Życie kocurka było dosyć zaskakujące. Sam Szczypiorek nawet dobrze się w tym wszystkim odnajdywał. Dopiero co był w stodole z rodzicami, a jakiś czas temu trafił do Klanu Wilka! Teraz leżał zwinięty w kłębuszek wyglądając zza krzaczka. Księżycowe światło padało na polankę na której się znajdywał. Musiał przesiedzieć całą tą noc w lesie, by go mianowali. Dlatego rozważał całe swoje życie, by umilić sobie czas. Nie raz miewał takie rozmyślania. Przed oczami kocura migały obrazy dnia, gdy znalazł się w swoim obecnym domu. Wyszedł na spacer z tatą, bo mama wcześniej się z nim pokłóciła i kazała wyjść z nimi i spędzić razem czas. Rodzice w ogóle dużo i często się kłócili. Szczypiorek się tych kłótni trochę bał, ale nie pokazywał tego. Był wtedy mały! Ale silny dla Szczawika. Młodszy brat tak w sumie był dla niego bardzo ważny, tak jak siostra, Dynia, ale jednak z Szczawikiem łączyło go więcej. Byli sobie bliżsi. Na tym spacerze czas mijał im całkiem dobrze, aż do chwili, gdy zobaczyły ich jakieś obce koty. Wtedy tata kopnął go w ich stronę i uciekł. A on? Bał się i leżał trochę poobijany z nastroszonym futerkiem. Niech tylko ci obcy tkną jego siostrę lub brata, a pożałują! Jednak nie potrzebnie się wszystkiego obawiał. Miła kotka, czyli Jarzębinowa Łapa zabrała ich do klanu i zaopiekowała się nimi wraz z Olszową Korą.
Szarak polubił je obie. Mama Olcha opiekowała się nimi troskliwie. Ale w kocurku widziała szczególny potencjał. Był w końcu odważniejszy od brata i silniejszy od siostry, a na dodatek podatny na jej manipulacje. I bardzo w nią zapatrzony. Idealny materiał na przyszłego kultystę, czyż nie? Szylkretka wpajała mu nauki o Mrocznej Puszczy, wychwalając przy tym ją pod nieba, a o Klanie Gwiazdy wypowiadała się dość niepochlebnie. Mimo wszystko zielonooki to właśnie w Klanie Gwiazdy widział autorytet. Zabijanie?! To mu się zdecydowanie nie podobało. Ale by nie zrobić przykrości opiekunce i ze strachu przed konsekwencjami, udawał, że wierzy w Mroczną Puszczę i bardzo go to wszystko interesuje. Nie interesowało. I wszystko wydawało się być dobrze do teraz, gdyż on wraz z Dynią i Szczawikiem został wyprowadzony do lasu. W sumie to nie bał się o siebie tylko o brata. Na razie nie zmrużył oka, a wpatrywał się w księżyc. Rozmyślał, gadał sam do siebie, krytykował Ogrodniczka i Grządkę. I wydawało się, że tak mu ta noc minie, a następnego dnia zostanie mianowany. Nazwą go Szczypiorkową Łapą, dostanie mentora. Ale było inaczej. Bo po dłuższym czasie w krzakach usłyszał szelest. Biedny Szczypiorek trochę wystraszony zastanawiał się co począć. Co jeśli to jakiś drapieżnik? A może to tylko kot z klanu, który go obserwował? Postanowił wdrapać się na drzewo i zobaczyć tego kto się tu znajdował. Po wielu nieudanych próbach wdrapał się na znajdującą się nisko gałąź. Zaczął się rozglądać, by zlokalizować miejsce, w którym słyszał szelest.
— Bu!
Krzyknął ktoś za nim. Kocur pisnął z strachu i prawie spadł z gałęzi! Odwrócił się by zobaczyć kto postanowił go nastraszyć i dostrzegł wpatrzone w niego błękitne niczym niebo oczy.
— Hej? Nie chciałam cię przestraszyć!
Miauknęły ,,oczy". Maluch jednak skulony dalej patrzył na obcego.
— Pieguska jestem. Szukam mojej siostry. Myślałam że możesz mi pomóc! Co tu robisz sam mały? Gdzie twoja mama?
Czyli obcy nazywał się Pieguska i był kotką. Dobrze wiedzieć. Ale nie wydawała się chceć go skrzywdzić.
— Nie jestem mały! Jestem Szczypiorek i jutro zostanę uczniem!
Mruknął wyniośle siadając i poprawiając się. Przybyszka wydawała się być zdziwiona jego zachowaniem, ale tylko się uśmiechnęła.
— Jak chcesz Szczypiorku. Należysz do tych słynnych klanów? Mama mi o nich nie raz opowiadała. Kazała się trzymać od nich z daleka, ale chyba nie są takie złe, prawda?
— Klany są fajne. Ja jestem z Klanu Wilka. A ty jak sądzę jesteś samotniczką?
— Tak. Ale klany wydają się ciekawym miejscem do mieszkania.
— Bo są.
— Niezbyt rozmowny jesteś. Ale wracając, wiesz co to za miejsce? Chcę wrócić do domu i znaleźć siostrę.
— Eee nie. Ale wiem, że jak pójdziesz prosto i skręcisz parę razy to trafisz do obozu Klanu Wilka. Ale nie wiem gdzie skręcić. Ale tam lepiej nie idź, bo oni nie lubią obcych. Czyli jeśli pójdziesz w przeciwną stronę to trafisz na granicę.
— Pomóc ci znaleźć ten obóz? Chyba się zgubiłeś
— Nie. Muszę tu zostać do rana, żeby być mianowany.
Kotka chwilę dumała, a Szczypiorek miał czas, żeby jej się przyjrzeć. Była całkiem ładna. Wysoka, chuda, o długich łapach i krótkim przylegającym futerku w brązowej barwie. Większość jej ciała zdobiły rude, pręgowane łatki. Na jej nosie zaś znajdowała się biała plamka. Końcówkę ogona i łapy też miała białe. Całkiem śliczna. Ciekawe czy jej siostra też taka była.
— Jak chcesz. A nie widziałeś może żadnej kotki podobnej do mnie, tylko z większą ilością białych łat? Nazywa się Jeleń.
— Nie, nie było tu żadnego kota
— W takim razie dziękuję za pomoc, Szczypiorku. Dobrej nocy i abyś dotrwał do rana. Do zobaczenia!
— Dziękuję. Choć wątpię, że się jeszcze zobaczymy, ale i tak do zobaczenia!
I kotka odeszła w stronę granic. Szczypiorek leżał jeszcze jakiś czas wyczekując poranku, aż wreszcie zjawił się ktoś po niego i wrócił do domu. Zaraz pobiegł się przywitać ze Szczawikiem i Dynią oraz popytać jak im noc minęła. Mama Olcha była z niego zadowolona. Potem w końcu nadeszła pora jego mianowania. Został Szczypiorkową Łapą, a jego mentorem została Lamentująca Toń. Kocurek mimo wszystko nie mógł przestać myśleć o Piegusce. Naprawdę żałował, że ją tak potraktował, ale była intruzem, dlatego musiał być niezbyt miły! Dobrze ją potraktował, należało jej się. W sumie, w klanie było więcej ładnych kotek, które chętnie coś dla niego zrobią lub się z nim pobawią, więc po co przejmował się jakąś samotniczką?
[925 słów]
[przyznano 19%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz