Czarna kocica zaczęła mnie podtapiać. Pomimo tej szarpaniny ona ciągle mnie trzymała pod wodą. Nagle, ni stąd ni zowąd, coś odciągnęło wrogą samicę ode mnie. Wynurzyłam głowę i łapczywie zaczerpnęłam parę głębokich wdechów. Podpłynęłam do brzegu, rozglądając się. Z ciemnymi samotnikami właśnie walczyli Paskudny Upadek, Złota Łuska oraz Gepardzie Futro. Przeciwnicy widząc to, iż nie wygrają tego pojedynku, uciekli w hen daleko. Wyszłam z wody, strzepując pojedyncze krople z czarnego futra. Pręgowana kotka podbiegła do mnie.
- Nic ci nie jest? - zapytała troskliwie.
Pokręciłam przecząco głową. Niby oberwałam w paru miejscach, ale nie były to raczej jakieś poważne obrażenia. Podziękowałam patrolowi za pomoc i ruszyłam w stronę obozu. W zamiarze miałam upolowanie czegoś. Wytężyłam zmysł węchu. Po kilkunastu krokach do mojego nosa wdarł się zapach myszy. Poczłapałam w miarę cicho w jej stronę. Znajdowała się parę długości ogona ode mnie. Zrobiłam parę kroków do przodu, zbliżając się do mojej ofiary. Gryzoń rzucił się do ucieczki, lecz na próżno, gdyż przygniotłam go łapami. Parę bić serca później nie dawał już żadnych oznak życia. Chwyciłam zwierzę w pysk i powędrowałam do obozu.
Odłożyłam zdobycz na stos, po czym rozejrzałam się. Większość kotów wyruszyła na polowanie. Nie ma powodów do zdziwienia - jest Pora Nowych Liści, co oznacza, że zwierząt jest coraz więcej, a co najlepsze nie są tak wychudzone jak w Porze Nagich Drzew. Pomyślałam, że dobrym pomysłem byłoby powiedzenie o całym zajściu Malinowej Gwieździe. Powinna wiedzieć o tym, iż na terenach jej klanu grasują agresywni samotnicy. Skierowałam więc swoje kroki do leżącego drzewa. Weszłam do dziury pod nim. Szara kotka powitała mnie z lekkim uśmiechem. Skinęłam głową w akcie szacunku.
- Malinowa Gwiazdo, chciałam cię tylko ostrzec przed dwoma samotnikami grasującymi na terenach Klanu Nocy. Zaatakowali mnie dzisiaj nad rzeką - była to kotka i kocur, oboje czarni. - powiedziałam spokojnie.
Na tą wiadomość liderka lekko spochmurniała. W jej oczach widniało również zdziwienie oraz niepewność.
- Rozumiem. Przekażę Płomiennej Prędze aby zadbał o bardziej szczegółowe patrole. Dziękuję ci za powiadomienie mnie o tym. - odparła, siadając.
Ponownie skinęłam głową, tym razem w znaku pożegnania. Wyszłam z legowiska liderki, kierując się do własnego. Wszedłszy do liściastej kotliny, położyłam się na kawałku mchu, pierw go dwa razy okrążając. Następnie ucięłam sobie drzemkę.
Blask księżyca oświetlał mój pysk. Otworzyłam oczy. Większość wojowników była w trakcie spoczynku. Ja już wypoczęłam. Nie miałam zamiaru dalej spać. Wyszłam z legowiska. Od razu poczułam zimne dreszcze na grzbiecie. Noc była wyjątkowo chłodna. Ujrzałam na środku polany rudego kocura wpatrującego się w gwiazdy. Powoli zbliżyłam się do niego. On tylko westchnął.
- Czemu większość kotów wątpi w zdolności Malinowego Futer... Malinowej Gwiazdy? - szybko poprawił się.
- Weź pod uwagę to, że Malinowa Gwiazda jest pierwszą liderką Klanu Nocy. Pozostali przywódcy byli kocurami. Może o to chodzi? - odparłam z dozą niepewności.
- A co to ma za znaczenie? - podniósł swój ton głosu. - Kocur czy kotka - bez różnicy! - dodał lekko poddenerwowany.
Skuliłam uszy. Nie lubiłam czyjegoś krzyku - szczególnie najbliższych.
- Wiesz... Ja jednak uważam, że kocury mają lepszą reputację na stanowisku lidera. Z reguły samce są większe i silniejsze, co automatycznie wyprzedza samice. - odpowiedziałam.
Pomiędzy nami nastała cisza. Nie czułam już bliskości z Płomienną Pręgą. Dawniej było inaczej. Nie było tej jego "Malinki". Teraz skupiał się na niej. Nawet Nakrapianego Kwiatu nie odwiedza tak często jak kiedyś, ale ja sama lepsza nie jestem. Już dawno z nią nie rozmawiałam. Nie umiem. Może to we mnie jest jakiś problem? Może to ja temu wszystkiemu zawiniłam? Na prawdę nie mam pojęcia. Niestety nikt mi na te pytania raczej nie odpowie.
Przedzierałam się przez kępki mchu. Drogę oświetlał mi blady księżyc przysłonięty częściowo czarnymi chmurami. Chciałam zapomnieć o problemach, dlatego całkowicie pochłonęłam się swojemu instynktowi łowieckiemu. Do mojego nosa dotarł zapach młodej nornicy. Skierowałam się w jej kierunku. Po kilkudziesięciu biciach serca ujrzałam jej norkę. Jak się okazało, była tam matka z młodymi. Zrobiłam parę kroków w przód. Następnie wsadziłam łapę w dziurę. Zahaczyłam pazurami o coś włochatego. Powtórzyłam to parę razy dla pewności. Na koniec wyjęłam kilka zdobyczy. Dwie, małe nornice były totalnie rozmemłane. No cóż, mówi się trudno. Zgarnęłam w pysk to co zostało i zakopałam. Poczłapałam dalej.
Znalazłam się mniej więcej na granicy Klanu Nocy z Klanem Klifu. Z tego co mi wiadomo znajdowało się tu mnóstwo ptactwa. U nas na stosie zwierzyny raczej za często nie widywano tych stworzeń, więc ciekawą odmianą byłoby upolowanie paru z nich. Spojrzałam szybko w górę. Księżyc właśnie górował. Poczęłam węszyć. Postawiłam parę kroków. Wtem usłyszałam szelest liści. Rozejrzałam się nerwowo, po czym zatrzymałam. Kto to mógłby być? Czyżby patrol? Nagle ujrzałam przed sobą sylwetkę rudego kocura. Jego futro można było praktycznie uznać za czerwone.
- Kim jesteś? - powiedziałam szorstko.
<Pokrzywowe Serce?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz