Szkoleniem Pieguska zajął się Fałszywe Serce. Ciekawy wybór. Natomiast, co Jaśmin sądziła o wyborze Iskrzącego Kroku jako jej mentorki? Generalnie, lubiła ją. Wcześniej uratowała jej życie, więc trudno o negatywne zdanie. Jedyne, co jej mogła zarzucić to bycie w stosunku do niej nieco chłodną. Może to przez to, że nie przepada za kociętami? Kotka martwiła się tylko o to, że przez to będzie dla niej trochę wymagająca. Cóż, mówi się trudno. Taka była wola Lwiej Gwiazdy, może nawet samego Klanu Gwiazdy. Niech się dzieje. Powinna uporać się z takim wyzwaniem.
Nowa uczennica szylkretki podeszła do niej i zagadnęła:
— Od dzisiaj jesteśmy na siebie skazane, pani Iskro. Spokojnie, postaram się być dobrym wychowankiem i szybko skończymy trening.
Iskrzący Krok nie odpowiedziała. Być może nadal przeklinała w myślach swojego pecha. Miała tylko nadzieje, że będzie wszystko dobrze.
***
Pierwszego dnia treningu, Iskrzący Krok postanowiła oprowadzić Jaśminową Łapę po terenach klanu. Zafascynowana wyjściem poza obóz szynszylowa dama, podziwiała każdy skrawek otoczenia, bo wierzyła, że pewnego dnia znajomość własnych terenów będzie niezbędna, wręcz wymagana w jakiejś ekstremalnej sytuacji.
— Widzisz ten płot? — Ton mentorki brzmiał, jakby była tu za karę. — Tu mieszka szalony dwunożny. Lepiej trzymaj się z daleka od tego miejsca. Zrobiłabyś krok dalej i byłoby po tobie. Z twojej aktualnej pozycji możesz tylko obrócić się i spadać, gdzie pieprz rośnie.
— Nie zamierzam tak zginąć — odparła uczennica. A może uczeń? Nie wiedziała. Wiedziała tylko, że zwracanie się do niej w formie żeńskiej ostatnimi czasy wpędza ją w jakiś dyskomfort. Mniejsza o to. — Idziemy dalej?
<Iskierko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz