- No... wiesz, czasem jadł jakieś ziółka czy coś, ale niezbyt zwracałem na to uwagę... myślałem, że boli go ząb albo gardło, czy coś. - powiedział Kózka, zastanawiając się uprzednio nad tym.
- Oh... i n-nie mówił ci, co je? - dopytał cicho Zlepek, na co uczeń Lisiej Gwiazdy tylko pokręcił przecząco głową.
- Nigdy też nie pokazywał mi tego ziółka. Chyba, że pokazywał, ale się nie przyjrzałem... - dodał po chwili Koza, przypominając sobie wszystkie widziane medykamenty.
- No d-dobrze, m-może się później dowiemy. - westchnął Zlepiona Łapa, po czym zajrzał za plecy Koziej Łapy. - Sokole Skrzydło o-opowiadał ci o wszystkich oprócz tego je-jednego?
- Raczej wątpię. Mają ich tu za dużo, żebym się o wszystkich dowiedział w jeden księżyc. Ale za to mogę ci poopowiadać o dwóch czy trzech! - zaproponował syn Głuszcowej Łapy. Może uda mu się trochę zabłysnąć przed Zlepioną Łapą?
***
- Oprócz tego, że nogi miałeś za słabo zgięte, całkiem nieźle sobie poradziłeś. - mruknął Lis pod nosem, spoglądając na swojego zziajanego ucznia. Kolejny dzień treningów, a Koza Łapa miał wrażenie, że z każdym wschodem słońca robił postępy! Może w końcu doczeka się mianowania? Nie... jeszcze długa droga przed nim, prawda? A co jeśli nie aż tak długa? Kózka jednak nie śmiał zapytać o to Lisią Gwiazdę. Jak lider będzie pewny umiejętności liliowego bicolora, to go mianuje. I koniec. Koza w końcu położył swoją zdobycz przed Lisem, po czym zakopał zwierzątko, by wrócić do niego później.
- Złap jeszcze jedną i wrócimy do obozu. - powiedział chłodno rudy, po czym oddalił się, nie tylko, by nie przeszkadzać Kózce, ale także, by porządnie ocenić działania syna Głuszcowej Łapy. Kocurek skinął głową, po czym poniuchał powietrze w poszukiwaniu śladu jakiejś zwierzyny. Po paru uderzeniach serca poczuł dosyć świeży zapach pozostawiony przez wróbla. Powinien być niedaleko. Kocur podreptał prędko za zapachem, aż w końcu ujrzał na powalonym drzewie siedzącego spokojnie wróbla. Szybko ułożył ciało w pozycji łowieckiej, po czym powoli zaczął się skradać. Gdy był wystarczająco blisko, napiął mięśnie, zastrzygł uszami i skoczył. Jednym klapnięciem zębów zakończył życie burego ptaszka.
- Dobrze. - oznajmił Lis, widząc, jak Kózka wraca z martwym wróblem w pyszczku. - Odkop tamtą mysz i wracamy.
Młodszy kocur skinął głową, po czym wykonał polecenie Lisiej Gwiazdy i oboje zwinęli się do obozu. Kozia Łapa zaczął wypatrywać Zlepka, by podzielić się z nim posiłkiem.
< Zlepku? >
***
- Oprócz tego, że nogi miałeś za słabo zgięte, całkiem nieźle sobie poradziłeś. - mruknął Lis pod nosem, spoglądając na swojego zziajanego ucznia. Kolejny dzień treningów, a Koza Łapa miał wrażenie, że z każdym wschodem słońca robił postępy! Może w końcu doczeka się mianowania? Nie... jeszcze długa droga przed nim, prawda? A co jeśli nie aż tak długa? Kózka jednak nie śmiał zapytać o to Lisią Gwiazdę. Jak lider będzie pewny umiejętności liliowego bicolora, to go mianuje. I koniec. Koza w końcu położył swoją zdobycz przed Lisem, po czym zakopał zwierzątko, by wrócić do niego później.
- Złap jeszcze jedną i wrócimy do obozu. - powiedział chłodno rudy, po czym oddalił się, nie tylko, by nie przeszkadzać Kózce, ale także, by porządnie ocenić działania syna Głuszcowej Łapy. Kocurek skinął głową, po czym poniuchał powietrze w poszukiwaniu śladu jakiejś zwierzyny. Po paru uderzeniach serca poczuł dosyć świeży zapach pozostawiony przez wróbla. Powinien być niedaleko. Kocur podreptał prędko za zapachem, aż w końcu ujrzał na powalonym drzewie siedzącego spokojnie wróbla. Szybko ułożył ciało w pozycji łowieckiej, po czym powoli zaczął się skradać. Gdy był wystarczająco blisko, napiął mięśnie, zastrzygł uszami i skoczył. Jednym klapnięciem zębów zakończył życie burego ptaszka.
- Dobrze. - oznajmił Lis, widząc, jak Kózka wraca z martwym wróblem w pyszczku. - Odkop tamtą mysz i wracamy.
Młodszy kocur skinął głową, po czym wykonał polecenie Lisiej Gwiazdy i oboje zwinęli się do obozu. Kozia Łapa zaczął wypatrywać Zlepka, by podzielić się z nim posiłkiem.
< Zlepku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz