BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.

W Klanie Klifu

Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.

W Klanie Nocy

Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.

W Klanie Wilka

Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.

W Owocowym Lesie

Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.
Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty



Miot w Owocowym Lesie!
(brak wolnych miejsc!)

Miot w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)

Rozpoczęła się kolejna edycja Eventu NPC! Aby wziąć udział, wystarczy zgłosić się pod postem z etykietą „Event”! | Zmiana pory roku już 24 listopada, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

26 maja 2023

Od Pokrzywowej Skóry

    Kocur jęknął przez doskwierający mu ból. Wraz z początkiem pory nowych liści zwichnął ogon. To było niespodziewane i bolesne przeżycie dla starszego członka Klanu Wilka. Wiedział, że w przypadku urazu potrzebna była pomoc medyka, jednak obecnie było to niemożliwe. Leczenie wiązałoby się z opuszczeniem legowiska. Mógłby prosić o pomoc, to żaden wstyd być słabszym na starsze księżyce. Problem leżał w tym, że przejście przez obóz byłoby trudnym wyzwaniem, może nawet niemożliwym. Pokrzywowa Skóra miał sto dwadzieścia sześć księżyców. Był obecnie najstarszym kotem w Klanie Wilka. Dożył potężnego wieku. Przyjdzie mu odejść z tego świata jako staruszek. Zwykle urodzeni w lesie marzą o śmierci podczas walki, jak przystało na prawdziwych wojowników. Pokrzywowa Skóra również miał takie myśli. Widział siebie jako odważnego wojownika, broniącego granic terytorium swojego klanu do ostatniego oddechu. Los miał co do niego inny plan. Pokrzywowa Skóra z wojownika stał się staruszkiem, popadł w rutynę i walkę o przetrwanie. Czasy były ciężkie i należało się do nich dostosować. Miał dużo szczęścia, że mógł swoje ostatnie księżyce spędzić w towarzystwie klanu, docierając z nimi na nowe terytorium. To wiązało się z zostawieniem miejsca w którym dorastał. Wspomnienia dawnego obozu i terytorium Klanu Wilka wciąż wywoływały w nim nostalgię, prawdziwą tęsknotę do tamtego okresu. Oczami wspomnień widział żłobek, gdzie przyszedł na świat i spędził pierwsze sześć księżyców. Pamiętał legowisko uczniów, potem wojowników, a nawet zapach drzew, roślin i świeżej zwierzyny złapanej podczas porannego polowania. Większość wspomnień była wyraźna, zupełnie jakby rozegrały się wczoraj, ale czasami przyłapywał się na tym, że zapomniał kilku szczegółów. Pamięć starszych kotów miała swoje zasady i był wdzięczny za to, że jego umysł ma się dobrze. Wielu mogłoby mu tego pozazdrościć. Niektóre koty bały się starości, bo była czymś ograniczającym. Czymś wiążącym się z pustką w miejscu, gdzie dawniej mieściły się obowiązki. Nie każdy kot miał okazję doczekać starszych księżyców. Dziki las był niebezpiecznym miejscem i koty umierały na różne sposoby, zwykle od ran bitewnych czy groźnej choroby. Podejmowało się to ryzyko a w zamian otrzymywało wolność i swobodne życie w lesie jako prawdziwy wojownik. Dało się również przyzwyczaić. Rzadko zdarzały się koty, które porzucały życie wojownika i zostawały rozpieszczonym pieszczochem. Przygotowywało się do bycia wojownikiem. Ciężko było się z tym rozstać i trafić do starszyzny. Oczywiście starszyzna była zasłużonym odpoczynkiem i spokojem, jednak musieli sami dla siebie polować i wyjmować kleszcze. Pokrzywowa Skóra pamiętał, że dość szybko trafił do starszyzny, chociaż miał energię działać dłużej dla swojego klanu. Energia – jego skarb dzieciństwa i wielu sezonów wojowniczego życia – opuszczała go krok po kroku. Zupełnie jakby z pojawieniem się siwych włosków na pyszczku, czas zwalniał i pozbawiał go sił. Przyłapał się na tym, że o ile początkowo chętnie polował, mało odpoczywał i spędzał aktywnie czas, teraz każdy dzień był rutyną w której główny punkt stanowiło odpoczywanie. Przestało mu to przeszkadzać. Każdego dnia był coraz słabszy. Porównywał się do usychającego kwiatu.
    Osłabienie kocura było wywołane wiekiem. Pogorszyło się wraz ze zwichnięciem ogona. Starał się nie narzekać. Wolał nie zamieniać się w marudnego staruszka. Nadal kroczył przez życie z uśmiechem na pysku i pozytywnym nastawieniem. Mógłby zarażać swoim optymizmem. Zastanawiającym było jak postrzega się starszych pobratymców. Czy ma się szacunek dla ich doświadczenia, wiedzy, księżyców służenia klanowi? A może współczucie, bo są osłabieni, zmęczeni, pozbawieni pogoni za zwierzyną i przyjacielskich zapasów? Gdyby częściej rozmawiał z pobratymcami, może poznałby odpowiedź. Sam Pokrzywowa Skóra szanował fakt tak długiego życia. Jego starszyzna różniła się od tej dziadków. Miedziana Iskra i Iglasty Krzew mogli cieszyć się swoją miłością, troską klanu, pełnymi brzuchami i czystymi posłaniami. Pokrzywowa Skóra sam wymieniał swoje posłanie, a przynajmniej jakiś czas temu to zrobił. Mech zdążył już stracić swoją miękkość, ale pióra wciąż były przyjemne w dotyku. Początkowo radził sobie z polowaniem, ponieważ starszyzna musiała sama o siebie zadbać z rozkazu lidera. Obecny wiek zabronił mu samodzielnego polowania. Już jakiś czas temu ledwo mu to wychodziło. Chodził zwykle z pustym brzuchem, rzadko mógł polować i często jadł resztki, wronią karmę pozbawioną smaku. Tęsknił za smakiem świeżej, tłustej myszki, nornicy, wiewiórki, wróbla.
    Westchnął. Od myślenia o jedzeniu zrobił się głodny. Spojrzał na wyjście z legowiska starszyzny i szybko zrozumiał, że może zapomnieć o wybraniu się na polowanie. Bolące mięśnie utrudniały mu zadanie. Osłabienie zdominowało jego ciało. Długo spał tego dnia, ale nadal czuł się zmęczony i potrzebował zostać w posłaniu. Jak każdego dnia od dwóch, czterech księżyców, jedynie z przerwą na skorzystanie z krzaków. Mruknął pod nosem na ból w stawach. Pomyślał, że przestanie myśleć o pustym brzuchu, jeśli zacznie wspominać swoje życie od samego początku do zbliżającego się końca. Pokrzywowa Skóra ułożył głowę na przednich łapach i zamknął ślepia.
    Lubił nowy obóz i terytorium Klanu Wilka. Pewnie tęskniłby za nim, gdyby ponownie musieli znaleźć nowy dom (chociaż Pokrzywowa Skóra w swoim stanie musiałby odpuścić sobie przeprowadzkę). Opuszczenie tej części lasu wiązałoby się jednak z mniejszą tęsknotą niż zostawienie pierwszego, ukochanego domu. Łączyło go z nim wiele wspomnień. Pokrzywowa Skóra urodził się w Klanie Wilka jako jedno z dwójki kociąt Huraganowego Wzgórza i medyczki Fasolowej Łodygi. Wraz z nim przyszła na świat Cisowa Kołysanka. Swoje dzieciństwo zapamiętał jako czas beztroskich, energicznych zabaw. Pamiętał berka na środku obozu, zapasy z ogonem ojca, zabawę licznymi zabawkami, zabawę w chowanego, polowanie na ogon matki, słuchanie wielu ciekawych opowieści. Pokrzywek miał szczęście dorastać w kochającej rodzinie. Od początku życia rodzice troszczyli się o niego i wiele się od nich nauczył. Pokrzywowa Skóra kochał swoich rodziców i dobrze ich wspominał. Od ich odejścia minęło wiele księżyców, wciąż za nimi tęsknił i nosił tą pustkę w swoim sercu. Historia miłości Fasolowej Łodygi i Huraganowego Wzgórza jest romantyczna. Ich uczucie było zakazane, ale miłość zwyciężyła i owocem tego byli Pokrzywek oraz Cis. Oboje zostali ukarani przez przodków. Pokrzywowej Skórze nie przeszkadzało ślepe lewe oko. Radził sobie z jednym sprawnym. Od swojej mamy nauczył się podstaw medycznych, sam mógł zbierać zioła i wszystkie potrafił rozpoznać. Był jej wdzięczny za tą wiedzę i uważał za świetną medyczkę. Niestety przez złamanie kodeksu medyka została zdjęta ze stanowiska i ukarana przez Klan Gwiazdy tragiczną śmiercią. Zadrżał na wspomnienie tego wydarzenia. Nie potrafił usunąć go z pamięci, chociaż śmierć Fasolowej Łodygi boleśnie przeżył. Wspominał długie rozmowy z Huraganowym Wzgórzem. Tęsknił za matką i ojcem. Przez długi czas miał swoją jedyną, ukochaną siostrę i starał się z nią trzymać blisko. Dorosłość rozdzieliła ich ścieżki, ale Pokrzywowa Skóra nadal bardzo ją kochał i brakowało mu Cisowej Kołysanki. Chciałby ponownie się z nią pobawić jak za czasów bycia kociakiem albo podzielić się posiłkiem po powrocie z treningu, jak to robili będąc uczniami. Do jego rodziny należeli również dziadkowie od strony matki – Miedziana Iskra i dawny lider Iglasta Gwiazda. Dbali o siebie nawzajem. Pokrzywek słuchał opowieści dziadka i wybierał się na spacer z babcią. Tworzyli więź. Właściwie w obozie nie było już pobratymca, z którym Pokrzywowa Skóra utworzyłby silną więź opartą na zaufaniu i trosce. Każdy z bliskich mu kotów odszedł. Miał wkrótce do nich dołączyć i czuł to w każdej części swojego ciała. Z członków swojej rodziny utworzył relację jeszcze z Pierzastą Mordką. Nadal czuł zapach kwiatów, które kotka nosiła na futrze.
    Teraz ponownie widział uśmiechnięty pyszczek swojego najlepszego przyjaciela. Deszczowa Chmura i Pokrzywowa Skóra byli nierozłączni. Pewnie byliby gotowi przyjąć ten sam drugi człon i mieszkać w jednym legowisku. Wybrali inne ścieżki. Deszczowa Chmura został medykiem, Pokrzywowa Skóra służył klanowi jako wojownik. Dwójka kocurów stworzyła silną, nierozerwalną więź. Zawsze mogli na siebie liczyć, wspierali się i dbali o siebie jak bracia. Pokrzywowa Skóra miał wrażenie, że rozumieli się bez słów. Może dlatego, że całe życie spędzili razem i zdążyli się poznać. Znali swoje zainteresowania, zmartwienia, marzenia. Długo ze sobą rozmawiali w przerwie od obowiązków. Starali się zawsze znajdować dla siebie czas – to była przysięga. Wychowali się razem w żłobku, spędzając czas na beztroskich zabawach i zwiedzaniu ich małego świata. Razem dorastali, można powiedzieć. Deszczowa Chmura odszedł polować z przodkami, zostawiając swojego przyjaciela. Nie miał do niego żalu. Rozumiał, że tak musiało być i że nadszedł moment pożegnania. Tęsknota za Deszczykiem chwytała go mocno za serce. Deszczowa Chmura był dla niego przyjacielem, ale również kimś więcej, największą, niezastąpioną miłością. Relacja miłosna pomiędzy medykiem a wojownikiem była zakazana. Deszczowa Chmura przestrzegał kodeksu medyka i Pokrzywowa Skóra wiedział, że nie może oczekiwać od niego złamania zasad. Jeszcze obawiał się, że przyjaciela mogłaby spotkać taka sama kara z jaką spotkała się Fasolowa Łodyga. Bezpieczeństwo Deszczyka było na pierwszym miejscu. Więc zostali na relacji przyjaciół. Pokrzywowa Skóra pogodził się z tym, że nie będzie miał partnera. Kochał Deszczyka i pozostał wierny temu uczuciu. Taki już był ich los. Najważniejsze, że wciąż mieli siebie. Każdy mógłby pozazdrościć takiej relacji.
    Gdy przestał wspominać Deszczową Chmurę, kolejne wspomnienia uderzyły w niego niczym błyskawica. Znowu widział siebie – Pokrzywową Łapę. Właśnie odbywało się jego mianowanie na ucznia. Opuszczał żłobek i wkraczał w uczniowski etap swojego życia. Otrzymał nowe imię i mentora. Był młodziutki, pełen energii i ambicji. Jego mentorem został Wróblowa Gwiazda. Mentor był dla Pokrzywka nie tylko przywódcą klanu, ale również przyjacielem. Zawdzięcza mu wszystko, co uczyniło z niego wojownika. To z Wróblową Gwiazdą poznawał stare terytorium Klanu Wilka. Wróblowa Gwiazda nauczył go polować i walczyć. I robił to w sposób zaskakujący i oryginalny. Niekiedy Pokrzywek musiał tropić mentora i nadal pamiętał zabawę w śniegu. Mentor wiele go nauczył i pokazał. Przekazał mu wiedzę i umiejętności. Pewnie czuł dumę w dniu, kiedy Pokrzywowa Łapa stał się Pokrzywową Skórą. Srebrny kocur nadal ciepło wspominał swojego mentora i miał do niego ogromny szacunek. Żałował, że przyszło im się rozstać.
    Powrócił wspomnieniami do uczniowskich czasów. Dużo czasu spędzał z Deszczową Łapą i Cisową Łapą, ale krąg jego znajomych powiększył się o Skalną Łapę i Jastrzębią Łapę, chociaż bawił się z nimi jeszcze za czasów żłobka. Każde z nich dorosło. Jastrzębia Gwiazda został liderem klanu. Pokrzywowa Skóra pamiętał okres w którym lubił służyć kocurowi i go podrywał. Skalny Szczyt stała się waleczną wojowniczką. Szkoda, że nie udało im się zostać przyjaciółmi, mogliby się nieźle dogadywać. Pokrzywowa Skóra wracając wspomnieniami do relacji, jakie udało mu się stworzyć przez te wiele księżyców życia, widział wyraźnie sylwetkę Kolczastej Skóry, którego nazywał wujkiem. Pamiętał Wietrzną Melodię, znowu czuł niechęć i zirytowanie na wspomnienie Płomiennej Waśni, a później następował spokój na przypomnienie sobie o Bieliczym Piórze. Karmicielka zdobyła jego sympatię, chociaż rozmawiali ze sobą tylko raz. Wizytę w kociarni wspominał miło. Wyrwał się chociaż na jeden dzień z objęć rutyny. To działo się jeszcze w okresie, kiedy miał siłę do działania. Obecnie jego łapy odmawiały posłuszeństwa i skazały go na pozostanie w legowisku. Wizyta w kociarni uświadomiła mu coś jeszcze. Każde narodziny kociaków oznaczały nowe pokolenie, które zaznacza swoją obecność w Klanie Wilka i swoimi czynami sprawia, że ich przynależność rośnie w siłę. Nowe pokolenie oznaczało zmiany, często jednak pozytywne w swoich skutkach. Wtedy stare pokolenie musiało odejść, żeby zrobić im miejsce. Może właśnie dlatego rodzili się i umierali?
    Pokrzywowa Skóra wrócił wspomnieniami do mianowania na wojownika. Było niezapomniane. Właściwie każda ceremonia była ważna. Przez wiele sezonów swojego życia zdobył doświadczenie. Uważał, że o ile w młodości zdarzało mu się popełniać błędy i pakować w kłopoty, jako staruszek mógł dzielić się mądrością i radami, rozmową o dawnych czasach i przemyśleniami, jak mogłaby wyglądać przyszłość ich klanu. Klan Wilka był najpotężniejszym klanem. Tak uważał i wierzył w to całym swoim lojalnym sercem. Kochał swój klan i pozostał mu wierny nawet w mrocznych czasach. Różnie bywało, czasami było ciężko, byli rozdzieleni, ale zawsze udawało się znaleźć spokój i współpracę. Oddał Klanowi Wilka wszystko, co posiadał – swoje życie, swoje umiejętności, swoje oddanie i serce. To powinno wyróżniać każdego wojownika. Pokrzywek na starych terenach był wojownikiem, na nowych starszym, o życiu w Klanie Wilka wiedział wiele. Co sprowadzało kota do konkretnego klanu? Może jeszcze zanim przychodzili na świat, przeznaczenie już wiedziało jaki klan pozwolili im podążać właściwą ścieżką? Był więc wdzięczny przeznaczeniu, że swoim domem mógł nazwać Klan Wilka.
    W Klanie Wilka zmieniały się pokolenia i robiło się coraz trudniej, ale i tak cieszył się, że mógł doczekać innych czasów. To zawsze pomagało zatęsknić za tym, co było kiedyś i co wspólnie się budowało. Pokrzywowa Skóra tęsknił za polowaniami. Często trzeba było posługiwać się sprytem i być szybkim, żeby złapać uciekającą zwierzynę. Wszystko wynagradzał posmak krwi w pysku, świeże mięso i satysfakcja z udanych łowów. Kto raz nauczył się polować zapamiętywał to na całe życie, a formułka „mysz najpierw wyczuje, królik usłyszy, ptak zobaczy” towarzyszyła każdemu wojownikowi. Polował jako uczeń, wojownik i starszy. Najlepiej szło mu w młodzieńczych księżycach życia. Jako staruszek wzmagał się z bolącymi mięśniami i stopniowo coraz trudniej było coś złapać. Najgorzej jeśli zwierzyna uciekała, bo wtedy musiał odpuścić pogoń za nią i jedynie smutnym wzrokiem wpatrywać się w miejsce, gdzie jeszcze przed uderzeniem serca skubała coś w ziemi. Tęsknił również za udziałem w bitwach, walką z intruzami, przyjacielską szarpaniną z pobratymcem. Chętnie wziąłby udział w patrolu – porannym, popołudniowym albo wieczornym. Wyruszyłby w głąb terytorium Klanu Wilka, uważnie i czujnie sprawdzając każdą woń i rozglądać się za potencjalnym niebezpieczeństwem. Cieszyłby się promieniami słońca na swoim futrze lub muskającym go wiatrem. Podczas obchodu mógłby rozmawiać z pobratymcami. Wtedy też jego ślepe lewe oko przestawałoby mieć znaczenie. Srebrny kocur specjalnie się nim nie przejmował, nauczył się tak funkcjonować, również pobratymcy go zaakceptowali. To, co go martwiło, przyszło wraz z osiągnięciem późnej starości. Pokrzywowa Skóra zaczął ślepnąć na zdrowe prawe oko. Pomarańczowe oko straciło swój blask. Coraz gorzej widział. Musiał unikać nocnego opuszczania legowiska, wpatrywania się w odległy punkt, częściej je mrużył i pocierał łapą. Miał wrażenie, że z każdym dniem widzenie sprawiało mu większy problem. A ponieważ miał od urodzenia tylko jedno sprawne oko, traktował je jako swój skarb i perspektywa tego, że mógłby całkowicie oślepnąć, była przerażającym koszmarem. Chciałby się z niego wybudzić. Srebrny kocur westchnął i otworzył ślepia. Najważniejsze, że wciąż widział, nawet jeśli słabo. A jeśli coś się stanie, będzie posługiwał się innymi zmysłami.
    Bycie uczniem stanowiło wyzwanie. Było początkiem wkroczenia w odpowiedzialność. Zdobytą wiedzę i umiejętności przekazywało się swoim uczniom. Pokrzywowa Skóra dobrze sprawdził się w roli mentora. Miał okazję mieć jednego ucznia – Wróblową Łapę. Szkolenie ze swoim uczniem wspominał jako dobry i pracowity okres w swoim życiu. Nauczył go polować, walczyć, patrolować terytorium Klanu Wilka, oraz wielu innych przydatnych umiejętności. Wróblowa Łapa przypominał mu Wróblową Gwiazdę. Relacja mentora i ucznia była przyjazna i oparta na zaufaniu. Pracowicie trenowali. Lubił swojego ucznia i czasami brakowało mu wspólnego szkolenia. Wróblowa Łapa został mianowany wojownikiem, otrzymując imię Wróblowe Skrzydło. Był z niego bardzo dumny. Poczuł ponownie szczęście i podekscytowanie przechodzące przez całe jego ciało, jak tamtego wieczoru podczas mianowania. Dobrze być uczniem, ale również mentorem. To zawsze świetna okazja do pokazania swoich wojowniczych zdolności. To ważne, żeby tworzyć więź. Wiedział również, że Wróblowe Skrzydło miał do niego szacunek i pozytywnie wspominał swojego mentora.
    Ostatnim wspomnieniem był Potrójny Krok i początkowo srebrny kocur zdziwił się, że pomyślał o swoim wrogu. Nienawidził zrzędliwego medyka. Nawet podczas młodego okresu w swoim życiu, Potrójny Krok wiecznie marudził i miał pretensje do całego świata. Tak przynajmniej odbierał go Pokrzywek. Potrójny Krok również nienawidził syna Fasolowej Łodygi. Pewnie dlatego, że był synem medyczki, zakazanym i przeklętym kocięciem. Ich relacja była napięta. Ciężka atmosfera wisiała w powietrzu za każdym razem, gdy ta dwójka spotykała się przypadkiem w obozie. Nawet doszło do zdarzenia na Zgromadzeniu, gdzie Pokrzywek wrzucił medyka do wykopanego dołu. Musiał odbyć przez to karę, ale było warto, chociaż trochę Potrójny Krok oberwał za swoje zachowanie. Wtedy ich relacja jeszcze bardziej się pogorszyła. Pokrzywowa Skóra leczył się samodzielnie, dzięki wiedzy przekazanej przez matkę. Był niezadowolony z faktu, że Potrójny Krok był mentorem Deszczowej Chmury (jeszcze wtedy Łapy) i przekazywał mu nie tylko wiedzę, ale również dzielił się z nim moralnymi gadkami. Potrójny Krok był marudnym kocurem, który z zaciekłością kochał Klan Gwiazdy i bardzo go bronił. Pokrzywowa Skóra westchnął. Ale pomimo tych wszystkich konfliktów obecnie przyjąłby rozmowę z medykiem. Szczególnie w okresie największego rozdarcia. Czas pozwalał wiele zrozumieć.
    Pokrzywowa Skóra wrócił myślami do teraźniejszości. Skrzywił się pod naciskiem kolejnej fali bólu. Cierpienie zawładnęło jego ciałem niczym ostre ciernie wbijane głęboko. Bolały go stawy, zwichnięty ogon, brzuch od głodu. Chciał się podnieść na równe łapy, usiąść, zmienić pozycję, ale nie mógł się ruszyć. Każdy skrawek jego ciała odmówił posłuszeństwa. Kocur syknął pod nosem. Bolało, to tak bardzo bolało. Czy tak miał wyglądać jego koniec? Mógł się tego spodziewać. Od tylu dni stopniowo opadał z sił, mógł jedynie leżeć na posłaniu i rozmyślać. Dożył sędziwego wieku. Przeżył wiele księżyców swojego życia – zdarzały się dobre i gorsze wydarzenia. Musiał udowadniać swoją wierność, siłę, odwagę. Poznał wielu sojuszników, najlepszego przyjaciela, toczył wrogie i przyjazne relacje. Miał wspaniałą rodzinę, wymarzonego mentora, zdolnego ucznia. Dobrze wspominał swoje życie i uważał, że gdyby mógł przeżyć je jeszcze raz, zrobiłby wszystko tak samo. To było piękne zakończenie jego historii. Umierał na własnym posłaniu, jako członek Klanu Wilka. Przeżył wiele wiosen i teraz należało pozwolić sobie na odpoczynek. Miał nadzieję, że trafi do Klanu Gwiazdy i będzie mógł obserwować swoich pobratymców, czuwać nad ich bezpieczeństwem. Tak jak zawsze starał się to robić podczas swojego życia. Klan Wilka zawsze będzie jego domem, nawet jeśli pamięć o Pokrzywowej Skórze odejdzie wraz z nim. Było warto. Kocur ułożył się wygodnie i zamknął ślepia. Słońce zaczęło zachodzić w obozie, ptaki przestały śpiewać, już nie słyszał szumu wiatru ocierającego się o liście. Uspokoił oddech. Nie bał się śmierci. Z gotowością spojrzy jej w oczy i powie głośno swoje imię, które szlachetnie nosił od długiego czasu. Był dobrym kotem. Każdy kto się urodził, musiał kiedyś odejść, zostawiając swój klan. Wkrótce go znajdą, zakopią jego ciało, złożą ostatnie modlitwy i pozwolą mu odejść. Pożegnanie. Pokrzywowa Skóra spotka się ze swoimi bliskimi i obdarzy ich ploteczkami po tak długim czasie rozłąki. I dlatego to była dobra śmierć. Na pysku Pokrzywowej Skóry pojawił się delikatny uśmiech, a później wszystko umilkło, każdy dźwięk. Brzuch przestał się unosić w rytm oddechu. Pokrzywowa Skóra odszedł. 


Żegnaj, Pokrzywku [*]
Zmarł w wieku 126 księżyców 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz