- I jak było na treningu? - kocur poruszył lekko wąsami, gdy podszedł doń Błotnisty Pysk - młoda daje ci w kość, co? - zaśmiał się pociesznie, otrzepując z wody. Iglasty odwrócił pysk w stronę swojego dziadka, pesząc się z lekka
- Czy ja wiem? Dobrze jest mieć ucznia - uśmiechnął się blado, przymykając oczy, kiedy kropka deszczu kapnęła mu zbyt blisko oka. Tym razem i on się otrzepał, jako, że woda dosłownie zaczęła skapywać z jego ciała - Nawet nie wiesz, jak się nudziłem, kiedy straciłem Świetlikową Łapę jako ucznia - mruknął niezbyt zadowolony, marszcząc przy tym cicho.
- Oj nie martw się, młodziaku - Błotnisty poklepał go po ramieniu, po czym oznajmił, że musi jak najszybciej odbębnić patrol, bo inaczej Płonący Grzbiet przetrzepie mu futro. Igła skinął mu spokojnie głową, po czym ruszył czym prędzej do legowiska królowych, by spotkać się z Gęsim Piórem, która kilka dni temu została wręcz siłą zaciągnięta do tego leża, bowiem była tak uparta, że ani myślała, by odpoczywać i oszczędzać się podczas ciąży. Wręcz przeciwnie! Ona chciała chodzić polować, uczęszczać w patrolach...
- Hej uparty ośle - miauknął cętkowany już na samym wejściu do kociarni. Gąska odwróciła mordkę w jego stronę widocznie niezadowolona z nowego "pieszczotliwego" pseudonimu.
- Uważaj bo sobie nagrabisz wypłoszu. Jedzenie mi przyniosłeś? W ogóle dlaczego przychodzisz tu taki mokry! Jeszcze mnie zarazisz! I dzieci też będą chore! W dodatku jak ty chodzisz! Jak jakiś platfus! Wyprostuj ciołku tenże grzbiet, bo inaczej ci zadek przetrzepię! - prychnęła Gąska, strosząc futerko na grzbiecie. Iglasty otworzył ze zdziwieniem pysk. To niemożliwe, aby jego szylkretowe słoneczko mówiło takie rzeczy! Czyżby zaczęły się humorki ciążowe, przed którymi ostrzegała go Turkawka...?
- No już, szoruj mi po wróbla! - miauknęła, bijąc ogonem o ziemię. Wnet w jej oczach zebrały się łzy, tak więc Iglasty czym prędzej czmychnął, zostawiając za sobą tumany kurzu. Podreptał do stosu ze zwierzyną, gdzie natknął się na swoją uczennicę, która to właśnie zastanawiała się, jakie zwierzątko zjeść. Tonkij już miał wziąć tłustego wróbla ze stosu, gdy nagle jakby spod ziemi wyrósł Płonący, oznajmiając, że on, Wiewiórka, Świetlik oraz Borsuczy Kieł mają udać się na patrol i sprawdzić granicę z klanem nocy.
- Cholera... - westchnął, spoglądając na swoją uczennicę spojrzeniem, które mówiło jedynie "Gwiezdni... za co..."
< Wiewiórcza Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz