Kontynuacja opowiadania Gąbki, kiedy Szepciak miał troszeczkę ponad dwa księżyce.
✩ ★ ✩ ★ ✩
— N-nie wiem… Chy-chyba nie… W-wolę ma-mamę Nenufa… Ne-nu-fa-lo-wy Kie-lich — odmruknąłem dymnej, sylabując imię kotki, która się mną opiekowała.
Było mi jeszcze ciężko je wymówić.
Pani wyraźnie się zdziwiła, ponieważ jej wzrok na chwilę zatrzymał się na moich oczkach.
— N-ni-nie? — bąknęła, jakby urażona.
Zaraz później jednak jakby uśmiechnęła się pod nosem.
Może i byłem mały, ale nie na tyle głupi, żeby stwierdzić, że pewnie ucieszyła się, bo nie chciałaby mnie w swojej rodzinie.
W sumie rozumiałem to. Nikt nie chciałby słabego, chorowitego kocięcia w swoich silnych szeregach…
— P-pani Ga-bcz-as-ta Ł-łapo? — spytałem cicho, wlepiając w kotkę niewinne, przestraszone spojrzenie.
— Czego potrzebujesz, Szepciku — powiedziała, specjalnie “słodząc” i przeciągając moje imię.
Wahałem się, nie będąc do końca pewnym, czy mogę się spytać o coś samej Pani Księżniczki!
— Cy Pani mnie nie lubi?
Dymna kotka już otwierała pysk, żeby mi odpowiedzieć, jednak do lecznicy wpadła Nenufar.
— Jejku, już późno, powinieneś iść już spać! Dziękuję, Gąbczasta Łapo, że się nim zajęłaś, ale teraz już wróciłam i się nim zaopiekuję.
Następnie kotka podniosła mnie i we dwójkę skierowaliśmy się do żłobka.
— Dziś mogę spać całą noc z tobą, ponieważ nie mam żadnego patrolu! — szepnęła, kiedy ja wdrapywałem się na nasze wspólne posłanie. — Chcesz usłyszeć kołysankę?
— Tak! — pisnąłem, na co kotka cicho się zaśmiała, układając się obok mnie.
— Wygodnie ci, muszelko? — spytała Nenufar, łagodnie otulając mnie swoim ogonem.
— Mhm! — mruknąłem, swoimi malutkimi łapkami łapiąc ogon burej.
"Srebrne rybki w górę się pną,
Bursztyny świecą i w słońcu lśnią.
Bąbelki tańczą, płyną w dal,
Do krainy rybek, gdzie nie ma zła.
Rzeka puszcza cię w sen,
Biały piasek, co na dnie,
Cicho śpiewa, na cię czeka,
Śpij mój kotku, tak cicho, jak rzeka.
I niechaj Cię niesie w dal mój głos.
Niechaj Cię prowadzi szczęśliwy los.''
Nenufarowy Kielich wyśpiewała, a ja czułem, jak powieki stają się coraz cięższe. W końcu całkowicie się skleiły, a Mama Nenu dalej śpiewała, tylko że coraz ciszej. I ciszej. I ciszej…
— Dobranoc, moja rybeńko — miauknęła jeszcze, a potem odpłynąłem w sen.
Dzień przed układaniem kamieni
✩ ★ ✩ ★ ✩
— Szepciku, chodź, pójdziemy pomóc w odbudowie obozu! Może przy okazji zdobędziesz jakiś przyjaciół! — mruknęła Nenufar, zachęcając mnie ogonem do podejścia. Potem jednak złapała mnie za kark i po prostu przeniosła. Arlekinka puściła mnie dopiero, kiedy znaleźliśmy się w samym sercu obozu.
— Dobrze, Szepciku. Dostałam instrukcję, co mamy zrobić i niektóre z tych rzeczy możesz robić także ty!
— A co trzeba zrobić?
— Widzisz ten dołek? — spytała Nena, wskazując na wgłębienie, nad którym ostatnio kilka kotów grzebało.
— Tak — mruknąłem, wpatrując się we wskazane miejsce.
— Trzeba wokół niego poukładać kamyczki! Może masz jakieś ładne? A jeśli nie, możemy iść do kąciku zabaw i poszukać przy wodzie jakiś kamyczków!
— Nie mam żadnych… To znaczy przy sobie. Miałem kilka ładnych, ale woda mi je zabrała…
W tym czasie do dołka podeszła Kropiatkowa Łapa wraz ze swoim mentorem — Żmijcową Wicią — zaczynając układać kamyczki wokół przyszłego źródełka wody.
— Ooo, to nic takiego. Zostawimy to zadanie komuś innemu. Możemy natomiast podejść do… Hm, do żłobka! No chodź, nie smuć się. Jak wrócę z patrolu, to przyniosę ci kilka ładnych, co ty na to? Albo może nawet poszukam jakiegoś bursztynu?
— Do-dobzie… — mruknąłem cicho, następnie podchodząc do ściany, do której koty wkładały patyki.
— Zobacz — miauknęła, podnosząc badyl. — są tutaj dziury, w które trzeba wsadzić patyki, aby w żłobku było ciepło i przyjemnie, rozumiesz? Zobacz jak inni to robią!
Obejrzałem się za Nenufar i rzeczywiście, sama Pani Algowa Struga pomagała przy majstrowaniu ze ścianami mojego aktualnego miejsca zamieszkania.
— Dzień, dz-dzień dobly, ma pani bardzo ladne fute-terko — przywitałem się z zastępczynią, podziwiając jej piękne, kręcone, dymne okrycie.
— Awww, dziękuję kochanie, słodziutki jesteś! Nenufarowy Kielichu, masz przesłodziutkiego malucha! Na pewno będzie świetnym wojownikiem Klanu Nocy!
— W-wojo-wojownikiem? — spytałem cicho, spuszczając wzrok na swoje łapki umorusane ziemią, konkretnie skupiając się na listkach, które zapewne oderwały się od badyli, z którymi pracowałem.
— Ohh, ale Szepcik nie chcę zostać wojownikiem — miauknęła mama, kładąc ogon na mojej niewielkiej główce.
— Ooo, a kim byś chciał być maluchu? — mruknęła czarna kotka, kucając przede mną.
— Og-ogrodnikiem — mruknąłem cichutko w odpowiedzi, podnosząc błękitne spojrzenie na ciepły uśmiech Algi.
— To fajnie — powiedziała kotka, wstając.
Ja natomiast odwróciłem wzrok w stronę legowiska medyków, poszukując wzrokiem uczennicy medyka.
“ Ciekawe, co teraz robi… — pomyślałem, wyobrażając sobie, jak może być w Klanie Wilka, oraz co Gąbka może teraz porabiać.
Event: Odgradzanie kamieniami wgłębienia na wodę + zatykanie dziur w ścianach żłobka patykami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz