Kotka odetchnęła głęboko, nie wiedząc, co powiedzieć. Ukrywała to w sobie przez dobre kilka księżyców i zawsze, gdy myśl o tym ją nawiedzała, robiło się jej niedobrze. Teraz to nie był tylko jej sekret. Czuła się dobrze z tym, że mogła z kimś o tym porozmawiać. Że w końcu przełamała się do tej rozmowy. Było jej lepiej. Uch, dlaczego nie zrobiła tego wcześniej?
- Dziękuję - miauknęła po dłuższej chwili ciszy. - Dziękuję. Mogłam wcześniej z kimś o tym pogadać... W każdym razie, teraz jest mi z tym lepiej. Tylko obiecaj, że nikomu nic nie powiesz - dodała, wpatrując się w nią wielkimi, błękitnymi oczyma.
- Oczywiście, obiecuję - odparła, kiwając łbem.
Migoczące Niebo mimowolnie uśmiechnęła się i jeszcze raz odetchnęła z ulgą. Jeszcze raz dokładnie przeanalizowała słowa Ciernistej Łodygi. Trochę przerażało ją jednak myślenie przyjaciółki o Kukułce, której ta jednak w ogóle nie znała. Fakt, była starym piecuchem, lecz mimo to silnym i pewnym siebie, a gdyby szylkretka wtedy szybko nie dobiegła do Ćmiego Trzepotu, prawdopodobnie wąchała by teraz kwiatki od spodu razem z matką i z rodzeństwem. Skrzywiła się na tą myśl. Tymbardziej, że wtedy nie miała praktycznie żadnego doświadczenia w walce. Mogło być z nią naprawdę kiepsko. Pokręciła głową, chcąc przestać o tym myśleć. Cóż, istnienie tego całego Alberta było wielce prawdopodobne... A słysząc o tych zniknięciach jej matki, o których wcześniej nie miała pojęcia... czuła się lekko zdradzona. Wiedziała, że kotka nie mogła jej tego powiedzieć. Migotka była wtedy za mała... Ale gdyby Rdzawy Ogon żyła do teraz? Może nie doszłoby nigdy do spotkania z pieszczoszką i wszystkiego dowiedziałaby w delikatniejszy sposób?
- Tylko jedno mnie zastanawia... Po co Rdzawy Ogon zataiła naszą tożsamość? Znaczy rozumiem, bała się jak Klan zareaguje, posądzili by ją o zdradę i kto wie, co by zrobili? Co prawda Lamparcia Gwiazda raczej by jej nie wygonił, ale... z pewnością się o to była. Tylko, czy jeśli to prawda, Cienisty Pazur wie, że nie jesteśmy jego dziećmi? Czy wie i miał tylko układ z mamą?
- Na to pytanie ci nie odpowiem, gdyż nie wiem - stwierdziła zielonooka.
Szylkretka powoli pokiwała głową, w sumie spodziewając się tej odpowiedzi. Kotki pogadały jeszcze trochę, po czym młodsza wojowniczka poszła do kociarni odwiedzić przyszywaną matkę.
***
Mimo, że Ciernista Łodyga była karmicielką, kotki i tak spędzały ze sobą sporo czasu. Przy okazji córka Rdzawego Ogona mogła doglądać koteczki Pręgowanego Piórka. Obydwie były naprawdę śliczne, dobrze się rozwijały i zapowiadały na wspaniałe wojowniczki dla Klanu Burzy. Jednak jej problem był taki, że musiała pogodzić odwiedzanie żłobka z treningiem Leśnej Łapy i normalnymi obowiązkami wojownika, takimi jak patrole i polowania. Do tego dochodziły rozmowy z innymi dobrze znanymi jej kotami. I musiała jeszcze znaleźć czas na zadbanie o siebie. Przez to wszystko często chodziła niewyspana i z nie ułożonym futrem, mimo że wcześniej bardzo o nie dbała. Jakoś niespecjalnie miała ochotę, by dbać o siebie.
Tego dnia, po męczącym treningu liliowego kocurka i szybkim zjedzeniu nornicy, jak zwykle podążyła odwiedzić karmicielki. Przywitała je z radością, a zmęczenie jakby wyparowało. Uśmiechnęła się serdecznie do burej kocicy, której brzuch rósł z każdym dniem.
- Co tam u ciebie? - zagadnęła Migotka.
Ciernista?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz