Cień spojrzała na już ciemne niebo, które rozświetlały miliony, a nawet miliardy gwiazd. Od razu przyszedł na myśl jej klan gwiazd i zanim pomyślała, otworzyła swój pyszczek.
- A ty wierzysz w ten klan gwiazd? - zapytała Mokrego, a ten spojrzał na nią zdziwiony i zmieszany.
- Tak - krótko odpowiedział i spojrzał na srebrną skórkę.
- A nie zastanawiało cię to, czy to prawda? Czy to wszystko nie jest zmyślone? - z pewnych względów, żeby zadać takie pytanie, kotka musiała być odważna, zwarzywszy na to, że jest znajdą.
- No czasem... Ale jak każdego, nic wielkiego - spojrzał zaniepokojony na Cienistą - a ty? - czarna nie wiedziała, co odpowiedzieć. Wierzyła! Jasne, że tak, ale z drugiej strony nie była pewna swej wiary do końca. W końcu ona się tu nie urodziła... A jak po śmierci klan gwiazd jej nie zechce? Bo nie jest stąd?
- Tak... - spojrzała na swoje łapy - ale... Nie jestem stąd i co jak klan gwiazd uważa, że jestem jakaś inna i przez to po śmierci tam nie pójdę? - spojrzała zmartwiona na kocurka. Ten zdziwił się jeszcze bardziej, a kotka pożałowała tego, że mu wyznała, to co myśli. Pewnie pierwszy raz słyszy taką głupotę...
- głupia... - ledwo słyszalnym głosem powiedziała do siebie.
- Hm? - pręgowany jeszcze bardziej się zdezorientował, pewnie myśli, że Cień jest jakaś dziwna i pewnie przestanie w ogóle z nią gadać! Musiała to ratować.
- Nic, nic, tylko... - zawahała się, wymyślając jakieś słowo na "g", którym mogła pokazać, że jednak nie jest szalona -gołąb! - Co!? Co ona powiedziała? Przecież teraz ośmieszyła się jeszcze bardziej. Gdyby mogła, przybiłaby sobie teraz face palma, ale no nie zrobi tego.
- Jaki gołąb? Jest prawie noc... Poza tym..
- Nic, w sensie nie ty, ja? Co? Nie! - zaczęła się plątać we własnych słowach, nie wiedząc co dalej począć. Chciałaby, jak najszybciej kocurek odpuścił i by ruszyli do obozu, a jak nie chce już jej znać, to proszę. Cień nie zamierzała się już dalej ośmieszać, tylko po to, by ten nie pomyślał, że jest kompletnym świrem. "Jak na znajdę przystało" skarciła się w myślach - po prostu... Ot tak mi przyszedł do głowy i no.. Na głos myślałam - z uśmiechem odparła czarna - Co? - dotarło do niej, co powiedziała - lepiej już po prostu chodźmy - rzuciła i ruszyła w kierunku obozu.
- Ok - odparł zdezorientowany i lekko zaniepokojony pręgowany. Gdy podążali przez prawie bezkresne trawy, ciemna pogrążyła się w myślach. Jak ona mogła palnąć takie bzdury? I tak się plątać! Przecież wiedziała, co chce powiedzieć, ale nie umiała tego ubrać w słowa... Niestety. Spojrzała na Mokrą Bliznę. Wydawał się również być zamyślony, a jak myślał o niej? To przerażające, ta niepewność. Gdy ten spojrzał na kotkę, odwróciła szybko wzrok, by ten nie widział, że właśnie na niego patrzy. No to dzisiaj Cień dała czadu, nie dość, że na treningu jej nie wyszło, to jeszcze ta niezręczna sytuacja... Ciekawiło ją, jaką Mokry miał mamę, w końcu jej nie znał, nie? Nagle ni z gruszki, ni z pietruszki wyrósł przed kotką kamień! Była pewna, że jeszcze przed chwilą go nie było! Z tego zamyślenia zahaczyła łapką o niego, przez co wywróciła się, padając prosto na pyszczek w ziemię.
- Wszystko ok? - zapytał Mokry, gdy Cień otrzepywała się z ziemi.
- Tak, ale go tam nie było! Wiem, że źle to brzmi, ale jestem pewna, że... - przerwał jej kocur, chyba się nad nią zlitował.
Ok - uśmiechnął się, a kotka miała ochotę zapaść się pod ziemię. Pręgowany poszedł dalej, a za nim ruszyła Cień.
<Mokry? Wybacz, że trochu tak nijako :/ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz