— Co ci się stało Sroczko? — spytał pierwszy, zaniepokojony brat, przyglądając uważnie się ranom cętkowanej i obchodząc ją dookoła.
Sroczy Żar westchnęła i rozejrzała się nerwowo, próbując znaleźć na szybko jakąś wymówkę. W końcu im nie powie, że niechcący przekroczyła granice i sprał ją jakiś Wilczak. O tym bardziej nie miała zamiaru nikomu wspominać. Za nic na świecie. Burknęła cicho i przeklęła wypłosza.
— Eee... wiesz no — zaczęła niepewnie, nie wiedząc co do końca powiedzieć kocurkowi odpowiedzieć, by nie wypaść na fajtłapę. Podrapała się zdezorientowana po łbie. — Przy przeprawie... no, kręcił się jakiś samotnik myślący, że może nam kraść bezkarnie zwierzynę! No to dałam mu popalić — odparła dumnie, wypinając pierś i spoglądając na słuchaczy. Miała nadzieję, że przy jej marnym talencie aktorskim chociaż trochę wypadła na przekonującą.
Słysząc cichy chichot srebrnej, warknęła na koteczkę. Ta to zawsze szukała u niej zawady.
— Chcesz mi powiedzieć, że tak cię sprał jakiś samotnik? — zaśmiała szyderczo Mglista Ścieżka i już chciała dodać coś jeszcze, lecz Sroka sprawnie uciszyła koteczkę, przyciskając jej łapę do pyska.
Uśmiechnęła się podle do rywalki i wysunęła pazury. Srebrna posłała jej wyzywające spojrzenie i machnęła agresywnie ogonem.
— Gdybyś widziała w jakim stanie on opuścił nasze terytorium... — blefowała dalej cętkowana, delikatnie wbijając pazurki w pysk wojowniczki. Coraz lepiej wczuwała się w swoją rolę. — A w sumie to mogę ci zaprezentować, skoro się tak o to prosisz — mruknęła pewniej, zlizując krew z pyska.
Jednak nim zdążyła kotce cokolwiek zaprezentować brat zagrodził jej drogę, stając przed nią. Jego ogon chodził niezadowolony, a pysk wskazywał, że nie był zachwycony zachowaniem siostry.
— Zademonstrujesz jej kiedy indziej, a teraz marsz do medyka — rozkazał kocur i popchnął delikatnie kotkę w stronę legowiska medyków. — Bo inaczej opowiem liderowi o tym twoim całym samotniku — zagroził jej ciszej, prowadząc do Lśniącego Blasku.
Sroczy Żar nie miała innego wyjścia niż podążyć grzecznie za bratem.
***
Po zebraniu opierdzielu i leków od Lśniącego następnego dnia wybrała się na plaże, by przejść się w spokoju i uniknąć kolejnych pytań o nagłe obrażenia u kotki. Nagle stała się w centrum zainteresowania większości kotów, jednak pomimo że zazwyczaj byłaby zachwycona, teraz stawało się męczące. Rany ładnie się zabliźniały i coraz mniej jej dokuczały. Myślami wróciła do pojedynku z wyłysiałym kocurem. Pomimo licznych obrażeń, świetnie bawiła się walcząc z wrogim wojownikiem. Ciekawe czy dane będzie im jeszcze kiedyś zmierzyć. Nie, pokręciła głową. Nie chciała kolejnej wojny. Nikt zapewne nie chciał. Ale buzująca w niej energia, wręcz błagała ją by wpakować się w jakąś bójkę. Czyżby stała się uzależniona od adrenaliny? Ale w sumie jak miała ponownie spotkać się z wypłoszem? Znów bezkarnie wtargnąć na jego terytorium? Nie to nie wypali, z czasem stało by się to podejrzane. Widząc małe czerwono-czarne stworzonko, przystąpiła do pozycji łowieckiej. Nieco koślawym ruchem skoczyła na kraba i przyszpiliła do piaszczystej plaży. Przyjrzała się istotce, która tak desperacko próbowała jej się wyrwać. Średnio przepadała za tą zwierzyną, jednak żal jej było wypuścić skorupiaka, skoro i tak go już pokaleczyła. A gdyby podarowała kocurowi ów stworzenie, w ramach uznania dobrej walki? Czy wilczy wojownik kiedykolwiek widział taką istotę? Pewnie nie, więc pewnie jego reakcja będzie prześmieszna. kotka na samą myśl dokuczaniu Wilczakowi uśmiechnęła się mimowolnie. Chwyciła kraba w pysk i pobiegła w stronę lasu. Skorupiak chciał wyrwać koteczce z mordki, lecz ta nie dawała mu za wygrane, by donieść prezent wypłoszowi. Korzystając z przeprawy wskoczyła w ten sam co wcześniej krzak jeżyn i oczekiwała na kocura, mając nadzieję, że spotka jego, a nie innego Wilczaka. Zaraz, oprzytomniała Sroka, czy ona właśnie siedzi sobie spokojnie w krzaku na terytorium wroga i oczekuje jednego z nich? Kotka miała ochotę przywalić sobie tak mocno, by raz na zawsze wybić tym podobne durne pomysły, lecz słysząc czyjeś kroki, wstrzymała oddech, mając nadzieję, że to nie kto inny jak wypłosz.
— Co tu robisz znów mały śmierdzielu? Znów chcesz dostać nau.. — usłyszała lekko zachrypnięty głos kocura. — Zaraz, co ty masz w pysku? — mruknął zaciekawiony.
Sroczy Żar zjeżyła futro, jednak przypomniawszy sobie po co tu przyszła, po położyła powoli stworzonko obok łap Wilczaka. Wykrzywiła pysk w domniemanym uśmiechu, by przekonać go do podarunku.
— To dla ciebie — burknęła niechętnie, przytrzymując uciekające stworzenie łapą. — Za dobrą walkę, czy coś
Wypłosz trącił delikatnie kraba, przyglądając się mu uważnie. Chyba faktycznie nigdy nie widział czegoś takiego. Ciekawe czy ich terytorium też skrywało nieznanej jej zwierzęta?
— To się je czy co? — odparł, pochylając się, by powąchać skorupiaka.
Nim Sroczy Żar zdążyła ostrzec przed nim wypłosza, ten korzystając z okazji złapał szczypcami nos wojownika. Kocur wydał z siebie mimowolnie jęk i zaczął wierzga, próbując rzucić ów podłą istotę. Kotka obserwowała na początku niepewnie kocura, lecz widząc jego szamotaninę zaczęła śmiać się z Wilczaka. Nawet kociaki potrafiły sobie z nimi poradzić, a ten już walczył z zwierzyną dobre parę minut. Samiec posłał jej zironizowane spojrzenie, gdy usłyszał reakcje Klifiaka.
— I ty to nazywasz prezentem! Weź mi pomóż lepiej to zdjąć! — warknął, widząc, że jego wszystkie próby pozbycia się kraba są bezowocne.
Koteczka podeszła powoli rozbawiona, by złapać skorupiaka, lecz wierzgający się kot wcale jej w tym nie pomagał.
— Stój spokojnie, ej — mruknęła, próbując złapać pyskiem zwierzynę.
<Wilcze Serce?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz