Jeżyk wtulił się mocniej w matkę. Nieprzyjemne zimne powietrze, wpadło do żłobka, dopadając do kociaka. Zadrżał. Skoro w zwykle ciepłej, pachnącej mlekiem kociarni, zrobiło się nagle tak chłodno, to jaki klimat panował na zewnątrz? Mama była jedynym, co dawało mu teraz bezpieczeństwo. Świat Jeżyka zaczynał się i kończył na żłobku. Wszystkie wykonywane czynności, były rutynowe, lekkie, pasujące. Maluchowi do szczęścia wystarczył wyłącznie posiłek, długi sen, zabawa z rodzeństwem i obecność Brzozowego Szeptu.
Brązowy kociak, przewrócił się na drugą stronę, gdy coś małego pociągnęło go za ogonek. Zaniepokojonym wzrokiem, spojrzał za siebie, natrafiając na Sreberko. Wzrok siostry był proszący, bez trudu kocurek domyślał się, że odpoczynek na dzisiaj się skończył.
-Pójdziemy się pobawić, Jeżyku!-zarządziła koteczka.
Westchnął. Zaszurał łapką po mchowym legowisku, czekając na jakieś propozycje. Było przecież tyle zabaw, w które mogli się bawić. Złap ogon, chowanego, berek, jakiś wyścig dla zachowania kondycji... Zachęcająco wskazał na piłeczkę z mchu, jednak jedyną reakcją Sreberka, było przeciągnięcie. W kociarni chyba robili już wszystko. Jeżyk zmrużył oczka, uświadamiając sobie, że liczą prawie trzy księżyce. Czas leciał zaskakująco szybko.
-Gdzie Rzeczka i Psianka?
-Śpią i za nic nie chcą się obudzić.-prychnęła koteczka, wstając z miejsca.-Może wyjątkowo wyjdziemy poza żłobek?
Instynktownie spojrzał w kierunku swojej mamy, ale kocica zdawała się nie wyrażać sprzeciwu. Do tego mogliby odwiedzić tatusia...
-Zgoda.
Nie korciło go, by wyjść na nieprzyjemne powietrze. Jak mógłby jednak odmówić siostrze?
Podniósł się z miejsca, od razu zmierzając za nią. Droga zajęła im jeden skok lisa, a gdy tylko znalezli się w centrum, rozejrzeli się wokół, spragnieni nowych wrażeń.
-Ścigajmy się do legowiska medyka.
Przez jedno uderzenie serca, Jeżyk z wahaniem spojrzał w kierunku wskazanym przez siostrę. Nigdy nie przebywał w legowisku medyka. Temat był mu kompletnie obcy. Przekrzywił główkę. Czym zajmował się taki uzdrowiciel?
-Na trzy. Jeden.. dwa.. trzy!-krzyknął kociak.
Rzucił się przed siebie susami. Grunt był dziwnie śliski. Kocurek próbował utrzymać równowagę, by się nie przewrócić. Podczas gdy on analizował każdy swój ruch, Sreberko pomknęła przed siebie, wysuwając się na prowadzenie. Jeżyk trzepnął ogonkiem, lekko zawiedziony, że to nie on będzie górą. Cóż, siostra była zwinniejsza, oraz szybsza.
-Stój!
Myśli Jeżyka wirujące w innym, wolnym świecie, zostały przerwane przez głośny dźwięk. Kocurek zatrzymał się w ostatniej chwili, zanim wpadł na pręgowanego czekoladowego kocura. Dysząc ze zmęczenia, podniósł nieśmiały wzrok, podchwytując wzrok nieznajomego. Pachniał na szczęście Klanem Burzy. Mamusia mówiła, że pobratymcy nigdy nie zrobią mu krzywdy, o ile będzie się grzecznie zachowywał. Cofnął się kilka kroków do tyłu. Pierwszy raz czuł się tak dziwnie skrępowany. Wiedział co było przyczyną. Dotychczas miał okazję widywać wyłącznie mamę, siostry, ojca i przybranego brata. Teraz przyszło mu porozmawiać z obcym kocurem. Jeżyk nie wiedział, czy ten nie będzie na niego zły.
-P-przepraszam.-wydukał z siebie nieśmiało.
Sreberko zaciekawiona całą sytuacją, podeszła bliżej, siadając obok braciszka. Jeżyk odetchnął z ulgą, czując obok siebie futerko siostry.
-Jest pan wojownikiem? Jak to jest służyć klanowi? Czy w Porze Nagich Drzew spadnie śnieg? Czym zajmują się wojownicy? - czując większą śmiałość, Jeżyk podszedł bliżej, wspierając łapki na boku kocura. Pora na pierwszą lawinę pytań.
<Czapli Potoku? Masz ochotę na małą sesyjkę, z ciekawskim kociakiem?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz