- Ależ Kózko, ja przecież nie mam do ciebie pretensji - miauknęła ciepło. - Rozumiem, że nie mogłeś się w tym znaleźć... Lisia Gwiazda, Baran, Śnieżna Łapa. Jestem pewna, że to wszystko cię przytłaczało, ale musisz zrozumieć, że o takich rzeczach trzeba rozmawiać - "ech, zieje ode mnie hipokryzją, bo ja niby rozmawiam ze Sroką..." - ale najważniejsze, że już wszystko jest dobrze, tak? No oprócz tej nogi... - Koza wydawał się nadal niepewny, ale za chwilę odwrócił nieco zmieszany łeb do pointki.
- Jesteś tego pewna?
- Oczywiście! O problemach trzeba rozmawiać! Przecież sam mnie zrozumiałeś kiedy ci się wyżaliłam... To dlaczego stwierdziłeś, że nie należy mnie martwić?
- No nie wiem... Ty masz o wiele gorsze problemy, a ja... - kocur nie dokończył, bo niebieska go w tym ubiegła.
- Nie ma czegoś takiego jak gorsze problemy. Każdy problem to problem i na każdy trzeba zwrócić wystarczająco dużo uwagi. Nie przejmuj się. Wszyscy ci przecież pomożemy. Zresztą pokazałeś już Baranku gdzie raki zimują, prawda? - syn Głuszcowej Łapy zastrzygł uszami i uśmiechnął się.
- Tak, mam nadzieję, że nie będzie z nim już problemu - mruknął. Zimorodkowa Pieśń przyłożyła nos do jego głowy.
- Na pewno nie. Tymczasem odpoczywaj, należy ci się - miauknęła i wyszła. Koziej Łapie rzeczywiście należał się spokój, przy boku Śnieżnej Łapy.
Pointka słuchała słów lidera z rozświetlonymi oczami. Może to nie było jej mianowanie, ale stresowała się istotnie bardziej niż przy swoim. Koza tyle na to czekał. Niebieska owinęła ogon wokół łap i polizała ze zdenerwowaniem jedną z nich. Siedziała sama, oddalona od wesołej gromadki jej przyjaciół, a może wrogów? Nie ważne, przynajmniej Kozia Nóżka jeszcze się z nią przyjaźnił. Kotka przyjrzała się Lisiej Gwieździe. Młody przywódca musiał czuć się obserwowany, ale nie zwrócił na to uwagi. Przecież to ceremonia, normalne, że koty świdrują oczami jego obojętne spojrzenie. Dlaczego bicolor musiał tyle czekać? No tak, nie tylko on, Żurawinowe Bagno również. Wojowniczka zmrużyła lekko oczy. Kiedy Lis skończył przemawiać Zimorodek przesunęła się nieco do przodu i zaczepiła przy okazji Żurawinka.
- Wreszcie! Myślałam, że nigdy was nie mianuje - mruknęła. Brat kiwnął głową i uśmiechnął się szeroko.
- Nawet sobie nie wyobrażałem, że ta chwila kiedyś nastąpi - westchnął. Zimorodkowa Pieśń poruszyła trochę rozbawiona wąsami.
- Dlaczego miałaby nie nastąpić? - spytała. Były uczeń Liliowej Sadzawki odwrócił zmieszany wzrok.
- No, rozumiesz, Lisia Gwiazda - mruknął za pewne nie chcąc urażać przywódcy.
- No, to już nie ma znaczenia - powiedziała nieco niepewnie. Jak musiał czuć się jej brat mianowany jakiś czas po dwóch siostrach z miotu? Opuszczony?
Córka Meatball zaczepiła brata Baranka gdy ten miał się udać na polowanie razem ze swoją partnerką.
- Mogę dołączyć? - zapytała. Jedynym minusem całego spotkania mogła okazać się obecność
Śnieżki. Każda para przypominała pręgowanej o Zlepie i Sroczce, ale może by tak...- Co myślicie o zawodach? - ponownie spytała, a w jej oczach zatańczyły wesołe ogniki.
Śnieżki. Każda para przypominała pręgowanej o Zlepie i Sroczce, ale może by tak...- Co myślicie o zawodach? - ponownie spytała, a w jej oczach zatańczyły wesołe ogniki.
<Kozia Nóżko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz