BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.

W Klanie Klifu

Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.

W Klanie Nocy

Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.

W Klanie Wilka

Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.

W Owocowym Lesie

Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.
Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty



Miot w Owocowym Lesie!
(brak wolnych miejsc!)

Miot w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)

Rozpoczęła się kolejna edycja Eventu NPC! Aby wziąć udział, wystarczy zgłosić się pod postem z etykietą „Event”! | Zmiana pory roku już 24 listopada, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

17 sierpnia 2018

Od Czarnego Potoku

Ten dzień był jak każdy inny. Zastępca obudził się, zjadł coś po czym poszedł do swojej pracy. Rano polizał partnerkę za uchem by potem myśleć o niej cały dzień tylko aby wieczorem paść zmęczony przy niej. Cały klan był na jego barkach. Niedźwiedzia Gwiazda był już stary, nie miał siły wychodzić i nadzorować swoich ludzi. Robił to więc jego bratanek, który umierał sam ze zmęczenia. Potrzebował chwili odpoczynku, jednak nie dane mu było ją otrzymać. Dopiero na pewnym patrolu złapał pazur i musiał przenieść się do Różanego Kwiatu która go opatrzyła każąc mu odpoczywać w legowisku medyka. Czarny Potok przyjął to z radością. I tak zleciały dwa dni byczenia się na ciepłym mchu. Kiedy wrócił do klanu odnowiony dowiedział się, że zamiast trzech patroli, przez dwa dni wyszedł jeden. Przerażony takim stanem zrozumiał, że nie może odpoczywać, inaczej cały klan upadnie. Zawsze gdy odwiedzał wuja zastanawiał się czy nie lepiej by było gdyby już odszedł na wieczną emeryturę. Te myśli go przerażały.
Czarny Potok właśnie wysyłał pierwszy patrol kiedy z legowiska lidera wyczłapał sam Niedźwiedzia Gwiazda. Stanął obok swojego przyjaciela i uśmiechnął się do niego przyjaźnie prostując długi ogon.
- Niedźwiedzia Gwiazdo...co ty tutaj robisz?- zapytał zdezorientowany kocur- nie powinieneś leżeć?
- Aj daj spokój, moje kości zapomniały jak się ruszać- zaśmiał się ochryple po czym wzniósł głowę ciut wyżej- czas je tego ponownie nauczyć. Możemy się przejść?
Czarny Potok zawahał się chwilę po czym kiwnął głową. Dokończył ustalanie patroli i ruszył z wujem na przechadzkę, nie wiadomo dokąd.
Wybrali się obaj na plażę gdyż była najbliżej i lider nie musiał się tak męczyć aby tam dojść. Obaj usiedli blisko na gorącym piasku i oglądali spokojnie szumiące morze. Niedźwiedzia Gwiazda nie odzywał się nawet pół słowem, jedynie lustrował statycznymi oczami pieniące się fale. Czarny Potok ugniatał piach łapami, mógłby robić tyle rzeczy teraz zamiast siedzieć nie wiadomo w jakim celu i czekać aż stary się odezwie. Bury zauważył zniecierpliwienie bratanka i zaśmiał się cicho w odpowiedzi mówiąc:
- Kompletnie nie potrafisz odpoczywać, wiesz?
- Cóż, jestem zastępcą, ktoś musi zajmować się klanem. Nie mam czasu na odpoczynek- odparł smętnie kocur ruszając ogonem. Miś przymrużył oczy i wykrzywił pysk w jeszcze większy uśmiech.
- Biegając za wszystkimi nigdy nie nauczysz ich samodzielności, Czarny Potoku. Musisz myśleć też o sobie. Klan jest ważny, oczywiście, ale to nie całe twoje życie. Jesteś w nim ty sam, twoja rodzina i partnerka. Musisz nauczyć oddzielać czas który możesz poświęcić na klan z czasem dla rodziny i samego siebie. Nikt, po za samym sobą, nie każe ci biegać po obozie jak oszalały i pytać czy wszystko jest dobrze. Zluzuj.
Kocur spojrzał na wujka z lekko zdenerwowanym wyrazem twarzy. Może gdyby nie jego starość mógłby sobie odpocząć? Po chwili jednak do niego dotarło to, że Miś miał rację. Czarny sam narzuca na siebie tyle pracy, choć mógłby mieć jej o połowę mniej. Wystarczy, że ogłosi trzy, a nawet dwa patrole, od czasu do czasu pójdzie na jeden, nie codziennie jak miał to w zwyczaju. Nie musi latać dwa razy dziennie na polowanie, nie musi biegać i pomagać medykom, nie musi też tak męczyć swojego ucznia. Na wszystko może znaleźć czas. Musi jedynie zluzować i zacząć robić normę, nie nadwyżkę. Spięte mięśnie rozluźniły się a ogon przestał mu chodzić na wszystkie strony. Kocur wziął głęboki wdech i przymknął oczy napawając się spokojnym morzem.
- To miejsce zawsze kojarzy mi się z Mglistą Łapą- mruknął lider otwierając ślepia- szkoda mi jej, była naprawdę miłym kociakiem.
- Też za nią tęsknię- przyznał kocur poruszając wąsami- ale pogodziłem się z jej śmiercią...jest w lepszym miejscu.
- Bez dwóch zdań. Ja także będę.
- Słucham?!- uniósł się lekko zastępca a jego futro na karku poderwało się do góry. Niedźwiedzia Gwiazda tylko zaśmiał się sztywno wyciągając przed siebie łapy.
- Jestem stary, mój synu. Pora na mnie, czas aby klanem zajęło się nowe pokolenie. My tetrycy zaraz umrzemy, ja najprawdopodobniej dzisiejszej nocy. Dlatego chciałem zabrać cię na ten spacer i przypomnieć, że nie jesteś sam i nie musisz robić wszystkiego sam. Wiem, że masz do tego tendencję, ale poproszenie o pomoc to nie grzech. Każdy zasługuje na chwile spokoju.
- Niedźwiedzia Gwiazdo...- w oczach czarnego kocura pojawiły się łzy. Nie był w stanie pożegnać się z wujem, nie teraz. Nie był gotowy na rozstanie. Bardzo się z nim zżył przez ten czas, niekiedy traktował jak własnego ojca w czasie kiedy Spadający Liść był jeszcze tyranem. Misio uśmiechnął się i przytulił bratanka do siebie. Czarny Potok schował pysk w szyi kocura zaciskając mocno powieki.
- Cii, no już, już wielkoludzie- zamruczał bury kocur- to nic strasznego, jestem już zgrzybiałym dziadem, to jasne, że umrę. Będziesz świetnym liderem. Wiem to na pewno.
Nastała długa chwila ciszy rozrywana jedynie przez szum morza i szelest liści ponad klifem. Dwa kocury dalej siedziały tuląc się do siebie, młodszego poruszały nie raz dreszcze smutku a łzy ciekły mu po polikach. To nic złego być wrażliwym. Dobrze o tym wiedział. W końcu odsunął się od wuja i spojrzał w jego spokojne, zielone ślepia. Niedźwiedzia Gwiazda uśmiechnął się lekko strzygąc uszami.
- Nigdy nie miałem dzieci, ani partnerki, to smutny los. Ale cieszę się, że miałem ciebie...choć to może głupie czuję jakbyś to ty był moim synem. Czy mogę cię tak nazwać?
- Oczywiście, że tak.
Gdy tylko wrócili powolnym krokiem do obozu do Czarnego Potoku doszła wiadomość, że mała Zguba nie wraca już od kilku dni. Co gorsza, jej siostra Północna Łapa, poszła jej nad rankiem szukać. Także nie powróciła. Kocur westchnął ze smutkiem i zlecił nocnemu patrolowi dokładne przeszukanie granic z klanami, przetrzepanie wszystkich krzaków i zajrzenie w każdą szczelinę. Kątem oka zauważył zrozpaczoną Sójkę tulącą się do Omszonej Skóry. Mimo woli czarny uśmiechnął się widząc, że brat wspiera swoją ukochaną w ciężkich chwilach. Miał nadzieję, że to ich zbliży i kto wie, może niedługo na złamane serce kotki przyjdzie lekarstwo w postaci nowych dzieci. Czarny Potok pokierował się w stronę legowiska wojowników. Musiał trochę spraw przemyśleć, miał jutro zostać liderem. Położył się na wygodnym mchu i zamknął oczy. Po chwili ktoś liznął go w czoło. Kiedy otworzył swoje ślepia ujrzał Wierzbowe Serce stojącą dokładnie nad nim. Uniósł łeb i spojrzał na jej pysk.
- Coś się stało? Gdzie młodziaki?
- Śpią. Przyszłam z tobą pogadać. Gdzie byłeś z Niedźwiedzią Gwiazdą?- zapytała kotka siadając przy bracie.
- Przeszliśmy się, chciał tylko pogadać...obawiam się, że może tej nocy umrzeć.
Wierzbowe Serce nic nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się jedynie lekko spoglądając na braciszka z dziwną dumą w oczach.
- Od dawna czułam, że Niedźwiedzia Gwiazda jest u schyłku swych dni. Cały klan to czuł. Jesteśmy gotowi abyś stał się nowym liderem. Przyszłam tutaj aby ci pogratulować, będziesz świetny.
Zanim Czarny Potok zdążył coś odpowiedzieć Wierzba rozpłynęła się niczym mgła. Kocur otworzył oczy i ze spokojem doszedł do wniosku, że przysnął a wszystko było jedynie krótkim snem. Odetchnął z ulgą i zauważył, że Wschodząca Fala już spała u jego boku. Przyciskała swój bok do jego boku ale łeb zwróciła w inną stronę. Wcześniej taka poza mu nie przeszkadzała ale dopiero teraz zrozumiał, że kotka oddaliła się od niego przez ten czas szaleńczej gonitwy za potrzebami klanu. Tracił ją. Przerażony tym stanem oparł pysk na jej głowie i liznął ją w ucho. Wschodząca Fala obudziła się i otworzywszy swoje ślepia mruknęła do niego coś w stylu ,,o co chodzi?".
- Przepraszam- szepnął do niej Czarny Potok tuląc nos do jej karku- przepraszam, że cię zaniedbałem.
Wojowniczka zamrugała parę razy po czym odwróciła się do niego przodem z lekkim uśmiechem na pysku.
- To nic...rozumiem, że miałeś dużo pracy.
- Powinnaś być najważniejsza. Teraz będziesz. Obiecuję.
Wschodząca Fala jedynie uśmiechnęła się promiennie i położyła swój pysk na jego łapach. Czarny kocur wtulił się w jej gęste futro i zamknął oczy. Zluzuje. Obiecał to jej i sobie.
Gdy rano się obudził został od razu wezwany do Różanego Kwiatu. Kotka nie miała żadnych dobrych wieści. Po pierwsze, patrol nie znalazł żadnych śladów dwóch kotek, po drugie lider zmarł w nocy we śnie. Czarny Potok od razu zerwał się na równe łapy i pognał do jego legowiska. Zastał tam martwe ciało pręgowanego kocura. Wyglądał jak zawsze, bardzo spokojnie. Usiadł przy nim i wtulił nos w jego gęste futro. Wuj nie żył, tak jak przewidział. Oznaczało to jedną rzecz- teraz to on zostaje liderem. Siedział przy Niedźwiedziej Gwieździe do czasu aż nie przyszło jego rodzeństwo. Fenkuła rozpłakała się a Spadający Liść z trudem powstrzymał łzy. Czarny Potok wycofał się w przejściu mijając matkę która rzuciła mu pełne współczucia spojrzenie. U podnóży legowiska lidera stał niemal cały klan. Czekali na przemówienie. Na chwiejnych łapach zastępca wyszedł przed nich i czując, że kręci mu się w głowie zamknął oczy na chwilę. Gdy znowu je otworzył przemówił łamiącym się głosem:
- Niedźwiedzia Gwiazda umarł. Był dobrym liderem który utrzymywał pokój w naszym klanie. Zajmę jego miejsce, jeszcze dzisiejszej nocy odbędę podróż do Księżycowej Zatoczki w celu odebrania swoich dziewięciu żyć...- tutaj zrobił pauzę i rozejrzał się po przerażonych minach klanowiczów którzy opłakiwali swojego lidera- zabiorę ze sobą Omszoną Skórę, Wschodzącą Falę i Różany Kwiat. Pod moją nieobecność proszę aby Spadający Liść przejął moje obowiązki...to tyle, dziękuję.
Kiedy zszedł na ziemię przeszedł kilka kroków po czym opadł na ścianę. Nie miał siły na to wszystko. Dalej nie mógł uwierzyć w to co się dzieje.
Wieczorem medyczka podała całej trójce zioła i wszyscy wyszli z obozu. Klanowicze żegnali ich z nadzieją wypisaną na pysku. Słoneczny Blask przytulił byłego ucznia i życzył mu powodzenia. Czarny Potok wyszedł wraz z grupą ku Księżycowej Zatoczce. Była to bardzo ładna noc, ciepła i spokojna. Wiatr poruszał gałęziami powodując u nich wydawanie cichych odgłosów które koiły zestresowanego kocura. Wschodząca Fala czując strach partnera podeszła do niego i przytuliła się do boku.
- Wszystko będzie dobrze...zaufaj mi- jej kojący głos pomógł Czarnemu Potokowi. Wszystko będzie w porządku.
Gdy w końcu doszli kocur wszedł do szczeliny i kazał reszcie zaczekać na zewnątrz. Znalazł się na kamiennej plaży. Na środku zauważył mały staw z wodą, właśnie zwany Księżycową Zatoczką. Przysunął się do niej po czym usłyszał szepty w uszach. To Gwiezdny już do niego przemawiali oczekując, że przyjdzie z nimi porozmawiać. Nie każąc im czekać kocur zanurzył delikatnie pysk w wodzie po czym położył się na kamiennej ziemi i zasnął czekając aż się odezwą.
Kiedy ponownie otworzył ślepia znalazł się w wypełnionym blaskiem miejscu. Przed nim zaczęły pojawiać się koty, niektóre rozpoznał, innych nigdy nie widział na oczy. Dostrzegł srebrzystą kotkę o zielonych oczach, od razu rozpoznał w niej swoją siostrzyczkę. Mglista Łapa uśmiechnęła się do niego radośnie po czym przemówiła:
- Witaj w Klanie Gwiazd. Gwiezdni pozwolili mi przemówić za nich, to wielki zaszczyt.
- Witajcie- odrzekł z należytym szacunkiem kocur wstając z miękkiej trawy. Lustrował wzrokiem koty rozpoznając też w tłumie byłego lidera, swojego wuja. Mglista Łapa podeszła do niego radośnie ruszając ogonkiem.
- Otrzymasz od nas dziewięć żyć a także dary, mam nadzieję...znaczy, my mamy nadzieję, że dobrze je wykorzystasz- zaśmiała się delikatnie po czym stanęła na palcach dotykając czoła brata- ja podaruję ci pierwszy z nich. Będzie to siła którą musisz wykazywać się każdego dnia. Nie tylko ta fizyczna ale i psychiczna. Zrób z niej dobry użytek.
Mglista kotka usunęła się na bok dając miejsce czarnej jak noc kocicy z wydrapanym okiem. Jej jedno złote ślepie zaświeciło pełnym blaskiem kiedy ta z gracją podeszła do kocura i zetknęła się nosem z jego czołem.
- Moim darem dla ciebie będzie mądrość, aby prowadziła przez życie nowego lidera klanu klifu i nie pozwoliła dzikiemu gniewowi oślepić i strącić cię na złą ścieżkę.
Czarny Potok kiwnął głową w podzięce i czekał aż kolejna postać wyjdzie z szeregu. Był to masywny i rudy kocur o płaskim pysku. Przeszły zastępca rozpoznał w nim wielką legendę klanu Klifu, samego Onyksową Gwiazdę. Pers poruszył wąsami i wykrzywił pysk w lekki uśmiech. Uczynił ten sam gest co jego poprzednicy i odrzekł niskim głosem:
- Ja daję tobie dar waleczności, abyś był zawsze gotowy bronić swojego klanu przed niebezpieczeństwem i nigdy nie cofnął się przed wrogiem.
Tak jak poprzednim razem kocur podziękował czekając na resztę. Zjawiła się po nim biało brązowa kotka o rozbieganym spojrzeniu i podarowała mu dar odwagi, czarno biały kocur przyniósł mu dar empatii, czarny jak noc kocur, w którym od razu przyszły lider rozpoznał Kruczą Gwiazdę, podarował mu dar dobroci aby potrafił wybaczać tym którzy uczynili coś złego, za nim przyszła młoda Błękitna Łapa która najpierw podziękowała za przyjęcie jej do klanu po czym obdarowała go szlachetnością. Po niej przyszedł czas na poczciwego i starego wojownika Osmolony Brzuch. Podarował mu rozwagę którą ma kierować się przez życie. W końcu z tłumu wyszedł Niedźwiedzia Gwiazda. Uściskał mocno bratanka i wyraził swoją dumę w prostych słowach:
- Gratuluję synu. Udało się. Poczekaj, poczekaj...- tutaj zrobił pauzę i otarł łezkę łapą pociągając nosem- no, no już lepiej...ojejku, mam tak mało czasu a tak dużo do powiedzenia. No dobrze, moim darem dla ciebie zostaje miłość. Chcę abyś kochał swój klan i otaczał go miłością ale nigdy nie zapomniał o sobie i z tym samym uczuciem opiekował się sobą, jasne? Oddaje ci całe moje życie, nie schrzań tego.
Czarny Potok zaśmiał się po raz ostatni przytulając swojego wuja. Będzie za nim tęsknił. Gdy się odsunął i wszyscy mieli już odejść z tłumu wyrwała się Mglista Łapa. Podbiegła do brata i wtuliła się w jego futro. Łzy zaczęły płynąć po jej polikach a ona sama chlipała jak małe dziecko nie chcą opuścić go na dobre. Czarny Potok przywarł do niej sam czując się jak podlotek, rozpłakał się i on. W końcu Mglista Łapa zostawiła go w spokoju. Odeszła do reszty siadając obok swojego wuja. Gdy cała wizja rozpływała się przed oczami nowego lidera siostra krzyknęła:
- Jestem z ciebie taka dumna głąbie!
Gdy kocur ponownie otworzył oczy nie był już dawnym sobą. Od teraz był liderem Klanu Klifu.  Gdy wyszedł na dwór do swoich przyjaciół oni spojrzeli na niego wyczekując aż pierwszy się odezwie. Wschodząca Fala nadstawiła uszu siedząc obok swojego brata a Różany Kwiat uśmiechnęła się do nowego lidera.
- To ten...możecie mi mówić Potokowa Gwiazdo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz