Kroki czwórki kotów, odbijały się głucho o zaśnieżoną ziemię. Patrol Klanu Lisa, przemykał w miarę szybko. Zimne powietrze drażniło ich nosy. Narzucili większe tempo, chcąc szybciej wrócić do obozu. Szyszka uświadomiła sobie, że wyruszyli zaledwie skok słońca temu, gdy jeszcze słońce leniwie znosiło się na horyzoncie. Łapy młodej wojowniczki, pomału odmawiały jej posłuszeństwa. Kotka poczuła się odrobinę zmęczona, chociaż nie dała tego po sobie poznać. Zapewne jej towarzysze, również czuli się osłabieni. Siostra Brzózki uniosła głowę, chwilę wpatrując się w błękitne niebo. Było ciemniejsze niż wczoraj. Westchnęła przeciągle, uświadamiając sobie, co to oznacza. Kolejne opady śniegu, nie były jej potrzebne. Tym bardziej, że i tak mieli problem ze zwierzyną, oraz wylewem rzeki.
-Drzewo!
Z zamyśleń wyrwał ją znajomy głos, należący do nikogo innego, jak samej Nostalgii. Szyszka zwróciła wzrok przed siebie, pośpiesznie się zatrzymując. Jeden skok wiewiórki dzielił ją, od poranienia sobie nosa. Zamiast uderzenia, doznała jedynie lekkiego poczucia zawstydzenia.
-Patrz gdzie idziesz.-upomniała ją uczennica, wpatrując się w swoją nową mentorkę, pełnym stanowczości wzrokiem.
Szyszka przypomniała sobie pośpiesznie ruch, którym często mentorzy chwalili postępowanie uczniów. Skinęła głową.
-Jesteś czujna, Nostalgio. To duża zaleta wojownika.
-Podobnie jak pokazywanie szacunku.-wtrąciła Czereśnia, zatrzymując się w miejscu. Odwróciła głowę w stronę dwóch kotek, kręcąc głową.-Słyszałam, że zachowujesz się bardzo nieodpowiednio, Nostalgio. Niegrzecznie wobec swoich pobratymców.
Sierść szylkretki zjeżyła się. Niezadowolona otworzyła pyszczek, najpewniej, by wygłosić jakiś niezbyt grzeczny monolog. Szyszka momentalnie obrzuciła ją proszącym spojrzeniem i szybko zakryła jej pyszczek swoim ogonem. Akurat w tej chwili, Czereśnia z Myszołowem, ruszyli dalej przed siebie.
-Nie przejmuj się. Nie jesteś aż taka niegrzeczna.-mrugnęła do niej porozumiewawczo, wpatrując się w przyjaciółkę lśniącymi oczami.
-Nie przejmuję.-prychnęła Nostalgia, odrywając spojrzenie od tego Szyszki i odwracając głowę w inną stronę.-Durne lisie bobki.
Kotki po mniej niż trzech uderzeniach serca, skierowały się za resztą patrolu. Wyznaczona trasa wiodła wzdłuż terenu ich klanu. Nie prowadziła w jego głąb, gdzie ciężej było się poruszać, za sprawą gęstych zasp. Pośród cichych bagien, nic im w tym momencie nie zagrażało. Pora Nagich Drzew powolnymi krokami, chyliła się ku końcowi. Szyszka szczerze nie mogła się tego doczekać.
Nostalgia sprawnie dotrzymywała jej tempa. Obóz pozostawiły za sobą, na co najmniej kilka skoków lisa. Znajome tereny, rozpościerały się przed ich oczami.
-Nie czuję zwierzyny.
Zatrzymała się przy Myszołowie, gdy udało im się dogonić towarzyszy. Wojownik właśnie nasłuchiwał dźwięk, wydawanych przez las. Czereśnia w oddali, węszyła, próbując wychwycić jakiś trop. Szyszka przyłączyła się do nich. Otworzyła pysk, by zasmakować powietrza. Oprócz ostrej woni Myszołowa, wyczuwała też te należące do liderki Klanu Lisa i Nostalgii.
-Może powinniśmy się rozdzielić?-zaproponowała zmęczonym głosem. Każdy patrol, nawet taki zwyczajny kontrolny, opierał się w ostatnim czasie, wyłącznie na szukaniu posiłku.
Myszołów zmarszczył brwi, zastanawiając się nad jej słowami. Powoli pokręcił głową.
-Chyba to byłby...-urwał, ucieszony przez syknięcie ze strony Nostalgii. Uczennica wskazała na coś przed nimi koniuszkiem ogona. Szyszka powędrowała wzrokiem w tamto miejsce, omal się nie krztusząc z wrażenia.
Czereśnia skinęła im krótko. Przywódczyni nie odrywała spojrzenia błyszczących z podekscytowania oczu, od swojej ofiary. Pulchny królik przycupnięty przy bezlistnym krzewie, zdawał się jej nie zauważać.Cudowne zrządzenie losu. Siostra Płomykówki spokojnie skradała się w kierunku stworzonka. Szyszkę żołądek ścisnął z głodu. Nie pogardziłaby takim posiłkiem. Taka zwierzyna mogłaby wykarmić pół klanu. Oczekiwała, że Czereśni uda się złapać je od razu. Niestety królik w ostatniej chwili, puścił się pędem, w stronę przeciwną. Liderka pośpieszyła za nim, wyciągając długie łapy przed siebie.
Szyszka wzruszyła ramionami. Króliki były dość szybkie i była mała szansa, że zmęczonej kotce, uda się go dogonić.
-Czekamy, czy idziemy za nią?-mruknęła do Myszołowa.
Syn Krogulca najwidoczniej uznał, że nie ma sensu zajmować się zwierzyną łowną, która mogła kryć się w tych stronach. Rzucił młodszej wojowniczce wymowne spojrzenie, następnie kierując się ścieżką za swoją ciotką. Szyszka i Nostalgia dogoniły go.
Chociaż trasa powinna zająć im niewiele czasu, nim spotkają się ponownie z Czereśnią, czarnulka miała złe przeczucia. Serce biło jej jak oszalałe, a w oczach zalśnił strach. Nie wiedzieć czemu, czuła, że coś mogło się wydarzyć. I to niezbyt przyjemnego. Dlatego przyspieszyła, wysuwając się na przód grupy. Teraz ona prowadziła.
Szyszka zmrużyła oczy, dostrzegając na horyzoncie czarno-białą sierść. Czereśnia wyskoczyła przed siebie, korzystając z ostatnich drobinek energii, prosto na kark królika. Sprawnym łowczym ruchem, odebrała mu życie. Dysząc ze zmęczenia, odwróciła głowę do towarzyszy. Dumna z siebie, wskazała koniuszkiem ogona na upolowaną zdobycz.
-Przyznajcie, że jestem szybka.
-Duża sztuka.-potwierdził Myszołów.
Szyszka przesunęła wzrokiem po tej części terenu, gdzie się znaleźli. Była tutaj dwa razy. Raz, gdy Nostalgia była jeszcze kociakiem i drugi, kiedy Płomykówka pokazywała jej tereny. Za potężną Drogą Grzmotu, po drugiej stronie mieszkał Klan Burzy. Szyszka zadrżała, spoglądając na twardą, śmierdzącą podstawę. Jak Dwunożni mogli budować takie okropieństwa? Czuła strach, nawet jeśli stała dość daleko. Droga Grzmotu niosła ze sobą wyłącznie śmierć.
Wstrzymała oddech, obserwując Czereśnię, która dalej ma niej stała. Dlaczego jeszcze się nie ruszyła? To nie było odpowiednie miejsce, by pokazywać na dorodną zdobycz. Trzepnęła zdenerwowana ogonem.
-Wracajmy już.-mruknęła Nostalgia.
Szyszka nie mogła jej się dziwić. Jej samej zrobiło się niezwykle zimno. Temperatura musiała się obniżyć, a wiatr zwiększyć. Śnieg pod łapami zaskrzypiał, gdy zdecydowała się poruszyć.
-Ścigamy się, kto pierwszy będzie w obozie?-rzuciła wesoło.
Zanim Nostalgia otworzyła pysk, by udzielić odpowiedzi, w oddali rozległ się dźwięk. Zastrzygła uszami, z przerażeniem w oczach, ponownie zwracając pysk w stronę Czereśni i Myszołowa. Kocur stał bliżej Szyszki, także spoglądając na Drogę Grzmotu. Sierść na jego karku zjeżyła się, a mięśnie napięły. Czarna kotka poczuła się jakby była z kamienia, niezdolna wykonać jakikolwiek ruch. Mogła jedynie obserwować, jak Czereśnia nie rusza się z miejsca, sparaliżowana przez przerażenie. Królik leżał niezjedzony koło jej łap, podczas gdy okropny odgłos, grzmiał coraz bliżej.
-Uciekaj!-wrzasnęła Szyszka, mogąc zdobyć się w tej chwili, jedynie na użycie głosu. Strach przejął kontrolę nad ciałem kotki, podobnie jak jej kompanów.
Wszystko działo się zbyt szybko. Zanim Czereśnia zdążyła wydać z siebie jakikolwiek krzyk, Potwór wjechał w nią, odrzucając kotkę gwałtownie do tyłu.
-Czereśnio!
Odzyskując możliwość poruszania, rzuciła się w stronę ponurej drogi, po której jeszcze przed chwilą, przejechał Potwór Dwunożnych. Dobiegła do ciała liderki, najszybciej jak tylko potrafiła. Zmęczone łapy, odmawiały jej powoli posłuszeństwa. To... to nie mogło się dziać naprawdę! Złe przeczucia buzowały wewnątrz kotki, zupełnie jak strach.
Wydała z siebie cichutki pisk przerażenia, skupiając wzrok na zgrabnej kociej sylwetce. Z ciała Czereśni, ciekła szkarłatna krew, brudząc sierść i łapy. Pysk przywódczyni Klanu Lisa, pozostał otwarty, podobnie jak martwe oczy. Szyszka zalała się łzami. Chciała, by to wszystko okazało się złym snem. Żeby Czereśnia wstała, uśmiechnęła się, a nawet na nich nakrzyczała. Bok czarno-białej kocicy, przestał się unosić. Leżała bez ruchu.
Czarnulka schyliła się, rozpaczliwie trącając jej ciało swoim nosem, najmocniej jak potrafiła. Metaliczny zapach krwi, poddusił kotkę na krótki czas. W tej chwili, to nie miało jednak znaczenia. Mimo rozpaczliwego nawoływania i trącania, Czereśnia nie oddychała. Odeszła, prowadzona nową, nieznaną ścieżką.
-O-ona nie ż-żyję.-wyszeptała.
Nie odrywała wzroku od martwego ciała, nawet pomimo prób Myszołowa, by ją odciągnąć. Pozwoliła, by po jej policzkach spłynęły łzy. Czereśnia miała już swoje księżyce, ale dotychczas odważnie służyła klanowi. Nie powinna zginąć w taki sposób. Nie powinna umrzeć tak szybko. Gdzie teraz się podziewała?
Szyszka poczuła okropne wyrzuty sumienia. Liderka zawsze była dla niej dobra. Zgodziła się zapewnić jej dom, przekazała w łapy cudownej mentorki i jeszcze mianowała z radością. A teraz możliwe, że już więcej się nie zobaczą.
Z pomocą Nostalgii i Myszołowa, przenieśli ciało czarno-białej kocicy na bezpieczną przestrzeń. Ułożyli ją ostrożnie na zaśnieżonym podłożu, świadomi, że już jej nie odzyskają. Szyszka liznęła krótko przywódczynię po karku. Musieli zabrać ją do obozu, by ogłosić smutną wiadomość, oraz ostatni raz podzielić się językami, zanim ją pochowają.
-Zawsze była silna.-mruknął Myszołów, chyba starając się jakoś pocieszyć koleżankę z legowiska, albo zagłuszyć własny smutek.-Przynajmniej długo nie cierpiała.
Szyszka pociągnęła nosem. Stracili kolejnego kota. Utracili wspaniałą liderkę. Co teraz z nimi będzie?
<Nostalgio? Klanie Lisa?>
Klep Nostalgią
OdpowiedzUsuń