— Co ty robisz? — zapytała. Nie chciała być wrogo nastawiona. Może nieznajoma po prostu się zgubiła?...
— Ja? Oglądam jajka! Popatrz! — zamruczała przybyszka i odsunęła się nieco, odsłaniając drobne gniazdo wśród traw. Postrzępiona Łapa zaryzykowała i podeszła bliżej, oglądając jajka.
— Ładne… ale byłaś w połowie na moim terenie — mruknęła w końcu, nieco zbyt swobodnie jak na potencjalne spotkanie wrogich uczniów. Druga kotka natomiast w odpowiedzi zmarszczyła nos, widocznie lekko zakłopotana.
— Naprawdę? Nie zauważyłam. — odparła szczerze. — Cóż… jestem uczennicą medyka, więc i tak nie poluję — usprawiedliwiła się. Postrzępiona Łapa przez chwilę się zastanawiała, ale skinęła głową.
— W takim razie przepraszam. Tylko... Czy w Klanie Burzy brakuje wam ziół, że zapuszczacie się aż tutaj? Wiesz, mogę spytać, czy możemy się z wami w razie potrzeby podzielić — stwierdziła kotka. Uczennica Klanu Burzy od razu zaprzeczyła.
— Nie, nie... Po prostu nie zauważyłam granicy. Nie chciałam sprawiać kłopotu... Mam na imię Motylkowa Łapa, a ty jesteś?... — spytała niepewnie.
— Postrzępiona Łapa. Miło mi poznać. — Uśmiechnęła się do kotki. Zdawała sobie sprawę, że nie warto rozpoczynać konflikty i wypędzać uczennicę, za to warto było ją poznać, bo przecież była uczennicą medyka. Każda znajomość się przydaje, a klifiaczka uwielbiała poznawać nowe koty. Czasami aż za bardzo...
— Polujesz? — Motylkowa Łapa wskazała na krew, która nadal była na jej pyszczku. Postrzępiona Łapa speszona od razu zlizała ją, strzepując ogonem w geście frustracji na swoją nieuwagę.
— Tak, poranny patrol... Stwierdziliśmy, że przyda się zapolować... — odpowiedziała.
— A więc zgaduję, że było udane? — spytała Motylkowa Łapa.
— Cóż, jak widać.. Czy ty kiedykolwiek polowałaś? Uczniowie medyków to robią, czy nie? — Postrzępiona Łapa przechyliła łeb zaciekawiona.
<Motylkowa Łapo?>
[341 słów]
[przyznano 7%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz