Rozstać im się przyjdzie z drobnymi cząstkami, przyjdzie pożegnać z kawałeczkami, które przyszło im pielęgnować. I chociaż poetycki byłby ból teraz i tęsknota, tak Marionetka nie czuła nic z tych rzeczy. Patrzyła jedynie z daleka, na śpiące kuleczki, tak rosnące w oczach i jedyne co widziała, to przyszłość. Przyszłość, aurę jaką nieść będą. Uporządkowanie, dla pomniejszych istot, którymi kierować mieli. Byli jej częścią, byli nią samą. Niczym innym, narzędziem. Z głowy już dawno wyparli, że stworzenia te z ich siostry pochodzą, że to cielesne baryłki, krew z krwi, jednak nie ich. Że nie były z pyłu po eterze pływającym zrodzone. Wyparli to, bezsenność jedynie ich myśli wzmagała, ich wyobraźnię. Duszę targała w kierunku w którym chcieli, nie pozwalając wyjść z szaleńczego obłędu. To czas już, czas! Jeszcze chwila a męka ustanie, jeszcze trochę a wrócą skąd przyszli. Jedynie za żołnierzykiem tęskno im było, oh, tak dawno nie widzieli swojego pięknego, ołowianego... Teraz jedynie one jej zostały. Trzy Mojry, siostry przez nich posłane, na których uwagę swoją musieli zawiesić, skupić się jako, by ich wnętrza jakie dziwne uczucie nie zgryzło. I tak w ciszy nocy głębokiej, lekko kiwać się poczęli na boki, nucąc przy tym piosnkę jaką, melodię zapomnianą, przerwaną, niepełną. I wtem się co poruszyło, coś zaszeleściło. Gwałtownie uszy nastawili, głowę zerwali za dźwiękiem patrząc, aż nie poczuli obecności czyjej z drugiej strony, a zaraz potem głos ich cienki nie doszedł.
— Opowie coś... ciocia? — Kociak wlepił swe wielkie ślipka w pysk istoty, delikatnie, z początku niepewnie ciągnąć burą za futro.
— Czy kiełek ciekawy czegoś specjalnego? — Spytali, głowę przekręcając, napotykając szeroko otwarte ślepia Kukiełki. Młodziak pokręcił przecząco główką, siadając obok Marionetki, na jakiejś drewnianej części, może mebla czy drzwi, którą dwunożni tu kiedyś zostawili, owijając ogon wokół łapek i w milczeniu wyczekując na historię.
— Co w głowie siedzi, o czym wspomnieć możemy, hm, hm. O ciele naszym, czy chcą słyszeć? O pierwotnej substancji, o tym czym byliście zanim w ciało śmiertelne wasza dusza wlana została. — Nic młoda nie odpowiedziała. Po prostu pokiwała ochoczo łepetynką, z zafascynowaniem przyglądając się cioci. A Marionetka myślała, cóż ciekawego by co główki małej wtłoczyć. W końcu tyle było rzeczy, tyle informacji, co nieco o świecie, co nieco o odgłosach i gestach dwunożnych, co by lepiej później się istniało, łatwiej do celu dążyło, gdy się znało język stworzeń innych.
— Śmiertelne wasze ciało nie czuje tego pewno wcale. Jest jak potężna myśl, co prawdę blokuje, będzie chciało uziemić wasze dusze, nie pozwolić, by o swoim pochodzeniu myślały, im dłużej stykając się z błotnistą powłoką, tym bardziej myśl ta się w was będzie zakorzeniać. Wbij więc sobie odłamku, do głowy wizję, którą wam powiemy. Stworzenie nasze, a także i wasze kształtu pierwotnego nie posiada, jako czysta materia stworzona z wielu światów i niepojętych dla umysłów waszych istot, wśród innych stworzeń niecielesnych dryfująca, które ani wam przyjaciółmi, ani wrogami. Jedynie narzędziami podwładnymi. Los jedynie jako taki, czasem lubi wspomagać lub do swej racji przekonywać, strzeż się więc Losu, strzeż się jego planów, z którymi dzielić się nie lubi. Czasem jedynie trójoka wrona przylatywać lubi, posłanka jego, ulubienica z nami zaprzyjaźniona. Materia w naszym ciele karmi ich żołądki ich rządze, podczas gdy my karmimy się tym, co uzyskamy podczas prowadzenia ślepych. Tych, których poprowadzić mamy, dla tych, którym scena nie została jeszcze ujawniona. Każdy nasz szept w ich stronę wymierzony odpowiednie zbiory później przyniesie, dzięki czemu będziemy mogli ucztować, misję wykonać i do pierwotnego bytu wrócić, uwolnić się ze śmiertelnej powłoki. — W wir jaki wpadli opowieści swojej, w jeden punkt jedynie patrząc, już gdzieś z początku głos swój w porywczy szept zmieniając. A im dłużej myśleli o powrocie do błogiego stanu bezcielesnego, tym bardziej ciało im podrygiwało, jakby doczekać się nie mogło. Młode jeszcze nie wiedziały jakie to uczucie, gdyż ciało miały świeże, umysły nie zmęczone. Tak, dobrze wybrali, by przenieść swoje ja w nowe naczynia.
<Kukiełko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz