Po Zgromadzeniu, ale przed zamordowaniem Szanty
Poprzedniej nocy Biała Łapa po treningu z Burzowymi Chmurami, kocur oddalił się od mentora podczas powrotu do obozu. Była ciemna noc, jednak jego bystre, kocie oczy widziały wszystko. Dzięki temu dostrzegł wetknięte w śnieg pióro, które było sztywne od mrozu. Wypuścił powietrze z płuc, które białą parą uniosło się ku niebu. Sprawdził to pióro w ciszy, wyglądało, jakby niedawno zostało zgubione. Kolory miało jak dzięcioł, więc pewnie to on je zgubił. Może któryś kot podczas polowania dopadł tego ptaka, a ten uciekając, pogubił kilka piór? Nie wiedział tego, jednak zgarnął znalezisko, roboczo wtykając je w sierść na grzbiecie, żeby nie zgubić nowego skarbu.
Stąpał miękko po wyłożonej mchem ziemi. Dostrzegł siedzącego nieopodal młodego ucznia Kronikarza, Księżycową Łapę.
Kocurki często się tutaj spotykały, gdyż było to miejsce treningu niewidomego, jak i dobra kryjówka przed szkodliwym słońcem.
– Cześć Biała Łapo. – Nie odwracając się, kocurek powitał miękko starszego kolegę, który zawitał w Grocie Pamięci. Jego kroki już młodemu dobrze znane. - Przyniosłeś coś? Czy przyszedłeś na nauki o historii? - Dopytał zaciekawiony, próbując zamienić część kredowej skały w proszek, ścierając nawierzchnię mniejszym kamieniem.
Biały nadstawił uszu, a na jego pysk wpełzł lekki uśmiech. No tak, uszom Księżyca nic nie umknie.
Biała Łapa przeniósł wzrok z kamieni kocurka na jego pyszczek. Podszedł bliżej, siadając obok.
– Znalazłem w śniegu pióro dzięcioła – oznajmił z nieukrywaną dumą. W końcu w zimę wszystko zostaje przykryte śniegiem, a on miał takie znalezisko.
– Co robisz?
– Białą papkę – wyjaśnił. – A przynajmniej próbuję. Można nią malować na ciemniejszych ścianach. Kamieniem samym też można, ale źle się go chwyta. A jak wygląda to piórko?
– Będę mógł spróbować coś namalować? – zapytał zaintrygowany. Wyjął pióro z sierści i podsunął uczniowi pod łapki.
– Dzięcioły są nieduże i mają twarde dzioby, a ich pióra mają kolory czerwony, czarny i biały. Są takiego kształtu, podłużne, dotknij sobie.
– Przyłóż mi do nosa dobra? Nie mogę teraz tego chwycić, bo to ubrudzę. – Uniósł swoje łapy, na których niestety biały proszek był mało widoczny. Był natomiast widoczny dobrze połysk, który się na nich znajdował, gdy maczał potem proszek w wodzie. Po chwili namysłu dodał: – Chyba byś mógł…? Ale nie tutaj, chyba że w tunelach znajdziesz jakieś oświetlone bardziej wejście i tam coś maźniesz.
Biała Łapa wziął w pyszczek pióro i według prośby przystawił młodszemu pod nos. Poczekał, aż Księżyc się z nim zapozna na swój sposób, a później zabrał je z powrotem i wetknął sobie u nasady ogona. Słysząc propozycję o "oświetlonej ścianie", poczuł dreszcz biegnący wzdłuż pleców.
– I jak? Trochę sztywne przez zimno, ale wciąż wspaniałe – powiedział po chwili. – Poszukamy potem miejsca do malowania?
– Fajne, i jasne, jak tylko skończę, bo potem bym dostał jakieś dodatkowe zadania, a nie chcę. Na pewno Wędrujące Niebo pozwoli mi zabrać trochę z barwników... Można do tego dodać trochę niebieskich kwiatów.
Biała Łapa uśmiechnął się pod nosem.
– Ty leniu! – odparł na komentarz niewidomego. – O I zrobić jasny niebieski? Może pójdę poszukać dla Ciebie takich kwiatków? Albo pójdziemy razem? Tylko w zimę ciężko nam będzie.
– Mamy kilka w zapasach, ale może być ciężko z ich wzięciem, dlatego pewnie większość papki będzie biała.... a nie niebieska – westchnął niezbyt szczęśliwy.
Biały opuścił uszy, słysząc smutne wieści. Nie chciał grzebać w cudzych zapasach, może te kwiaty były ważne i potrzebne w Porę Nagich Drzew? Nie wiedział, dlatego uznał, że odpuści naciskanie.
Zamiast tego zmienił temat.
– Jesteś głodny?
– Nie wiem, może? – przerwał na moment, by po chwili zadać podobne pytanie, w kierunku Białego – Jestem?
Biały przechylił łebek, unosząc jedną brew.
– Myślę, że możemy coś przekąsić – uznał w końcu starszy z kocurków. – Kiedy będziemy jeść, opowiem Ci o kotce, która mnie męczyła na Zgromadzeniu.
– Było źle? W sumie możesz zacząć teraz i dokończymy potem, tylko muszę to ogarnąć, a potem spytać Wędrującego Nieba czy mogę iść jeść…
Zmarszczył nos, ale nic nie powiedział. Zamiast tego położył się długość zająca od Księżyca, by rozpocząć opowieść. Wrócił myślami do tej niedawnej nocy.
– Była bardzo rozgadana – zaczął. – Pomóc Ci z tym?
Wskazał na papkę, zaraz jednak się reflektując, że przecież kocurek nie widzi. Zganił się za to w myślach.
– Ta kotka, Drobna Łapa, też chyba nie widziała na jedno oko, tak jak Ty – dodał po chwili. – Jej oko wyglądało jak Twoje.
– Dro... Oh, znam ją! – odpalił się nagle z uśmiechem na pysku młodszy. – Czy miała takie krótkie łapki? Nie wiem, czy wspominała kiedyś o oku, ale na pewno miała krótkie łapki. Takie śmieszne, zabawne – mruknął z rozbawieniem, kiwając się na boki – Ciekawe jak sobie radzi... ja tym razem trafiłem na jakieś kotki z Owocowego Lasu.
Biała Łapa nie dopytywał, skąd młodszy uczeń wiedział o krótkich łapkach Drobnej Łapy. Był niewidomy, więc nie mógł zobaczyć, ale może kotka sama mu powiedziała. W końcu była całkiem wylewna.
– Tak, miała krótkie łapki. - Przytaknął jasnemu. – Wyglądała dobrze, była rozmowna. Wnioskuję, że nic jej nie jest. Czy to te kotki, które buczały na swoją Przywódczynię? Całkiem niekulturalne.
Kocury rozmawiały jeszcze przez chwilę, wymieniając się doświadczeniami ze Zgromadzenia. Biały następnie wziął Księżyca na posiłek, podczas którego rozmawiali o swoich drogach szkolenia. Biała Łapa lubił słuchać o historii od Księżycowej Łapy. Kocurek miał w swoich niewidzących oczach cały gwiazdozbiór opowieści, a ich liczba wciąż rosła. Nie mógł wyjść z podziwu pamięci młodszego.
Po posiłku oba kocurki, korzystając z tuneli i zapadającego zmroku, znalazły miejsce do malowania. Przenosząc na liściach oraz mchu barwniki, dotarli do miejsca docelowego. Było nim miejsce poza grotą, korytarz jednego z tuneli, w którym na jednej ścianie znaleźli coś twardego przypominającego kawałek Drogi Grzmotu. Może kiedyś się zawieruszył tutaj ten kamień, a później przykryła go ziemia? Nie wiedzieli, ale z drugiej strony nie było to istotne.
Mieli kilka kolorów; biały zrobiony z kredy, fioletowy z podebranych kwiatów z zapasów, chociaż był jasny, to nie przeszkadzało, a poza tym Biały miał plan po zimie zebrać trawę i zrobić zielony barwnik, by dokończyć ich dzieło.
Oba kocurki zaczęły mazać łapkami, Księżyc nieco na oślep, a Biały próbował cokolwiek stworzyć, ale artystą to nie był.
Po jakimś czasie gdy skończyli, a ich dzieło przypominało dziwną mieszankę kresek i łapek, zabrali wszystko, a potem wrócili do obozu wieczorem. Biała Łapa podzielił się swoim pomysłem zrobienia na wiosnę nowego koloru z trawy z Księżycem, a następnie obydwaj się rozeszli. Albinos nie mógł doczekać się końca zimy, by kontynuować malowanie z drugim uczniem.
<Księżyc? Możesz skip zrobić już>
[1755 słów.]
[przyznano 35%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz