— Mama musi odpocząć — Niebieska szylkretka odsunęła córkę od siebie, choć niechętnie. Kochała ją, ale liliowa zdecydowanie przesadzała.
Porzeczka westchnęła cicho i położyła się obok Aronii.
— Chodź się pobawić — miauknął znudzony kocurek.
Zlała brata ciepłym moczem.
— Głucha jesteś? — warknął biało-czarny.
— Nie mam ochoty na dziecinne zabawy.
— To nie tak, że nadal jesteś kociakiem i jeszcze długo nim zostaniesz — prychnął ironicznie.
A na te słowa, Ognisty Krok uniosła uszy. Zazwyczaj była promieniującą i wesołą kotką, jednak w kwestii wychowania kociaków, nie ma zmiłuj.
— Nie bądź taki wredny dla siostry. — Ognista wyprostowała się, piorunując wzrokiem syna. Następnie zwróciła się ku córce. — Kochanie, dotąd bawiłaś się tylko w chowanego. Może znajdziecie z bratem fajniejszą zabawę, która ci się spodoba?
— A co moglibyśmy porobić? — zapytał Aronia. Jak na zawołanie, do żłobka wleciał motylek o majestatycznych białych skrzydłach. Pokręcił się nieco po wnętrzu i usiadł na nosie Ognistego Kroku. Królowa uśmiechnęła się, ułożywszy plan idealny.
— Kto pierwszy złapie motyla, wygrywa!
Kociaki spojrzały po sobie. Kiwnęły głowami wznak zgody. Faktu, że Porzeczka nie przepadała za własnym bratem, nie trzeba ukrywać. Dlaczego? Od tak. Może dlatego, że jeszcze nie wydarzyło się coś, co pozwoliłoby go polubić i podobne odczucia miała o własnym ojcu - Dębowym Futrze. A może paplanina matki o kochaniu się wzajemnie nie było dla niej specjalnie przekonujące? Liliowa wiedziała jedno - nie odpuści okazji do rywalizacji z Aronią.
Rodzeństwo wystartowało, zaś Ognisty Krok, korzystając z chwili spokoju, poturlała się na bok i odetchnęła z ulgą, że jej kociaki nareszcie się czymś zajęły.
<Aronia?>
Porzeczka westchnęła cicho i położyła się obok Aronii.
— Chodź się pobawić — miauknął znudzony kocurek.
Zlała brata ciepłym moczem.
— Głucha jesteś? — warknął biało-czarny.
— Nie mam ochoty na dziecinne zabawy.
— To nie tak, że nadal jesteś kociakiem i jeszcze długo nim zostaniesz — prychnął ironicznie.
A na te słowa, Ognisty Krok uniosła uszy. Zazwyczaj była promieniującą i wesołą kotką, jednak w kwestii wychowania kociaków, nie ma zmiłuj.
— Nie bądź taki wredny dla siostry. — Ognista wyprostowała się, piorunując wzrokiem syna. Następnie zwróciła się ku córce. — Kochanie, dotąd bawiłaś się tylko w chowanego. Może znajdziecie z bratem fajniejszą zabawę, która ci się spodoba?
— A co moglibyśmy porobić? — zapytał Aronia. Jak na zawołanie, do żłobka wleciał motylek o majestatycznych białych skrzydłach. Pokręcił się nieco po wnętrzu i usiadł na nosie Ognistego Kroku. Królowa uśmiechnęła się, ułożywszy plan idealny.
— Kto pierwszy złapie motyla, wygrywa!
Kociaki spojrzały po sobie. Kiwnęły głowami wznak zgody. Faktu, że Porzeczka nie przepadała za własnym bratem, nie trzeba ukrywać. Dlaczego? Od tak. Może dlatego, że jeszcze nie wydarzyło się coś, co pozwoliłoby go polubić i podobne odczucia miała o własnym ojcu - Dębowym Futrze. A może paplanina matki o kochaniu się wzajemnie nie było dla niej specjalnie przekonujące? Liliowa wiedziała jedno - nie odpuści okazji do rywalizacji z Aronią.
Rodzeństwo wystartowało, zaś Ognisty Krok, korzystając z chwili spokoju, poturlała się na bok i odetchnęła z ulgą, że jej kociaki nareszcie się czymś zajęły.
<Aronia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz