Właśnie dosłownie przed uderzeniem serca otwarcie przyznała komuś, że jest lesbijką, choć wcześniej nie mogła tego powiedzieć nawet samej sobie. I tak szczerze… Ulżyło jej. Naprawdę jej ulżyło. No, może nie do końca, ale w większości. A Szczaw zostawił ją tu samą, zaraz umykając gdzieś w głąb terenów. No tak, on tu się dla niej starał. Niezręcznie wyszło.
Siedziała tak jeszcze dłuższą chwilę, tępo wpatrując się ślepymi oczyma gdzieś mniej więcej w jej łapy. Miękka trawa łaskotała je przy każdym, nawet delikatnym, podmuchu wiatru, który w międzyczasie okrywał też jej sierść. Szum natury był przyjemny dla ucha.
Czuła się pusta, ale czysta.
Wróciła do obozu znacznie później niż planowała. Może chciała się upewnić, że nie trafi znowu po drodze na Szczawiowego Liścia, a może po prostu potrzebowała pobyć trochę sama, w ciszy.
***
Kazał jej wtedy zapomnieć, ale ona nie potrafiła. Ciągle, w najbardziej nieoczywistych momentach przypominała sobie o tamtej sytuacji i ciągle od nowa zalewała ją ta sama fala wstydu. A pomyśleć, co wtedy musiał czuć on! I choć była już od dawna pewna, że nie jest w stanie czuć niczego romantycznego w stosunku do kocurów, to i tak często zastanawiała się, czy aby na pewno jest w tym jakaś przyszłość. Do Cyprys nadal czuje pewien uraz, innych kotek w podobnym wieku w klanie nie ma, a też nic po sobie nie zostawi. A, nie, i tak za żadne skarby nie chciała kociaków, brońcie Gwiezdni. Ale, właśnie. W podobnym wieku… Starzeje się. Nie to, że wiek jej doskwiera i już jest jakąś staruszką, jednak… Potrzebuje czegoś innego, nowego w życiu. Bo ciągle wszystko się powtarza i ciągle wszystkie dni są takie same. A potem może być już za późno, aby coś zmienić. Tylko… Do czego ona właściwie zmierza? Czego chce w życiu? Co by sprawiło, aby na nowo zaczęła żyć? Czy kiedykolwiek w ogóle żyła naprawdę?
Mmmmh, za dużo!
Zakryła łeb łapami, przyciskając mocno uszy do głowy. Jęknęła żałośnie. Jak na złość, musiał to ktoś usłyszeć. Z wolna podniosła na tego kogoś pusty, niewidzący wzrok. Jest tylko jedno tak pachnące futro w klanie. Szczawik.
– Co cię trapi?
Jego sylwetka delikatnie pochyliła się nad Tańczącą. Ta wstała do siadu natychmiast, przybierając znowu kamienny wyraz twarzy.
– Nic.
I niech nie próbuje niczego z niej wyciągać.
<Szczaw? Wheee, w końcu>
Klanie Gwiazdy! Tańcząca odzyskała wzrok?
OdpowiedzUsuń...nie, ani trochę
Usuń