Srebrzysta kotka przyglądała się uczennicy z wyraźnym zainteresowaniem. Jej nozdrza raz po raz rozszerzały się, gdy wciągała powietrze — jakby chciała zapamiętać zapach Postrzępionej Łapy na długo. Gdy jednak uczennica zadała pytanie, speszyła się. Opuściła wzrok i spojrzała na swoje łapy.
— Tak… kiedyś trenowałam na wojowniczkę — powiedziała cicho. — Przez jakiś czas miałam mentora z tej ścieżki.
Postrzępiona Łapa zmarszczyła brwi z zaciekawieniem.
— Da się zmienić rolę? Dlaczego postanowiłaś to zrobić? — zapytała i zrobiła krok naprzód, zachęcając do spaceru.
Motylkowa Łapa podskoczyła lekko i ruszyła przed siebie, pełna energii, choć coś w jej ruchach zdradzało napięcie.
— Na początku naprawdę chciałam być wojowniczką, ale… szybko się męczyłam. Moje łapy odmawiały posłuszeństwa, serce waliło za mocno. — Zwolniła, spuszczając głowę. — Zdecydowałam się zostać uczennicą medyka.
Postrzępiona Łapa skinęła lekko głową, ale w jej oczach błysnęło coś, co mogło być współczuciem.
— Może byłby na to sposób, żebyś została wojowniczką, jeśli naprawdę tego chcesz. Nie musisz być medykiem na siłę…
Motylkowa Łapa przystanęła i spojrzała jej w oczy. Jej pysk był pełen sprzecznych emocji.
— Właśnie w tym problem. Ja chcę być medyczką. Kocham zioła. Kocham pomagać. Ale… w legowisku czuję się jak intruz. — Westchnęła. — Odkąd Zawilcowa Łapa stracił wzrok i dołączył do medyków, wszystko się zmieniło. Jest nas za dużo. Czuję, że jeśli zostanę, ktoś inny będzie musiał odejść. Nie chcę tego. Zapadła cisza, a Motylkowa Łapa utkwiła wzrok w ziemi. Jej ogon drgnął lekko, a potem znieruchomiał.
— Więc wrócę na ścieżkę wojowniczki, choć nie tego pragnie moje serce — dodała szeptem.
Wtem jej uszy poruszyły się, wyłapując delikatny szelest. Dźwięk piór musnął powietrze.
— Słyszałaś to? — zapytała, unosząc łeb. Jej oczy błysnęły ciekawością. — Coś się rusza w trawie. Zerkniesz ze mną?
Zamachała ogonem, wskazując kierunek. Jej ton stał się lżejszy — chciała zmienić temat. Postrzępiona Łapa wahała się.
— Nie powinnam… — mruknęła cicho, zerkając w stronę granicy klanów.
Ale Motylkowa Łapa już zanurzyła pysk w wysokich źdźbłach. Jej ogon falował z ekscytacją, jakby wszystkie smutki nagle uleciały, choć tylko na chwilę.
— O patrz! Mówiłam, że będą jajka! — zamruczała z triumfem Motylkowa Łapa, a w jej oczach zaiskrzyło dziecięce szczęście. Ostrożnie, z największą delikatnością, podniosła jedno z drobnych, blado kremowych jajek sierpówki.
Z największą troską położyła jajko po stronie Klanu Klifu, jakby chciała oddać mu cześć.
— Śliczne, prawda? — zapytała cicho, unosząc spojrzenie na Postrzępioną Łapę. Jej głos był pełen zachwytu, a zarazem delikatny — jakby bała się, że głośniejsze słowo mogłoby stłuc ten mały cud natury.
<Co sądzisz, Postrzępiona Łapo?>
[394 słów]
[przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz