— Zwyczajnie robię postępy, dobrze? J-jeszcze zobaczycie, że Lisia Gwiazda l-lada moment mnie mianuje. Tymczasem... Chciałbym porwać twoją s-siostrę na plażę, Z-zimorodkowa Pieśnio. Mam nadzieję, że to nie problem? — zapytał, uśmiechając się niewinnie.
Sroka uśmiechnęła się, widząc lekkie zdezorientowanie kocurka zachowaniem Zimorodka. Sama do końca nie wiedziała o co jej chodzi i czy uda im się kiedyś wyjaśnić tą sprawę. Jej siostra czasami naprawdę wydawała się niemożliwa do zrozumienia. Pointka wpatrywała się w Zlepka jeszcze jakąś chwilę po czym odeszła, machając niezadowolona ogonem. Samice, kto to zrozumie? Zlepiona Łapa jednak wydawał się trochę przejęty zachowaniem wojowniczki. Widząc położone uszy liliowego splotła z nim ogon i liznęła w polik pociesznie.
— Nie przejmujmy się nią — mruknęła czule, wtulając się z ukochanego. — Hm... plaża, mówisz? A obronisz mnie przed krabami? — zapytała z uśmiechem, by zmienić temat.
Zaśmiała się, widząc lekkie zagubienie kocurka. Zlepek także posłał jej nieśmiały uśmiech, a uszy postawił zaciekawiony. Po chwili wyprostował się dumnie i spojrzał jej w oczy.
— O-oczywiście, że cię obronię! W k-końcu już lada chwila będę wielkim wojownikiem! — odparł, podnosząc brodę do góry tak, że prawie uderzył nią kotkę. — C-co nie?
Sroka szturchnęła nosem jego ucho.
— No ba! — odrzekła śmiało. — A kto inny jak nie mój zastępca?
Zlepiona Łapa uśmiechnął się zadowolony z komplementu, chyba nie często miał okazję jakiś usłyszeć, co lekko zasmuciło Sroczy Żar. Spojrzała na partnera. Tak bardzo zmienił się od ich pierwszego spotkania. Przypomniała sobie jak Zlepek nastawiał karku dla jej dodatkowego posiłku, uciekając przerażony przed Baranem. Uśmiechnęła się mimowolnie. W oczy kocurka coraz częściej pojawiały się radosne promyki i wracał z treningu coraz rzadziej poraniony przez krzewy, choć tego nie mogła być do końca pewna. Na dodatek zaraz ta kupa futra ją przerośnie. Znaczy jej ukochana kupa futra. Hm, a może to ona przestała rosnąć?
— Chodź — miauknęła wesoło i odrywała się od niego niechętnie, wiedząc, że inaczej nie dotrą dzisiaj na ta plaże. — Jak się pospieszymy to może zdążymy na zachód słońca?
Sroczy Żar przeciągnęła się leniwie i skierowała się powolnym krokiem do wyjścia z obozu, patrząc co chwilę czy Zlepek za nią podąża. Ten oderwał się jak poparzony i pobiegł w stronę kotki prawie przewracając się o własne łapy. Kotka zaśmiała się mimowolnie.
— Ej młodzieży, gdzie brykacie? — spytała Liliowa Sadzawka, widząc jak pędzą niczym małe kocięta do wyjścia z obozu.
Koty zatrzymały się gwałtownie przed starszą wojowniczką i spojrzały po sobie zamyślone.
— My ten... no idziemy na polowanie, co nie? — odparła Sroka, szturchając Zlepioną Łapę. W końcu nie powie jej, że biegną jak oszaleli by przejść się po plaży.
Szylkretowa zmierzyła ich wzrokiem, po czym dodała z lekkim uśmiechem.
— No to idźcie, tylko tak nie biegajcie, bo całą zwierzynę spłoszycie
Młodziaki podziękowały jej za dobrą poradę i powolnym krokiem wyszły z obozu, by znów po chwili śmigać wesoło, ścigając siebie nawzajem. Sroka zboczyła z kursu, znikając pod drzewami, byle tylko nie dać złapać się Zlepionej Łapie. Ten wytrwale za nią podążał, a uśmiech nie z chodził mu z mordki pomimo zmęczenia. Dawno już nie mieli okazji tak beztrosko się pobawić. Sroczy Żar przyczaiła się pod świerkiem i widząc idącego obok drzewa kocurka, wystartowała, nie zważając na hałas i pobiegła ku spadku prowadzącego do morza. Zlepek zauważywszy ukochaną, przykucnął na tylnych łapach i skoczył na pędzącą kotkę, w efekcie czego para wywaliła się na lekko wysuszoną trawę.
— Mam cię — mruknął wesoło Zlepek , gdy w końcu udało mu się uchwycić Sroczy Żar. Przyszpilił ją do ziemi i spojrzał dumnie zadowolony z siebie.
Znajdowali się tuż obok zejścia na plaże, więc w końcu mogli beztrosko się powygłupiać niczym za kocięcych lat.
— Czy aby na pewno? — zapytała, powstrzymując rozbawienie i spychając z siebie młodszego kocurka.
Ten straciwszy równowagę, zachwiał się i desperacko złapał się łapy Sroki. Cętkowana zupełnie na to nie przygotowana również straciła balans i wywaliła się na Zlepioną Łapę. Koty stworzyły szaro-liliową kulę sierści, która stoczyła się z spadku, wydając przepełnione bólem jęki. Dopiero gdy poczuli miękki piach, udało im się zatrzymać. Wstali powoli by odsunąć się od siebie i po chwili paść na piasek.
— Ale mnie wszystko boli — burknęła niezadowolona Sroka, próbując podnieść tyłek.
Ból wydawał się tak bardzo nie do zniesienia, że niebieska rozważa odwiedzenie później Lśniącego.
— M-mnie też — odparł Zlepek, wstając chwiejnie, podszedł do kotki i trącił ją nosem na pocieszenie. — A-ale chyb-ba nie damy się pokonać p-paru siniakom, co nie? — dodał niepewnie, uśmiechając się nieśmiało.
Cętkowana pomimo wcześniejszego bólu podniosła się jak gdyby nigdy nic. Uśmiech Zlepka był najlepszą motywacją do wszystkiego. Próbując ukryć uśmiechem obolałe kości, podeszła do Zlepionej Łapy. W końcu nie mogła im zepsuć spaceru. Liliowy zmrużył oczy z zadowolenia i ruszyli przed siebie ze splątanymi ogonami. Rozgrzany piasek delikatnie parzył koty w łapy, a morskie fale niebezpiecznie się do nich zbliżały, zmuszając zakochanych do wycofania się pod klif. Tam lekko koślawym skokiem usadowili się na spróchniałej gałęzi, zapewne wyrzuconej przez morze.
— Patrz, krab! — mruknęła kotka, wskazując łapą na małe stworzonko. — No mój dzielny obrońco wykaż się trochę i obroń mnie przed tą przeraźliwą bestią — zażartowała Sroka, wpatrując się z niecierpliwieniem w Zlepka.
< Zlepiona Łapo? czy podołasz wyzwaniu?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz