Spotkawszy kocura, który stanął jej na ogonie, zjeżyła się i prychnęła na ten wilczy odbyt. Nienawiść do tego lisiego bobka była silniejsza niż jakiekolwiek zmęczenie.
― Uważaj jak łazisz ślepoto ― wymamrotała, próbując znaleźć sennym wzrokiem medyczkę.
Jeśli Nów nadal będzie się tak spieszyć jak teraz, będą tu oboje siedzieć do rana. Czuła jak oczy się jej zamykają, lecz za każdym razem, gdy im na to pozwoliła przed oczami miała tą samą scenę. Tonącą Niezapominajkę ciągnącą za sobą cały klan do wody. A Nostalgia jedynie stała na pagórku, przyglądając się temu. Znikającej w wodnych odmętach Szyszce, Iskrze i Muszelce oraz innych mniej ważnych dla niej współklanowiczach. Za każdym razem w końcu zrywała się poparzona, nie mogąc wytrzymać patrzenia na cierpienie najbliższych. Nie miała najmniejszej ochoty o tym dalej śnić czy analizować snu. To wszystko wyglądało zbyt realistycznie, by jakkolwiek dłużej się nad tym zastanawiać. Dlatego też wyczłapała się z legowiska uczniów i poszła do medyków po ziarna maku. Liczyła, że chociaż to ogłupi ją na tyle, by mogła zasnąć spokojnie. Słysząc jak Nów łazi po legowisku, czuła jak oczy coraz bardziej się jej zamykają.
― Też po ziarna maku? ― zagadał w niezrozumiałym celu do niej Sokół.
Kiwnęła nieprzytomnie łbem, mając nadzieję, że ten się odczepi.
― Dobra macie i lećcie spać ― mruknęła Nów, podając im po dwa ziarna na łapę.
Oprzytomniała lekko tym Nostalgia, przyjrzała się liczbie ziaren. Zamrugała parę razy, licząc, że dzięki temu wyostrzy się jej wzrok i spojrzała na swoją łapę.
Tylko dwa?
Przecież nie była już kociakiem, żeby dostawać takie małe porcje!
― Dasz jeszcze dwa? ― zapytała ospale. ― Na później ― dodała po chwili.
Szylkretka spojrzała na nią przenikliwie, jednak widząc ospałość znajdki stwierdziła, że jednak ta nic nie kombinuje. Zniknęła na chwilę, by zaraz pojawić się z dodatkową porcją ziaren dla kotki. Podała je jej ostrożnie, mówiąc by przypadkiem do łba jej nie wpadło branie wszystkich na raz. Nostalgia wyjątkowo grzecznie kiwnęła łbem i wyszła z legowiska medyków, a zaraz po niej Sokół. Widząc jak ten zmierza już do siebie, zatrzymała się i połknęła wszystkie na raz, mając w nosie zalecania medyczki. Padła jak długa na swoje legowisko i w końcu beztrosko zasnęła.
* * *
akcja po tym jak Sokół ją uderzył
Nostalgia weszła powolnym krokiem do legowiska medyków, rozglądając się uważnie za Nowiem. Wiedziała, że jeśli ta tu będzie cały jej plan pójdzie na marne. Gdy weszła w niego głąb, uderzył ją aromat ziół i kwiatów. Kotka średnio przepadała za tym miejscem, a jeszcze bardziej za tym smrodem. Widząc znajomą kremową sylwetkę, szybko rozejrzała się za ziarnami maku. Nasiona leżały obok znienawidzonego przez znajdę podbiału, który Nów próbowała jej wcisnąć podczas pierwszej wizyty szylkretki tutaj. Po grzbiecie Nostalgii przeszły ciarki przez to nieprzyjemne wspomnienie. Chwyciła w łapę parę ziaren i podeszła do młodszej medyczki.
― Pszczółko... ― zaczęła cichym głosem, wpatrując się w ziemię.
Kotka odwróciła się w jej stronę. Wydawała się być lekko zaskoczona jej obecnością.
― Oh, witaj Nostalgio, mogę ci w czymś pomóc? ― zapytała życzliwie z lekkim uśmiechem.
Kotka widząc, że tamta dała się wciągnąć jej teatrzyk, kontynuowała swoje przedstawienie.
― B-bo jest taka sprawa... mam problemy z trawieniem ― szepnęła, udając zawstydzoną. Zaczęła grzebać łapką w ziemi i uniosła wzrok. ― Mogłabyś mi coś dać... no wiesz na zaparcia ― burknęła cicho.
Kremowa kotka kiwnęła łebkiem, nie komentując udawanego wyznania Nostalgii na szczęście, i zniknęła na chwilę w zakamarkach leża medyków. Wróciła z jakimś badylem, który zaczęła przeżuwać, po czym podała kotce na liściu pietruszki.
― Najlepiej zażyj podczas jedzenia posiłku ― poinformowała znajdę, podsuwając jej pod łapy zioło. ― Tylko nie zjedz wszystkiego na raz. ― ostrzegła ją.
Nostalgia kiwnęła posłusznie łbem i odeszła pośpiesznie. Skierowała się na początku do legowiska uczniów, by schować podebrany od medyczek mak. Uśmiechnęła się zadowolona z siebie. Teraz już miała prawie wszystko czego potrzebowała, by odwdzięczyć się temu lisiemu bobkowi. Ukryła ziarna maku w zawiniątku pod mchem w swoim posłaniu, a z ciapką od Pszczółki udała się do stosu ze zwierzyną. Wybrała wyjątkowo pulchnego drozda i wypchała ptaka lekarstwem. Ze zdziwieniem odkryła, że cała papka zmieściła się w małym droździe, na dodatek czyniąc go jeszcze bardziej grubym i apetycznym. Rozejrzała się, starając się namierzyć tego nieudacznika, który aktualnie miał karę i szlaban na wychodzenie z obozu od samej Czereśni. Nostalgii nic tak nie poprawiało humoru jak widok jego nieszczęśliwego pyska. Widząc, że kocur leży sam, zaczęła zmierzać w jego stronę. Jej plan szedł gładko jak pazur w błocie. Nawet nie spodziewała się, że aż tak dobrze jej to wszystko wyjdzie. Stanęła przez Sokołem i spojrzała na niego z góry. Niech chociaż raz zna swoje miejsce. Napotkawszy jego zmęczony wzrok o mało co nie prychnęła, ale musiała się trzymać swojej roli.
― Streszczaj się, nie mam całego dnia ― warknął. ― No, co chcesz?
Usiadła przed tą srebrną kupą futra i położyła przed nim drozda.
― Masz ― mruknęła niemrawo. ― To na zgodę ― dodała niby niechętnie, ale w głębi aż drżała z podekscytowania.
Kocur jakby na te słowa oprzytomniał i posłał zaskoczone spojrzenie kotce. W ślipiach oprócz zdziwienia dojrzała też niedowierzanie. Czyli nie będzie tak łatwo jak na początku sądziła.
― Na zgodę? ― powtórzył Sokół, ale nim zdążył coś dodać Nostalgia mu przerwała.
― A myślisz, że ja tak z dobrego serca? ― warknęła, udając złą, dla lepszego efektu walnęła ogonem w ziemię. ― Przez twój mysi móżdżek Szyszka jest cały czas smutna, a tego chyba oboje nie chcemy nie? ― zagrała mu na uczuciach, wstając i odchodząc od niego szybkim krokiem.
Raz się obejrzała się za siebie i widząc jak wojownik obwąchuje drozda, by zaraz zabrać się do jedzenia, uśmiechnęła się do siebie zadowolona. To będzie świetny dzień.
<Sokole?>
Uwielbiam ich duet xD
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie XD
OdpowiedzUsuńZ każdym opowiadaniem odnoszę wrażenie, że ona serio chce go zabić xD
OdpowiedzUsuń~ Wł. Sokoła