Kamień nie mogła uwierzyć w to, co niedługo się stanie. A jednak, stała tutaj, w wysoko uniesioną brodą, gotowa na zostanie uczennicą. I była głęboko przekonana, że stanie równie dumnie, gdy przyjdzie jej bronić swojego klanu. Glina obok niej niemal podskakiwał z radości. Czy to naprawdę ten moment? Czy naprawdę zaczną szkolenie? Wiedziała, że tak. I dlatego błyszczała arogancją. Jej zielone, wyraziste oczy płonęły determinacją, wyższością i piekielnie wielkim zniecierpliwieniem.
Niemal nie dotarły do niej słowa Piaskowej Gwiazdy, gdy ta odmawiała ceremonialną formułkę. Otrząsnęła się dopiero, gdy Klan Burzy zaczął chóralnie skandować nowe imię Gliny - a raczej Glinianej Łapy.
Wyprostowała się, gdy przyszedł czas na nią. Piaskowa Gwiazda spojrzała na nią z góry. Jej spojrzenie miało w sobie coś, co Kamień przerażało, chociaż nigdy by się do tego nie przyznała. Skarciła siebie w duchu. "Jeśli masz być dobrą przyszłą wojowniczką, to inni mają się ciebie bać!" - upomniała się bezgłośnie.
- Kamień, jesteś z nami już przez sześć księżyców. Dziś zaczniesz swój trening. Kamieniu, od dzisiaj, aż do czasu, gdy zdobędziesz imię wojownika, będziesz nazywać się Kamienna Łapa. Twoim mentorem będzie Zwęglone Futro.
Kamienna Łapa przyjrzała się tłumowi. Ciemny kocur wystąpił. Jego spojrzenie było ponure i nieznaczne, ciężko było coś z niego odczytać.
- Zwęglone Futro, zostaniesz mentorem Kamiennej Łapy. Okazałeś się wojownikiem mądrym i lojalnym. Na pewno przekażesz tej młodej uczennicy całą swoją wiedzę.
Kamienna Łapa zbliżyła się do mentora, a on do niej. Zbliżyła swój nos do jego i poczuła jego wilgotny dotyk. Jakby dotykała delikatnego płatka śniegu w porze nagich drzew.
Odsunęli się od siebie, a wtedy koty poczęły skandować jej imię. Rzuciła aroganckie spojrzenie Króliczemu Susu, po czym omiotła protekcjonalnym wzrokiem wszystkie koty, zatrzymując się jedynie na Świerszczowym Skoku, Niebiańskim Kwiecie i Glinianej Łapie. Tylko oni mogli wiedzieć, jak świetną będzie uczennicą.
Nie miała nawet ochoty rozmawiać z Glinianą Łapą, gdy koty się rozeszły, a Piaskowa Gwiazda ich odprawiła. Zresztą, uczeń i tak już polazł za Słonecznikową Łodygą.
Gdy poczuła przy sobie oddech innego kota, gwałtownie otworzyła pysk i już miała powiedzieć coś złośliwego, gdy przypomniała sobie słowa Króliczego Susa: "Brak szacunku może sprowadzić na ciebie wiele kłopotów w przyszłości". Nienawidziła myśli, że Króliczy Sus mogła mieć rację.
- Kiedy zaczniemy szkolenie? - Spytała ostrożnie.
- Niebawem. - Odpowiedział. Jego głos brzmiał jak smutna litania. To z pewnością był dziwny kot. - Zjedz coś, a dziś sama zapolujesz. Nauczę cię tego, co wiem na temat polowania.
Kamienna Łapa kiwnęła głową. Chociaż bardziej od polowania interesowała ją walka, nie mogła się nie cieszyć, skoro pierwszy raz wychodzi poza obóz. Zwęglone Futro odszedł, by usiąść samotnie w cieniu. Kamienna Łapa próbowała uchwycić Glinianą Łapę, jednak nigdzie go nie widziała. Najpewniej już wyszedł na szkolenie. Kamienną Łapę przecięła nuta zazdrości. Miała ochotę znaleźć brata i rozszarpać go na strzępy, jednak postanowiła poczekać z tym, aż wróci. Że też musiał trafić się jej taki idiotyczny mentor! Starała się walczyć z myślą, że może szkolenia z nim będą okropne.
***
Kotka z nienarzucalnym skupieniem szurała po polanie. Ostre źdźbła trawy wbijały się w jej wrażliwy brzuch.
- Nie szuraj brzuchem po trawie - Polecił Zwęglone Futro, przyglądając się jej. - Króliki mają dobry słuch.
Kamienna Łapa strzepnęła ogonem ze zniecierpliwieniem.
- Jaki to ma sens? Już przez pół dnia każesz mi skradać się na polanie jak idiotce! Chcę w końcu zapolować na prawdziwą zwierzynę! - Wypaliła, zanim zdążyła ugryźć się w język.
- Nie uda ci się złapać zwierzyny, jeśli nie pojmiesz podstaw. - Głos Zwęglonego Futra był spokojny, jednak sprawiał wrażenie urażonego. - Jeśli uznam, że idzie ci wystarczająco dobrze, będziesz mogła w końcu sprawdzić swoje umiejętności na prawdziwej zwierzynie.
"Nie obchodzi mnie, co ty uznajesz!" - Warknęła w myślach.
- W takim razie jeszcze się zdziwisz, jeśli chodzi o moje umiejętności. - Wypaliła ostro.
Przez resztę dnia ćwiczyła na otwartym terenie, jednak Zwęglone Futro zawsze znajdował błędy w jej ruchach. A to trzyma brzuch zbyt blisko ziemi, a to powinna przenieść ciężar na uda, a to porusza się mozolnie.
W końcu, po wielu próbach, czarna kotka pojęła, jak powinna się ruszać. Z pełnym skupieniem spłaszczyła się na ziemi. Przeniosła ciężar na uda, jak polecał jej mentor, i przesunęła się powoli po trawie. Wstrzymała oddech, nie pozwalając swojemu brzuchowi na zbliżenie się do trawy. Wykonała bezszelestnie kilka prostych ruchów, a Zwęglone Futro pokiwał głową z aprobatą.
- Świetnie. Jeśli chcesz spróbować na prawdziwej zwierzynie, musisz ją wytropić.
Kamienna Łapa uniosła głowę do góry. Pociągnęła nozdrzami, jednak wiatr wiejący we wschodnim, zamiast w ich kierunku nie poprawiał sytuacji. Otworzyła pysk, by zweryfikować więcej zapachów. Wyczuła coś, co pachniało stęchlizną.
- Co czujesz? - Spytał kocur, jakby czytał w jej myślach.
- Coś, co pachnie jak mysie odchody. Stęchlizna, błoto i...
- Potwór Dwunożnych. - Stwierdził Zwęglone Futro. - Nic nowego. Spróbuj wytropić zwierzynę.
Uczennica ponownie skupiła się na zapachach. Wszystko mąciło jej w głowie. Z każdego kierunku dochodziła inna woń, a ona nie potrafiła ich odróżnić. Jedna nich przykuła jej uwagę. Znała zapach królików ze sterty, jednak one pachniały bardziej krwią i mieszały się z zapachami kotów. Ta woń dalej jednak kojarzyła jej się z królikami.
- Chyba czuję królika - Wyszeptała.
Zwęglone Futro wciągnął powietrze i pokiwał głową.
- Jesteś w stanie stwierdzić, skąd pochodzi zapach?
- Tędy. - Bez śladu zawahania, kotka rzuciła się w gęste trawy polany. Błyszczące brązowe futerko mignęło jej przed oczami. Położyła uszy po sobie zaczęła skradać się tak, jak nauczyła się wcześniej. W końcu wyskoczyła. Jej łapy odbiły się bezszelestnie od ziemi, jednak królik uciekł, nim zdążyła przebić mu tętnicę. Ryknęła z frustracją i zaczęła go gonić, dopóki mentor nie złapał ją za ogon.
- Tylko przepłoszysz zwierzynę. Nie złapiesz go już, jest za szybki.
- Prawie go miałam!
- Prawie nie nakarmi klanu. - Zauważył. - Bądź cierpliwa.
Może rady kocura na coś się przydały, bo za trzecim razem uczennicy udało się schwytać całkiem dużego królika. Wyskoczyła zza gęstych krzaków i przebiła mu kłami tętnicę, zanim zdążył uciec.
- Bardzo dobrze. - Pogratulował jej Zwęglone Futro.
Kotka wróciła do obozu z królikiem pysku. Zwęglone Futro obok niej ściskał w zębach mysz, którą sam upolował.
Koty rzuciły na stertę zwierzynę.
Zwęglone Futro odszedł, by zjeść w samotności. Mentor był okropnie irytujący i Kamienna Łapa miała ochotę wiele razy poderżnąć mu gardło, jednak nabrała wrażenia, że może się czegoś od niego nauczyć.
Gliniana Łapa też był już w obozie. Rozmawiał z Zajęczą Łapą. Zapewne już przystosowuje się do nowego środowiska.
Kamienna Łapa wybrała ze sterty jedną z tłustszych myszy i podeszła do nich, bo nie za bardzo wiedziała, z kim miałaby zjeść. Uczniowie przerwali rozmowę, gdy podeszła.
- Co? - Spytała znacząco.
- To jest męska rozmowa - Powiedział Gliniana Łapa.
- Kotki się nie znają - Wtrącił Zajęcza Łapa.
- Jeśli chcecie odejść stąd z jedną łapą, to właśnie to sobie upraszczacie. - Odpowiedziała złośliwie.
Jednak Gliniana Łapa ustąpił miejsca, więc kotka usiadła obok nich. Obserwowała legowisko uczniów. Wyszła z niego Splątana Łapa. Sprawiała wrażenie wyrafinowanej i wyższej, a Kamienna Łapa nienawidziła takiego spojrzenia. Czarna kotka kryła zazdrość, która nabrzmiewała w niej, gdy widziała Splątaną Łapę od której biła żywa arogancja.
- Mam złe przeczucia co do Splątanej Łapy. - Szepnęła Kamienna Łapa.
- Bywa irytująca - Przyznał Zajęcza Łapa.
- Mówiliście coś o mnie? - Kamienna Łapa próbowała ukryć drgnięcie, gdy usłyszała ten głos. Splątana Łapa patrzyła się na nich znacząco. Była spokojna, co jeszcze bardziej rozgniewało Kamienną Łapę.
- Owszem. - Kamienna Łapa starała się włożyć w tę prowokację jak najwięcej wysiłku. - W końcu jesteś najstarsza w legowisku uczniów. Ale podejrzewam, że twoje umiejętności mogłyby być lepsze.
Gdy czarna kotka zobaczyła, jak uczenica zaciska wargi, z trudem powstrzymała uśmiech. Rozpoznała wyzwanie.
- Oczywiście. Nadal się uczę, choć niezaprzeczalnie mam lepsze zdolności od was.
Kamienna Łapa wstała. To, co zamierzała zrobić było głupie. Splątana Łapa już od długiego czasu się uczy, tymczasem ona ledwie zaczęła szkolenie. W walce nie miałaby z nią szans. W porę jednak Kamienna Łapa zatrzymała się, ale nie wycofała.
- Podejrzewam, że wielu uczniów niedługo będzie w stanie ci dorównać.
Kamienna Łapa nie czekała na odpowiedź. Odwróciła się i przecisnęła się pomiędzy skałami do legowiska uczniów. Położyła się na mchowym posłaniu, które nie było oznakowane żadnym zapachem.
Gliniana Łapa wszedł zaraz za nią, jednak bez Zajęczej Łapy. Trzymał w pysku jej mysz.
- Nie zjadłaś. - Powiedział i położył ją u jej łap.
Kamienna Łapa wgryzła się w mysz i zajęła konsumpcją, choć zupełnie straciła apetyt.
- Dobrze powiedziałaś Splątanej Łapie - Mruknął. - Ale postarajcie się nie zamordować siebie w nocy.
Kamienna Łapa stłumiła parsknięcie śmiechem.
- Denerwowała mnie.
- Ciebie każdy denerwuje. - Odparł Gliniana Łapa. - Jak trening ze Zwęglonym Futrem?
- Bywa dziwny i nieznośny. Ale nie jest jak durny jak ty.
- Dobrze wiedzieć. - Odparł Gliniana Łapa sarkastycznie.
- A ty? Co robiłeś ze Słonecznikową Łodygą?
- Oprowadził mnie trochę po terenie, a pod koniec zapolowaliśmy. Nic wielkiego.
Kamienna Łapa kiwnęła głową. Była zbyt zmęczona na rozmawianie, więc położyła brodę na łapach i zmrużyła oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz