– Gdzie pójdziemy? Nauczysz mnie polować? Albo chociaż walczyć! Cokolwiek! – wyrzuciła z siebie, bez przerwy na odzyskanie tchu.
– Zwolnij trochę. Zdążysz się wszystkiego nauczyć! – Czarny Ogień skierował się ku wyjściu z obozu. – Chodź za mną. Pokażę ci terytorium Klanu Klifu. – Liściasta Łapa wyprzedziła go i wybiegła z obozu. Rozejrzała się dookoła. Łał! Jaki świat był duży! Otworzyła pyszczek ze zdumienia.
– Duże co? – Czarny Ogień dobiegł do niej. – Zaraz wszystko ci pokażę! – Liściasta Łapa się uśmiechnęła.
– Wspaniale! Chodźmy już! – Skoczyła na mentora i uczepiła się futra, by wejść na grzbiet wojownika. Była gotowa na oglądanie i podziwianie terenów Klanu Klifu. Czarny Ogień wygiął szyję i przekręcił głowę, żeby ją zobaczyć. Wyglądał na zdziwionego.
– Co ty wyprawiasz? – miauknął w końcu. Liściasta Łapa też się zdziwiła. O co mu chodziło?
– Ale co? – mruknęła zdezorientowana.
– Jesteś na moim grzbiecie – odparł Czarny Ogień.
– No tak, przecież mówiłeś, że idziemy zwiedzać tereny, że nasze terytorium jest duże. Dlatego na ciebie weszłam, żeby się nie zmęczyć – wyjaśniła mentorowi zaistniałą sytuację. Chyba już zrozumiał, bo pokiwał głową.
– No tak, wiem, że lubisz borsucze przejażdżki, wiesz, że się na nie zgadzam, ale jesteś już uczniem, musisz iść sama. Twoje nóżki się wyćwiczą – przekonywał ją. Liściasta Łapa posłusznie zeszła z mentora i zsunęła się ostrożnie na ziemię.
– Chodźmy, bo nie zdążymy do następnego dnia. – Na słowa Czarnego Ognia Liściastej Łapie oczy powiększyły się ze zdziwienia i strachu. Terytorium było takie duże? – Żartowałem – dodał mentor. – Ale powinniśmy się pośpieszyć. – Ruszył truchtem przed siebie, a Liściasta Łapa podążyła za nim. Szli stromą ścieżką w górę. Kotka otworzyła pyszczek do marudzenia, ale w porę go zamknęła. Jest już przecież uczennicą. Musi mieć silne łapki. Na szczęście niedługo teren się wygładził. Daleko przed nimi zobaczyła ciemny kształt.
– Czarny Ogniu, co to jest? – Wskazała ogonkiem na dziwne coś.
– To Studnia. Niektórzy wojownicy potrafią pobierać z niej wodę. Ale nie próbuj tego sama – miauknął mentor.
Aha, czyli tam była woda. Czarny Ogień podbiegł do Studni, a ona za nim. Studnia wyglądała na jakiś przedmiot dwunożnych, chociaż była porośnięta mchem, dlatego dla pewności spytała się mentora. Okazało się, że zgodnie z przypuszczeniami to dziwne coś było dwunożnych. Było pokryte równymi kawałkami drewna.
– Chodźmy dalej – nakazał Czarny Ogień. – Mamy dużo do zobaczenia. – Znowu ruszyli przed siebie. Wyszli z lasku i Liściasta Łapa zobaczyła dużo żółtej trawy. Potem zorientowała się, że to pszenica.
– To Złote Kłosy. Jest tu dużo zwierzyny, a uczniowie lubią bawić się w chowanego pomiędzy łodygami – miauknął mentor. Liściasta Łapa pokiwała głową. Zawrócili i poszli łąką dalej. Uczennicy trochę zmęczyły się nóżki, ale nie marudziła. Na treningu było przecież bardzo fajnie! Mogła wyjść z obozu i właśnie zwiedzała terytorium Klanu Klifu. Doszli do małego stawu. Pływały tam małe i duże kaczuszki.
– To Kacze Bajorko. Jak sama nazwa mówi, mieszkają tu kaczki. – Chwilę potem, gdy ruszyli dalej, trawa ustąpiła gołej ziemi. Liściasta Łapa spojrzała na mentora. Nie zamierzał jej powiedzieć, co tu się stało? Ale zatrzymali się dopiero pod wierzbą.
– Ten teren to Pogorzelisko. Służy za cmentarz, nie ma tutaj trawy, bo był pożar. Pod tą wierzbą są chowani liderzy. Kwitnące drzewo symbolizuje siłę i witalność naszych przywódców podczas ich rządów. Na Pogorzelisku pochowany jest każdy kot zasługujący na miano wojownika. Jak widzisz, są tu prezenty dla zmarłych. – Kotka się rozejrzała. Faktycznie, zobaczyła ptasie pióra, kamyki i szyszki. – Pióra pomagają dolecieć do Klanu Gwiazdy, a przedmioty z ziemi przypominają o najbliższych – poinformował Czarny Ogień. Gdy skończył, doszli gołą ziemią do rzeki.
– I co teraz? – Liściasta Łapa nie była pewna, co zamierzają zrobić. – Przepłyniemy?
– Nie, przejdziemy po kamieniach. – Czarny Ogień wskoczył na pierwszy kamień. – Tylko ostrożnie. – Mentor przeszedł na drugi kamień, potem na trzeci i następny i następny. Był już prawie przy brzegu. Obejrzał się za siebie. – Nie idziesz? – Kotka stała na brzegu i niepewnie wyciągnęła łapę do kamienia.
– Jest za duża odległość. – Liściasta Łapa spojrzała niepewnie na mentora. – Myślisz, że dam radę? – Czarny Ogień pokiwał głową i podszedł bliżej, by w razie czego ją złapać. Kotka przykucnęła i rzuciła się na kamień. Wyciągnęła łapy przed siebie. Jej pazury próbowały się chwycić kamienia. Tylne łapki wisiały w powietrzu. Spojrzała żałośnie na mentora. Wojownik chwycił ją i przeniósł przez rzekę. Położył ją na brzegu. Odetchnęła z ulgą. Nie spodziewała się tego. Ale to nic! Przeszła już rzekę i mogła dalej oglądać terytorium Klanu Klifu.
– Jesteś gotowa? – spytał Czarny Ogień. Liściasta Łapa pokiwała głową. Była zmęczona, ale też gotowa. Mogła dalej iść. – Widzisz tamto drzewo? – Kotka przytaknęła. – Teraz tam pójdziemy. – Doszli do wielkiego drzewa. Stał tam Lśniący Księżyc. Skinął im głową na powitanie.
– Co on tu robi? – Spytała Liściasta Łapa.
– Jest na warcie Sowiego Strażnika. Będzie tu stał przez pół dnia, a potem zostanie zmieniony. Dzięki temu Klan Klifu będzie wiedział o zbliżających się zagrożeniach. Spójrz, ile tam widać.
– Naprawdę dużo – miauknęła kotka z zachwytem. – Ale czemu Sowi Strażnik, a nie jakiś inny?
– Bo na drzewie jest sowie gniazdo. Widzisz?
– Mhm… - przytaknęła Liściasta Łapa. Pożegnali się ze Lśniącym Księżycem i zeszli stromą ścieżką na wybrzeże.
– Tam jest wyspa zgromadzeń. – Czarny Ogień wskazał wysepkę. – A tam dalej terytorium Klanu Nocy.
– Ta kolorowa łąka? – Miejsce, które wskazał mentor, było porośnięte kwiatuszkami.
– Nie tylko to. Terytorium Klanu Nocy jest o wiele większe. Zapamiętaj ich granicę i zapach i idziemy dalej – rozkazał wojownik. Liściasta Łapa podeszła do łąki. Łatwa granica do zapamiętania! Ich zapach był obrzydliwy. Musiała go zapamiętywać?
– Tak pachną ryby – wyjaśnił Czarny Ogień, gdy zobaczył grymas na jej pysku. Poszli dalej pod górę, gdy Liściasta Łapa zobaczyła, że piasek zamienia się w trawę i wrzosy. Poczuła piżmowy zapach. Zakręciło się jej w nosku. Kichnęła.
– Aaaa…psik!
– To terytorium Klanu Burzy. Nie wiem, jak tam wytrzymują – miauknął mentor.
– To ich pokonaliśmy, prawda?
Czarny Ogień przytaknął, a ona poszła się rozejrzeć po granicy. Zapamięta ją dzięki takiemu fajnemu kamieniowi! Zapach też łatwy do zapamiętania. Kichający zapach.
– A teraz chodźmy zobaczyć terytorium Klanu Wilka. – Doszli do iglastego lasku i w końcu wojownik się zatrzymał.
– To tu? – spytała Liściasta Łapa. Mentor przytaknął. Kotka rozejrzała się I spróbowała zapamiętać granicę. Trochę lasu było już na ich terytorium, więc mogło być trudniej. Przytargała kilka gałązek, które spadły z drzew, trochę kamieni i ułożyła z nich linię. Nie miała tak dużo czasu i materiałów, by tak zrobić z całą granicą, ale mogła sobie wyobrazić linię będącą dalej prosto i tyle.
– Co ty zrobiłaś? – Czarny Ogień chyba nie rozumiał.
– To po to, żebym wiedziała, gdzie jest granica – miauknęła Liściasta Łapa. Była zadowolona z tego, co zrobiła.
– Aha – miauknął mentor. – Wracajmy do obozu. Musisz być zmęczona.
– Mogłabym jeszcze zostać. Możesz mnie nauczyć polowania? – spytała kotka z nadzieją, ale wojownik pokręcił głową. Więc poszli w kierunku wodospadu. Gdy dotarli do rzeki, Liściasta Łapa skoczyła najdalej, jak mogła i udało jej się przekroczyć wodę. Zeszli do jaskini za wodospadem.
***
Wybrała sobie wróbelka z gniazda, do którego była wrzucana zdobycz. Przyjrzała się ptaszkowi. Był całkiem ładny. Pogładziła go po skrzydełku. Fajnie byłoby móc latać.
– Cześć. Zjem cię – miauknęła do wróbla. Gdy już to zrobiła, poszła do nowego legowiska. Tunel do jaskini znajdował się po prawej stronie wejścia do obozu. Weszła tam i zwinęła się na posłaniu przy siostrzyczkach. Ziewnęła i zasnęła.
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz