Trzcinowa Łapa właśnie siedziała spokojnie na swoim posłaniu. Była zmęczona, wciąganie głazu oraz sprzątanie rzeczy z polany było bardzo męczące, bardziej niż sobie uczennica zakładała. Koty po prostu padały na pyski po każdym wykonywanym zadaniu. Szylkretka była ciekawa, czy w innych klanach też tak harowali i wciągali ogromne pniaki, kamienie i gałęzie do obozowiska.
– Ale bym coś zjadła… – jęknęła i rozłożyła się na swoim posłaniu – Mogłabym zjeść Mandarynkowe Pióro razem z pazurami!
– Nie wiem, czy by ci na to pozwoliła. – Zaśmiał się głos kotki.
Trzcinowa Łapa podniosła swoje spojrzenie na kota, który właśnie wszedł do środka legowiska uczniów. Miała już miauknąć, by odczepiła się od niej, bo nie wie, co to znaczy głodówka przed bojowym zadaniem mentorki. Jednak zamilkła widząc, że w wejściu do legowiska stoi Niezapominajkowa Łapa.
– O, to ty – odpowiedziała, udając niewzruszoną – Nie wymęczyli cię jeszcze na polanie? Co dźwigałaś? Kolejne jakieś kamienie, a może całe drzewo? Nie zdziwiłabym się, gdyby ród królewski uparł się na jakiś dziki pomysł związany z ulepszeniem obozu. Może zrobią strefę tylko dla książąt oraz księżniczek? Nie zdziwiłabym się…
– Nie, przyniosłam ci jedzenie. – orientalna kotka podała jej uklejkę – Widziałam, że je jadasz, więc pomyślałam, że zechcesz zjeść ze mną?
Popatrzyła na małą rybkę, którą trzymała w pyszczku dymna uczennica. Czy musi jej mówić, że nie najedzą się taką rybką? Przecież uklejki są jak przekąski, je się te ryby masowo. Nimi da się zapchać do syta. Posłała jej oczywiste spojrzenie i uniosła brwi. Jej sam wzrok mówił: “Kto się tym naje?”
– Proszę cię bardzo, smacznego! – zaszczebiotała szczęśliwie Niezapominajkowa Łapa i usiadła na swoim posłaniu, patrząc się na Trzcinową Łapę, aż ta zje swoją zwierzynę.
– Włożyłaś tam coś ostrego, czy ktoś dał ci jakieś zioła, mnie otruć? – spytała podejrzliwie, zaglądając do pyska ryby, którą dostała w prezencie.
– Oczywiście, że nie! Jesteśmy raczej przyjaciółkami. – zamruczała dymna, zakładając łapę na łapę – Widziałam, jak zajmujesz się Szeptem. Nie jesteś wredna jak… niektórzy.
Trzcinowa Łapa zmierzyła ją podejrzanie wzrokiem. Pewnie nie chciała powiedzieć coś o jej mentorce, jednak postanowiła się ugryźć w język. Dobrze, nie chciała, by ktoś obrażał jej mentorkę, w dodatku, która jest zastępczynią ich klanu. Chociaż szylkretka pamiętała, jak na ceremonii ślubnej, na którą zresztą nie była zaproszona Niezapominajkowa Łapa – Mandarynkowe Pióro zwróciła dymnej uwagę. Trzcinowa Łapa doskonale wiedziała, jak specyficzna jest zastępczyni. Sama na pierwszych treningach nie umiała się z nią dogadać. Zresztą się nauczyła już, że im mniej gada, tym Mandarynkowe Pióro traktuje ją jak kota, a nie jakiegoś głupiego wróbla, czy włóczęgę, dlatego szybko się przystosowała i nie zamierzała się dogadywać. Musiała być bardziej praktyczna i zająć się sobą, nie licząc przy okazji na żadne związanie się emocjonalnie z zastępczynią.
– Pewna jesteś? Jeszcze nie spotkałam się, żeby uczniowie mi przynosili jedzenie do posłania, jednak dziękuje za gest – przyznała, chcąc, żeby w przyszłości jeszcze przynosiła jej smaczki do legowiska. Kto, by tak nie chciał? Czuła się ważniejsza, a nie jakby była zwykłym szarym uczniem.
Druga uczennica pokiwała głową skonfundowana. Nie była żadnym niebezpieczeństwem, wydawała się na taką, która chciała znaleźć dla siebie przyjaciółkę. Trzcinowa Łapa posłała jej uśmiech, niech będzie, zaprzyjaźni się z kotką, czemu nie? Im więcej przyjaciół, tym lepiej dla niej.
***
Z legowiska uczniów wygoniła ich Mandarynkowe Pióro, które posłała je do wniesieniu na wyspę kamieni lub wkładaniu ich i umacnianiu w dziurze po pniaku na zwierzynę. Z tego, co wiedziała, zostanie ono przerobione na źródełko z wodą. Fajny pomysł, wtedy koty miałyby miejsce do odpoczynku oraz skąd czerpać świeżą i zimną wodę. Nikt nie musiałby iść na skraj obozowiska, by pić wodę z mułem. Trzcinowa Łapa wybrała noszenie kamieni, nie zamierzała siedzieć w miejscu i wpychać je do dołku. Może uda jej się rozruszać i co nieco podszkolić się w pływaniu?
– Chodź Niezapominajkowa Łapo. Będziemy przynosić kamienie do obozu. – machnęła ogonem w stronę koleżanki i wybiegły na zewnątrz.
Musiały przepłynąć rzekę, aby wziąć otoczaki od Siwej Czapli, który co jakiś czas przynosił nowe kamienie do kupki, z której uczniowie czerpali budulec. Właśnie przez rzekę przepływała Rozpędzona Łapa razem z Ćmią Łapą.
– Dobra, teraz nasza kolej – miauknęła Niezapominajkowa Łapa, wchodząc do wody.
Trzcinowa Łapa weszła zaraz za nią i obie sprawnie przepłynęły na drugi koniec rzeki. Wzięły po kilka kamieni w zawiniątka, uważając tak, by one nie wpadły im do wody i wróciły do obozu. Świetnie się bawiąc, pracowały tak aż do momentu, kiedy słońce, zaczęło schylać się po nieboskłonie, a na niebo było pełne barw czerwieni i pomarańczu. Obie zasiadły wygodnie na polanie, dzieląc się kolejnym posiłkiem i obserwując chmury.
– Jestem ciekawa, co będziemy robić jutro – zagadała Trzcinowa Łapa do swojej koleżanki – Piszesz się na wtoczenie głazów do obozu? Czy jednak preferujesz wniesienie kłody na zwierzynę? Widziałam, jaka ona jest wielka. Pewnie nie jeden kot będzie ją pchał.
< Niezapominajkowa Łapo? >
[777 słów]
Event Klanu Nocy: Wniesienie na wyspę kamieni, mających otaczać źródełko wody i wzmacniać jego ścianki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz