Przybrana siostra odkąd się pojawiła, ciągle zostawała zaczepiana przez innego kota. Na początku przez Cienistą Łapę, później Fiołkową Bryzę, a następnie całą resztę. Pod wieczór, gdy słońce zachodziło liliowa przyszła do mnie do legowiska wojowników.
Pogratulowała mianowania, a następnie zapytała o tę jedną rzecz.
- A gdzie jest Szuwarek? Nigdzie nie widziałam tej jego nadętej mordki, a chciałam go mocno wytulić, tęskniłam za nim!
Jej szczęście potęgowało mój strach przed wyjawieniem prawdy. Naprawdę czułem swoje mocno bijące serce. Po chwili przełknąłem gulę w gardle, wstając.
Spojrzałem w świecące zielone oczy siostry, po czym chowając swoje emocje, odparłem;
- Chodź, zaprowadzę cię!
Siliłem się na spokojny, pogodny ton. Wyszedłem z legowiska, a ona podreptała za mną. Właściwie cały czas mówiła, po sekundzie zmieniając temat, ale ja lubiłem słuchać tego co opowiada.
- Masz tyle opowieści - mruknąłem - zabierz mnie kiedyś ze sobą.
- To niebezpieczne! - Rzuciła Niezapominajkowa Łapa
Prychnąłem na jej słowa. Powlokłem łapami aż na miejsce pochówku brata, po czym bez słowa przysiadłem obok jednej górki gruzu.
- Um, ja wiem że tęsknisz za Ciernistą, ale miałeś mnie zaprowadzić do-
- Tutaj jest. - Przerwałem jej obojętnym tonem.
Spuściłem głowę, by po chwili skierować spojrzenie na liliową, która usiadła powoli obok. Jej kroki były niepewne, jakby nie uwierzyła w to, co usłyszała.
- Ż-żartujesz? - Spytała cicho, wgapiając się w gruz.
Moje spojrzenie wydawało się tępe, może dlatego, iż myślałem nad odpowiedzią, a może z tego powodu, iż widok niej nad pochówkiem Szuwara rozdzierał na nowo rany. Dopiero co wróciła, a ja już popsułem atmosferę, humor i wszystko.
Ostatecznie, po długich uderzeniach serca, pokręciłem jedynie głową. Nie widziała tego, ale chyba poczuła, bo położyła się wzdychając.
Kątem oka widziałem, jak zaciska wargi, a z jej oka uleciała jedynie jedna samotna łza, którą i tak wchłonęło gęste liliowe futro. Nic nie mówiła, jednak trochę drżała, więc położyłem się obok, przytulając do jej boku.
- J-jak zginął? - Zapytała, opanowując drżenie głosu, za co ją podziwiałem. Chyba pomimo braku wspólnej krwi, cała nasza trójka posiadła umiejętność maskowania emocji. Bólu, żalu, zaciskając pazury na grząskiej ziemi, nieco ją odkopując.
- Wyciągnąłem go z obozu - zacząłem, przenosząc się całkowicie do tamtego dnia. Stałem się głuchy na inne dźwięki. - chciałem się przejść, b-bo od dawna nigdzie nie wychodziliśmy. B-było mi bardzo s-s-smutno, że ciebie nie ma.
Wyłapałem jak przez mgłę westchnienie Niezapominajki, która oparła się o moje ciało.
- Nad Klanem Burzy wisiał deszcz, jakby nazwa klanu go przywołała. Z-założyłem się z nim, o to, k-kto wespnie się pierwszy na najwyższe drzewo, j-jakie znajdzie.
Pogrzebałem łapą w ziemi, wyrywając pojedyncze źdźbła trawy.
- Zaczęło padać - przed oczami miałem zsuwająceco się brata, a na futrze ponownie poczułem ciężar deszczu. - Kora stała się śliska, jednak Szuwar nie zamierzał odpuścić. O-on-
- Spadł - dokończyła liliowa, jakby czytając z mojej pamięci.
Mruknąłem niemrawe potwierdzenie, po czym skierowałem spojrzenie na ciemniejące niebo przed nami. Teraz wspomnienia o tym nie były tak bolesne, może dlatego, iż dzieliłem jej z kotem bliskim mojemu sercu. Czułem, że Szuwar mimo swojej obojętności nas kochał.
Po kilku długich uderzeniach serca podniosłem głowę, którą miałem schowana między bujną sierścią siostry.
- Wiesz, kochana siostrzyczko - zacząłem spokojnym głosem, który był nieco niższy, przez długie nie odzywanie się. - Życie jest takim kołem - tam, gdzie się kończy, coś nowego się zaczyna.
- C-chyba nie rozumiem - mruknęła, wycierając pyszczek łapką.
- Opłakiwanie go nie da mu życia, ale pomyśl, że gdzieś teraz rodzi się nowe kocię. - Zacząłem, samemu nie do końca rozumiejąc, co próbuję wskórać. Ja miałem czas na przetrawienie tej sytuacji, ona nie.
- Mhm, więc mówisz, że w jego miejsce będzie nowy kociak? - Zapytała, nieco weselej.
- Nie to miałem-
- Rozumiem! - Rzuciła, podnosząc się.
Również dźwignąłem ciało, posyłając jej pytające spojrzenie.
- Nie możemy pokazać Szuwarowi, że nas to załamało! Musisz być silny, wiem jak go kochałeś, w końcu to twój prawdziwy brat. - Oznajmiła, a w jej oczach zatańczyły iskierki szczęścia i współczucia.
- Dziękuję - mruknąłem cicho, liżąc siostrę po pysku.
- To, teraz musisz mnie złapać! Mam formę jak nikt inny! - Oznajmiła pogodnie, jakby przed chwilą nie wzdychała ciężko na wieść o śmierci brata.
Uniosłem brew w górę, mam ją gonić? Zamierza gdzieś uciec? W tej samej chwili liliowa poderwała się ze swojego miejsca i ruszyła ku wyjściu z obozu, lawirując między kotami. Pognałem za nią, zapominając o wcześniejszym smutku.
Teraz musiałem ją złapać i utrzeć nosa!
~°~
Od kilkunastu minut szukałem liliowej, która postanowiła nagle się schować. Słowo daję, że nie byłem w stanie znaleźć jej, mimo wyraźnego zapachu w powietrzu. Czułem jednak, iż nie jest daleko, a wysoka trawa to tylko chwilowa przykrywka.
Stąpałem jak po lodzie, niemal bezgłośnie, rozglądając się uważnie. Po moim grzbiecie przebiegł dreszcz, w tym samym czasie co kotka wyskoczyła z kępy trawy i szybowała wprost na mnie. Zdołałem jedynie trochę się odsunąć, przez co drasnęła mój bok, ale nie przewróciła na twardą glebę. Odskoczyłem po części zaskoczony, a po części zadowolony z siebie.
- Twoje ataki na mnie są coraz mniej trafne - wypiąłem dumnie pierś.
- To było zamierzone - prychnęła z uśmiechem, otrzepując futro z wyschniętej trawy.
Przyjrzałem się jej; była wyższa i na pewno ładniejsza niż ostatnim razem ją widziałem. Sierść było gęsta i lśniąca, trochę zakręcona na ogonie, oczy błyszczące i szczęśliwe. Niezapominajka stała się taka piękna, a ja? Wciąż jestem normalny, niczym się nie odznaczam.
- Wyrosło ci się - rzuciłem, gdy zwróciła na mnie uwagę. - Jesteś teraz bardzo ładna.
- Dziwnie mi słyszeć od ciebie komplement - mruknęła z rozbawieniem.
- Pewnie dużo ich słyszysz - powiedziałem myśl na głos. - Ciekawe jak to jest być ładnym?
<Niezapominajko? Wprowadzisz brata w temat piękności? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz