- Wiesz, może ten "staruszek" ma słaby wzrok i coś nie tak z móżdżkiem i się po prostu pomylił. - zaśmiał się cicho Koza, starając się, by Martwy Cień nie usłyszał żadnego słowa. Zlepek zaśmiał się cichutko i szybko podłapał intencje Koziej Łapy. Chwilkę wyglądał na zamyślonego, po czym dodał trochę swojego chrustu do ognia.
- T-tak mu z py-pyska jedzie, ż-że zwierzyna, k-którą łapie u-umiera od samego z-zapachu. - szepnął Zlepek, chichocząc pod noskiem.
- No, a zadek ma tak wielki, że nie wiem, dokąd idziemy. - powiedział liliowy bicolor, próbując powstrzymać głośny śmiech. Dwójka uczniów już po paru uderzeniach nie wytrzymywała ze śmiechu, wymieniając się takimi zdaniami i porównując ich prawdziwość. Koza, by zabrzmieć jak najbardziej wrednie próbował wdać się w Barana. Lekko mówiąc nie przepadał za bratem i jego zachowaniem, więc raczej niechętnie go naśladował, jednak to był wyjątek, okej? Dla takiego gbura jakim był Martwy Cień można być wrednym.
- J-jest t-tak brudny, że n-nie wiem, jaki jest jego prawdziwy k-kolor fu... - niestety Zlepkowi nie było dane dokończyć. Porządnie wściekły buras obrócił się w stronę uczniów, z chęcią mordu w oczach.
- Co wy gówniarze ogon mi obrabiacie?! - wrzasnął pomarańczowooki, przyprawiając terminatorów o ciarki na grzbiecie. "Żegnaj, Zlepku, żegnaj Śnieżko, żegnaj Zimorodku!" pomyślał Kózka, kuląc się i strosząc futro.
- Na osty i ciernie, mamy przechlapane.... - pisnął bicolor wysokim i cichym głosem, widząc rozsierdzonego wojownika. Oba liliowe kocurki o krok, szykując się na koniec ich krótkich żyć.
- Ja was szacunku nauczę, głupie dzieciaki. - warknął, powoli podchodząc do Zlepionej Łapy i Koziej Łapy. Oj, nie dobrze! - Oboje macie karę. Nie wychodzicie ani dzisiaj, ani jutro z obozu i tylko zajmujecie się starszymi. Będę miał was na oku. - fuknął, na szczęście oszczędzając życie Kozy i Zlepka. Najwidoczniej nie chciał sobie narobić problemów, bijąc uczniów na oczach Pylistego Czoła. Oh, jakie mieli szczęście, że Pył był razem z nimi na patrolu.
Gdy wrócili do obozu, oboje szybko czmychnęli do legowiska starszych, by uciec z pola widzenia Martwego Cienia. Pff, kara, jaką im dał była niczym! Powtarzam, niczym w porównaniu do tego, co mógłby wymyślić Lis, słysząc takie rzeczy na jego temat. Ba, Koza był niemalże pewien, że Lisia Gwiazda byłby skłonny wyrzucić Zlepka i Kozią Łapę z klanu za coś takiego.
- Myślisz, że Martwy Cień poskarży się Lisiej Gwieździe? - zapytał cicho Zlepek, siadając niedaleko Różanego Kwiatu.
- Raczej nie. Wątpię, żeby chciał rozpowszechnić to, że dwójka uczniów tak po nim pojechała. - mruknął Kózka, wyglądając nieśmiało na zewnątrz.
- Coście przeskrobali? - zapytała delikatnie rozbawiona Sójcze Pióro, posłuchawszy rozmowę dwójki uczniów.
- Nic takiego... - zaśmiał się nerwowo Kózka, próbując wymigać się od rozmowy.
- No, już, opowiadaj starej Różany Kwiat, co się stało. - miauknęła przyjacielsko Różyczka, zachęcając kocurki do pogadanki. No i opowiedzieli jej całą sytuację. Na koniec cała starszyzna wybuchnęła śmiechem i tylko gratulowała uczniom pomysłu, wprawiając ich w niemałe zakłopotanie.
***
Minęło dopiero parę wschodów słońca odkąd Kozia Łapa, a raczej teraz już Kozia Nóżka został mianowany na wojownika. Oczywiście, nocne ciche czuwanie było nudne, jednak nie było tak źle. Na dobre opuścił legowisko uczniów, zostawiając w nim Rozmarynową Łapę, Złamaną Łapę i niestety - Zlepioną Łapę. Szkoda mu było przyjaciela. Pracował na to, by zostać wojownikiem już tyle księżyców, a wciąż nie został mianowany. Chciał go jakoś pocieszyć, ale zupełnie nie wiedział, jak się do tego zabrać.
Gdy wrócił do obozu z samotnego polowania, wypatrzył Zlepka siedzącego przed wyjściem z terminatorskiego legowiska.
- Hej, Zlepku. - uśmiechnął się Kózka ciepło, próbując dodać otuchy liliowemu przyjacielowi.
- Hej, Kozia Ła... Kozia Nóżko. - miauknął Zlepiona Łapa, szybko się poprawiając. - I jak? Fajnie jest być wojownikiem? O, i czy podoba ci się twoje nowe imię? - zapytał jakby nigdy nic Zlepek, zapraszając bicolora do umiejscowienia się przy nim. Kozia Nóżka chwilę się zastanowił, po czym odpowiedział:
- Wiesz, w sumie jest podobnie, jak do bycia uczniem. Jedyne, co się różni, to brak gadania mentora nad tobą. - powiedział spokojnie syn Głuszcowej Łapy. - A moje imię bardzo mi się podoba. Zobaczysz, ty też niedługo dostaniesz swoje. - zapewnił Kózka, po czym zastanowił się chwilkę. - Jakie imię by do ciebie pasowało... może... Zlepiona Sierść? Albo Zlepiona Kora? Podoba ci się któreś? A może masz już wymyślone?
< Zlepku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz