— O, tu są — Oznajmił. Nie wiedział o które konkretnie futro zahaczył, ona były śpiące i oba pachniały niemal tak samo, więc po prostu czekał na werdykt Lotosu.
— Nie, twoje oczy są po prostu niezwykłe. Wyglądają jak dwa księżyce... — Wytłumaczył albinos, ogonem dając kociakowi lekkiego kuksańca w bok, co Księżyc uznał jako przejaw pozytywnego i przyjaznego nastawienia, a to wystarczyło całkowicie, żeby go kupić. Jakoś tak miło na sercu, nie mógł tego zrujnować! Zależało mu, żeby inni go lubili. Uśmiechnął się pod nosem speszony komplementem i gdyby nie futro, pewnie by się zarumienił.
— Śniak, bo on umie widzieć nasze aury — Wyjaśnił bratu, znów zwracając ku niemu swoją uwagę. Nie miał pojęcia co to aura, ale brzmiało ładnie i miał ją większą od brata, a Lotos chyba uważał, że to dobrze, więc mógł czuć się lepszy. — Może umie zobaczyć coś jeszcze, nie chcesz wiedzieć?
— Aury? A co to znaczy? — Zmieszał się Śniątko.
— Aura to jest... taka poświata wokół ciebie, która pokazuje, kim jesteś. Lub kim możesz być. Ale jeszcze ich do końca nie rozgryzłem...
— Pomożemy? A czemu od razu uważasz że ja również będę chciał? — Irytacja Śniątka zdawała się właśnie przebudzić. Młodziak drgnął uchem na zmianę w jego głosie.
— Na pewno chcesz pomóc wybrańcowi, czyż nie?
— No, Śniak! może się dowiemy przy okazji czegoś ciekawego?
— Wybrańcowi? To że jesteś trochę bardziej biały nie oznacza że jesteś wybrańcem — Mruknął Śniątko niezadowolony, ignorując swojego brata, który zaczął odczuwać już całkiem wyraźnie napięcie wiszące w powietrzu. Czyżby się nie lubili? Może nie potrafił zobaczyć wyrazów na ich pyszczkach, ale na pewno świetnie dawał sobie radę z wyłapywaniem ich emocji chociażby z tonu głosu. Szczególnie łatwo było mu odczytać emocje Śniątka.
— Hm... — Starszy kociak zamyślił się przez chwilę. — Są mniejsze od twojej, ale mają ten sam kolor.
— Też są duże? — Spytał po raz kolejny zmieszany, dotykając łapami swojego pyska koło oczu, jakby chcąc wybadać czy rzeczywiście są duże. Niestety oczy bywały irytujące. Może ich nie używał, jednak były bardzo wrażliwe i nie chciały być dotykane. Ale ten Lotos był skomplikowany... co mógł mieć na myśli?— Aha.... — Wymacał łapami brata. Najpierw pierwszego, potem drugiego... tak, to chyba ten. Po chwili stanął na dwóch tylnych łapkach, a pierwszymi skoczył dwa razy na Śniątko. Byłby przypał gdyby ich pomylił, jeszcze by musiał przepraszać.
— Słyszysz? Hej, słyszysz? Mam większą aurę od twojej.
Dobrze trafił! Śniak pisnął przeraźliwie i zaczął uderzać przeciwnika łapkami.
— Co! Co! Co! Przestań!! — Krzyknął, odpychając się od napastnika i lądując na czterech łapach, najeżony, obok. Gdzieś obok Księżyca, albinos parsknął cicho, jednak srebrny nie miał pojęcia jak mógłby to odebrać, więc niezbyt się tym przejął, jedynie z lekkim uśmiechem nasłuchując reakcji brata. I byłby się dalej skupił na nim, gdyby Lotos znów się nie odezwał, machnąwszy mu czymś przed pyskiem.
— To dzięki twoim oczom.
— Nie, twoje oczy są po prostu niezwykłe. Wyglądają jak dwa księżyce... — Wytłumaczył albinos, ogonem dając kociakowi lekkiego kuksańca w bok, co Księżyc uznał jako przejaw pozytywnego i przyjaznego nastawienia, a to wystarczyło całkowicie, żeby go kupić. Jakoś tak miło na sercu, nie mógł tego zrujnować! Zależało mu, żeby inni go lubili. Uśmiechnął się pod nosem speszony komplementem i gdyby nie futro, pewnie by się zarumienił.
— Śniak, bo on umie widzieć nasze aury — Wyjaśnił bratu, znów zwracając ku niemu swoją uwagę. Nie miał pojęcia co to aura, ale brzmiało ładnie i miał ją większą od brata, a Lotos chyba uważał, że to dobrze, więc mógł czuć się lepszy. — Może umie zobaczyć coś jeszcze, nie chcesz wiedzieć?
— Aury? A co to znaczy? — Zmieszał się Śniątko.
— Aura to jest... taka poświata wokół ciebie, która pokazuje, kim jesteś. Lub kim możesz być. Ale jeszcze ich do końca nie rozgryzłem...
— A co jeszcze potrafisz zobaczyć? Może ci pomożemy? — Spytał Księżyc lekko się wtrącając. Zaoferowanie pomocy za komplemet to był, jak dla niego, dobry deal.
Księżyc był naprawdę zainteresowany. Nie wiedział, czy wierzy w to całe aurowanie czy nie. Z logicznego punktu widzenia, był to najzwyklejszy bullshit, ale jednak jego naiwność wzięła górę i teraz jednocześnie się cieszył i miał ból zadka. Bo ej, on też chciał widzieć aury. — Pomożemy? A czemu od razu uważasz że ja również będę chciał? — Irytacja Śniątka zdawała się właśnie przebudzić. Młodziak drgnął uchem na zmianę w jego głosie.
— Na pewno chcesz pomóc wybrańcowi, czyż nie?
— No, Śniak! może się dowiemy przy okazji czegoś ciekawego?
— Wybrańcowi? To że jesteś trochę bardziej biały nie oznacza że jesteś wybrańcem — Mruknął Śniątko niezadowolony, ignorując swojego brata, który zaczął odczuwać już całkiem wyraźnie napięcie wiszące w powietrzu. Czyżby się nie lubili? Może nie potrafił zobaczyć wyrazów na ich pyszczkach, ale na pewno świetnie dawał sobie radę z wyłapywaniem ich emocji chociażby z tonu głosu. Szczególnie łatwo było mu odczytać emocje Śniątka.
Zatrzymał się dopiero wtedy, gdy dotknął łapą znajome futro.
<Śniaku i Wybrańcu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz