*tak jakoś końcówka Pory Nagich Drzew i początek Pory Zielonych Liści*
Cały ranek zbierał się do tej rozmowy. Wyczyścił futro z żywicy i innych ciekawych znalezisk, oraz zerwał chyba najładniejszy kwiat, jaki udało mu się znaleźć. Kot, którego oczekiwał zjawił się szybciej, niż Sokół mógłby się tego spodziewać. Już z daleka dostrzegł jej lśniące, czarne futerko i złociste oczy. Zebrał się w sobie i podszedł. Szyszka rozmawiała z Nostalgią i Puchem. Dostrzegłszy szylkretową uczennicę tylko ze złością przewrócił oczami i poczekał, aż ta się oddali.
― Cz-cześć, Szyszka ― powiedział, ukrywając błękitny kwiat pod łapą ― Masz chwilę?
Czarna uczennica – a nie, już wojowniczka – pożegnała się z Puchem i odwróciła w jego stronę. Rany, jaka ona była śliczna. Miała takie piękne, złociste oczy, które perfekcyjnie współgrały z gładką, błyszczącą sierścią. Przyglądał się jej chwilę z rozmarzeniem i zdał sobie sprawę, że stoi z półotwartą gębą, jak ostatni idiota.
Czy ją kochał? Cóż, od dłuższego czasu sam zadawał sobie to pytanie. Ich znajomość była dość pokręcona i przez pewien czas uważał ją po prostu za przyjaciółkę. Za bardzo dobrą przyjaciółkę, prawie siostrę bliźniaczkę. Jednak z biegiem czasu zaczął sobie uświadamiać, że przemiła koteczka powoli, powoli, ale nieuchronnie zaczyna zajmować trochę inne miejsce w jego sercu.
― Ja bym miała nie mieć? A po co, jeśli mogę spytać? ― zaśmiała się lekko, unosząc kąciki warg. Sokół speszył się.
― N-no ten wiesz, ostatnio mało czasu ze sobą spędzamy, i pomyślałem sobie, że jeśli miałabyś chwilę… Oczywiście nie mówię, że dłuższą chwilę… Bo ja też mam jakieś obowiązki, ten… ― W myślach klął się za to, że wyszedł na taką pierdołę. Jak mógł zapomnieć przy niej języka w gębie? Szyszka zamrugała szybko i kiwnęła głową, wciąż mając na pyszczku wymalowany ten czarujący uśmiech.
***
― Ładna pogoda. Niby to jeszcze Pora Nagich Drzew, a jednak śnieg już zaczyna topnieć… Może niedługo będzie można spróbować zapolować w rzece, jak sądzisz? ― mruknęła Szyszka, przełamując pierwsze lody. Było chłodno, wiał lekki wiatr. Na ziemi wciąż znajdowała się cienka warstwa śniegu, spod której wystawały nieśmiało białe kwiaty.
― Mhm.
Zastanawiał się, jak zacząć rozmowę, bo ta dyskusja zaczęła zbaczać na tor o nazwie: „nie-ma-o-czym-gadać-to-gadamy-o-niczym”. Ma od razu wyrzucić, że mu się podoba? A może chwilę z tym poczekać? Wpatrywał się tępo w swoje łapy, jakby szukając w nich głęboko ukrytej odpowiedzi.
― Czy ty mnie w ogóle słuchasz? ― usłyszał i gwałtownie podniósł wzrok, uderzając głową o fragment legowiska medyczek. Zaklął. Szyszka przewróciła oczami.
― Tak. To znaczy nie. To znaczy… A o czym mówiłaś?
― O tym, że Czereśnia powinna poprowadzić patrole łowieckie trochę dalej. Niby mamy te bagna, ale ze zwierzyną wciąż jest słabo. Boję się, że jej wkrótce zabraknie.
Uśmiechnął się nieznacznie do wojowniczki, rozładowując frustrację, że ta rozmowa nie idzie w korzystniejszym dla niego kierunku.
― Jasne, ale ty jesteś świetną łowczynią. Polujesz… Za dwóch.
― A co, jeśli to nie wystarczy? ― Szyszka zapatrzyła się przed siebie i odpłynęła do krainy ponurych rozmyślań, do której nawet on nie miał wstępu ― Kiedy jeszcze żył Gągoł i inni silni wojownicy, przynajmniej nie musieliśmy się martwić o zwierzynę. Strasznie za nim tęsknię.
Jakiś złośliwy kawałek myszy, którą dzielił się z Szyszką ugrzązł mu w gardle wywołując gwałtowny atak kaszlu. Jak to…? Że ona… i Gągoł? Coś do niego czuła? Czemu on o tym nie wiedział?
Pieprzony Gągoł. Nawet po śmierci się z niego nabijał.
Drugiej szansy nie będzie.
― Wiesz, Szyszko. Kiedyś m-myślałem, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale t-teraz wydaje mi się, ż-że cz-czuję coś więcej do ciebie. I… I zastanawiam się, czy z czasem mogłabyś poczuć to samo? ― Wciąż się telepiąc (na pewno nie z zimna), dotknął nosa kotki swoim.
<Szyszko?>
Nostalgia dostałaby padaczki, gdyby to zobaczyła xd
OdpowiedzUsuńW sumie to ciekawy wątek by to był xD
UsuńW sumie zamierzam niedługo to wpleść w nasz wątek xd
UsuńAww, jak słodko c:
OdpowiedzUsuń