka odsunęła się.
- N-nie mogę. N-nie chce byś też umarł - wyznała.
Bury pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Klonowy Upadku, Cierń nie skrzywdzi ani mnie, ani ciebie. Jest nerwowy, ale zależy mu na nas. - próbował ją przekonać.
Klonek zatkała uszy. Nie mogła dłużej słuchać tych kłamstw. Już raz ją zdradzili. Nie mogła na to dłużej pozwalać. Pragnęła tylko rodzinnego ciepła. Miłości i zrozumienia. Jedyną nadzieją zdawał się Klan Wilka. Miejsce pobytu jej taty. Nieznajomego kocura, dzięki któremu była na tym świecie. Całym sercem wierzyła, że on okaże się lepszy niż rodzina, którą teraz miała.
***
Stała przerażona przed mrocznym i ciemnym lasem. Zrobiła pierwszy mały krok w stronę granicy. Zapach Klanu Wilka był mocniejszy. Nie musiała długo iść przed siebie by trafić na wojowników. Burą kotkę o dużych oczach i niebieskiego kocura.
- Klifiak - powiedziała obca wojowniczka.
Nastroszyła się. Kocur także spoważniał.
- Kim jesteś i co tu robisz?
Klonek czuła jak ogarnia ją przerażenie. Lęk utrudniał zabrania głosu. Wilczaki stawały się podejrzliwe.
- K-klonek - powiedziała w końcu. - N-nie jestem tu by walczyć. N-nie mam złych zamiarów. N-naprawdę. P-pragnę porozmawiać z Mroczną Gwiazdą.
Wojownicy spojrzeli po sobie.
- Może Grzybowa Gwiazda ją przysłał. - mruknął cicho niebieski.
- Zapach klanu nie jest tak mocny jak u kotów na zgromadzeniu. Może być niebezpieczna.
- Jest przerażona. Pozwólmy jej porozmawiać. Nie odważy się zrobić niczego głupiego.
Szylkretka słyszała wszystko co mówili. Niczym trup stała nieruchomo.
- Idziemy - powiedziała kotka. - Nie próbuj niczego głupiego.
Klonek kiwnęła głową.
***
Kocur przytłaczał ją. Lider klanu zdawał się straszny, zupełnie inny niż Grzybowa Gwiazda. Samo jego milczenie sprawiało, że Klonek się bała. Siedzieli sami, choć czuła w pobliżu wojowników.
- Witaj, Grzybowa Gwiazda cię przysłał? - zapytał uprzejmie lider.
Szylkretka pokręciła głową.
- Więc w jakim celu naruszłaś granicę? - zapytał już poważniej.
Klonek zatrzęsła się.
- J-ja chciałbym d-dołączyć do twojego klanu. - wydukała. - Mam t-tu rodzinę.
Lider zmrużył oczy.
- Czemu odeszłaś z Klanu Klifu? Co jesteś w stanie zaoferować mojemu klanu? Dlaczego miałbym cię przyjąć? Podaj mi argumenty - rozkazał.
Szylkretka skuliła się. Bała się tego pytania. Czuła, że nie spodoba się kocurowi. Ale bała się kłamać. Niebieskie oczy zdawały się ją przewiercać od środka.
- Ja... zaatakowałam swojego l-lidera. Bracia m-mówili, że niszczy nasz klan. C-chciałam dobrze. N-naprawdę... - wyznała cicho.
Czuła jak łzy zaczynają się jej zbierać w oczach. Szybko je otarła, choć lider pewnie to zauważył mimo tego.
- M-mam dość tych g-gierek. Um-miem polować. Walczyć. Sprzątać... J-ja... ja zrobię w-wszystko naprawdę. P-powiem ci wszystko co wiem. T-tylko pozwól mi zostać... - powiedziała żałośnie.
<Mroczna Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz