Spoglądała na klucz ptactwa wędrujący po przestworzach. Nieprzejęte ziemskimi sprawami naśmiewały się rozgoryczonej w swym żalu Pierwomrówce. Mimo gorliwych modlitw do Przodków ci zdawali się być błasi na wiszące nad nimi widmo zagłady. Królicza Gwiazda wszystko robił nie tak. Chodził nie tak. oddychał nie tak jak trzeba. Wszystkie klanowe i międzyklanowe spory rozwiązywał ze spokojem, bredząc coś o kwiatkach. Pouczał i umoralniał. Robił z nich żałosne mysie bobki. Pszczoły zasnuły mu łeb od co. Nie mogła tego dłużej znieść. Budził w niej dziką frustrację! Jeszcze miał czelność pouczyć ją, gdy kopała dziurę na tą starą prukwę zwaną też Czuwającą Salamandrą. Dostała długi, nudny i nudny wykład, a potem... już całkowicie przesadził! Upokorzył ją. Ośmieszył w oczach jej poddanych. Zmusił ją...
— Wężowa wylinka... — sapnęła do siebie, próbując rozładować buzujące w jej drobnym ciele emocje.
Nie mogła tego zostawić. Nie potrafiła znieść tego oszczerstwa. Hańby, którą została okryta. Zaschnięte łzy na polikach wciąż nosiły świadectwo tego co się wydarzyło.
— Hej! — usłyszała kocie głosy.
Przywarła do podłoża, nie chcąc by ktoś przyłapał ją w tak paskudnym stanie. Wybiegła z obozowiska w pośpiechu. Kosmyki trawy i uporczywy rzep przywarły do jej futra, a sucha ziemia okryła jej włosie peleryną z kurzu. Wyglądała jak prostactwo. Szara masa, którą zawsze się brzydziła.
— Słyszałeś co się wydarzyło?
Nasłuchiwała, zaciskając zęby.
— A weź, Pierwomrówcza Gracja awanturuje się tak od małego. O byle co. Spróbuj na nią krzywo spojrzeć. — odparł drugi głos.
Czuła, jak się w niej gotowało. Nagle wokół zrobiło się tak okropnie gorąco. Skwar ziemi niemal parzył.
— A teraz wybiegła z płaczem, bo Królicza Gwiazda kazał jej przeprosić Czuwającą Salamandrę...
Nie do kończył, bo z zarośli wyskoczyła wściekła czekoladowa. Wszystko się sypało. Została ośmieszona w oczach prostactwa! Teraz nawet najgorsze zapchlone zadki z niej kpiły. Jej pozycja. Jej gracja. Wszystko stracone. Przez jedno popołudnie!
— A niech was piorun trzaśnie! — przeknęła tą tępotę.
Nie zdążając na ich okrzyki, pognała dalej. Musiała się uspokoić. Umyć. Zanim ponownie pojawi się w obozowisku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz