BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkę

W Klanie Klifu

Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.

W Klanie Nocy

doszło do ataku na książęta, podczas którego Sterletowa Łapa utracił jedną z kończyn. Od tamtej pory między samotnikami a Klanem Nocy, trwa zawzięta walka. Zgodnie z zeznaniami przesłuchiwanych kotów, atakujący ich klan samotnicy nie są zwykłymi włóczęgami, a zorganizowaną grupą, która za cel obrała sobie sam ród władców. Wojownicy dzień w dzień wyruszają na nieznane tereny, przeszukując je z nadzieją znalezienia wskazówek, które doprowadzą ich do swych przeciwników. Spieniona Gwiazda, która władzę objęła po swej niedawno zmarłej matce, pracuje ciężko każdego wschodu słońca, wraz z zastępczyniami analizując dostarczane im wieści z granicy.
Niestety, w ostatnich spotkaniach uczestniczyć mogła jedynie jedna z jej zastępczyń - Mandarynkowe Pióro, która tymczasowo przejęła obowiązki po swej siostrze, aktualnie zajmującej się odchowaniem kociąt zrodzonych z sojuszu Klanu Nocy oraz Klanu Wilka.

W Klanie Wilka

Kult Mrocznej Puszczy w końcu się odzywa. Po księżycach spędzonych w milczeniu i poczuciu porzucenia przez własną przywódczynię, decydują się wziąć sprawy we własne łapy. Ciężko jest zatrzymać zbieraną przez taki czas gorycz i stłumienie, przepełnione niezadowoleniem z decyzji władzy. Ich modły do przodków nie idą na marne, gdyż przemawia do nich sama dusza potępiona, kryjąca się w ciele zastępczyni, Wilczej Tajgi. Sosnowa Igła szybko zdradza swą tożsamość i przyrównuje swych wyznawców do stóp. Dochodzi do udanego zamachu na Wieczorną Gwiazdę. Winą obarczeni zostają żądni zemsty samotnicy, których grupki już od dawna były mordowane przez kultystów. Nowa liderka przyjmuje imię Sosnowa Gwiazda, a wraz z nią, w Klanie Wilka następują brutalne zmiany, o czym już wkrótce członkowie mogli przekonać się na własne oczy. Podczas zgromadzenia, wbrew rozkazowi liderki, Skarabeuszowa Łapa, uczennica medyczki, wyjawia sekret dotyczący śmierci Wieczornej Gwiazdy. W obozie spotyka ją kara, dużo gorsza niż ktokolwiek mógłby sądzić. Zostaje odebrana jej pozycja, możliwość wychodzenia z obozu, zostaje wykluczona z życia klanowego, a nawet traci swe imię, stając się Głupią Łapą, wychowanką Olszowej Kory. Warto także wspomnieć, że w szale gniewu przywódczyni bezpowrotnie okalecza ciało młodej kotki, odrywając jej ogon oraz pokrywając jej grzbiet głębokimi szramami.

W Owocowym Lesie

Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.
Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty



Miot w Owocowym Lesie!
(brak wolnych miejsc!)

Miot Samotników!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Klifu!
(trzy wolne miejsca!)

Na blogu zawitał nowy event walentynkowy! || Zmiana pory roku już 20 kwietnia, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

07 kwietnia 2025

Od Zawilcowej Łapy

 *Pora nowych liści*

 Nigdy nie pisał się na życie klanowe. Duża ilość kotów wokół niego rozdrażniała go. Wolał życie z mamą, babcią i ciotką w norze, gdzie był doceniany, a nie traktowany jak każdy inny zjadacz zwierzyny. Nie rozumiał powodu ucieczki ojca, a tym bardziej zabrania ich ze sobą. Jeśli tak tęsknił za tym brudnym miejscem, to mógł sam odejść, zostawiając ich w dobrych łapach. Tam mógł pójść w ślady Ryk i Zmory, a nie zostać ograniczony przez rolę wojownika i zdany na łaskę przywódcy. Droga medyka z góry odpadała. Niby miał wielką chęć poznać działania ziół i sposób ich użytku, jednak ów rola była związana z bezsensowną wiarą tego klanu oraz niesieniem pomocy każdemu, kto pojawi się przed jego legowiskiem. To nie było dla niego, tym bardziej że gwiazdy na niebie były niczym w porównaniu do ich wyroczni. Jej słowa były nieomylne, a Klan Gwiazdy? Samo zachowanie Cykoriowego Pyłku było dla niego idealnym obrazem bezsilności tego ugrupowania, jeśli oni w ogóle istnieli, w co wątpił. Gdy wyrocznia była wybierana spośród żywych, aby pomagać innym, to trupy mówić nie umieją. Drugą sprawą, która irytowała Zawilca, to było jego nowe imię, które nadano mu wraz z nową rolą. Miał nauczać się pod okiem Norniczego Śladu i miał przestrzegać kilka nowych reguł, które nie miały dla niego sensu. Czemu zabronione mu było opuszczać obóz bez kogoś, kto sprawował wyższą rolę niż on? O dbaniu o starszyźnie, to nawet nie chciał wspominać. Jedyny kot, który do niej należał, nie był nawet stary! Do tego treningi z jego mentorką, były koszmarem. Kotka miała coś do niego, chociaż nie chciała tego przyznać. Wiecznie była w złym humorze, co skutkowało tym, że robiła wszystko, aby tylko kocur popełnił jakikolwiek błąd. Gdy dochodziło do takich sytuacji, wojowniczka nie szczędziła krzyku i wypominania mu, jaki w tym jest okropny. Denerwowało go to, jednak nie mógł z tym nic zrobić. Ta kotka miała go szkolić, a pójście z tym wyżej, mogło skutkować tylko pogorszeniem jego sytuacji. Nie ufał liderowi. Nie ufał nikomu, kto nie był jego rodzeństwem. Nawet jeśli nawiązał coś, co mógł nazwać przyjaźnią z Kaczą Łapą oraz Zawodzącą Łapą, to zawsze mogli się oni od niego odwrócić.
 Tym razem powrócił właśnie z treningu i skierował się w stronę legowiska uczniów, w którym padł na swe posłanie, nawet nie spoglądając na innych uczniów, po czym przymknął swe powieki. Nie chciał być w tym przeklętym klanie. Czemu wszystko nie mogło wrócić do tego, jakie było wcześniej? Chciał znowu być przy mamie i babci, gdzie obie tłumaczyłyby mu zioła, które używały. Byłby wolny, nieograniczony przez zbędne zasady, jednak to były tylko marzenia. Marzenia, które będą trudne do zrealizowania.
 - Zawilcowa Łapo, wszystko dobrze? - Jego uszy drgnęły, gdy dotarł do niego znajomy głos. Uchylił powieki, a przed nim ukazał się Rumiankowa Łapa, który spoglądał na niego ze zmartwieniem.
 - Nic nie jest dobrze Rumianku. - Odpowiedział, unosząc głowę. - Przestań z tymi dziwnymi imionami. Nie jesteśmy członkami tego klanu, nasze miejsce jest przy Zmorze i Ryk. To jest tylko nieporozumienie. Cykoriowy Pyłek popełnił błąd, przynosząc nas tu.
 - Mi tu dobrze. Dzwonkowy Świst nie jest zły, tak samo, jak każdy tutaj. Jeśli to dom taty, to jesteśmy jego członkami. Przyjęli nas tu, to znaczy, że nas chcą.
 - Jesteś głupia! - Syknął, na co szylkret spuścił swe uszy. - Powiedz mi jeszcze, że wierzysz w gwiazdy na niebie i odrzuciłaś jedyną prawdziwą ścieżkę, dzięki kilku dobrym słowom. Wyrocznia wszystko wie i jeśli zboczysz z poprawnej ścieżki, to pożałujesz tego.
 - Ty też jej nie widziałeś, więc skąd wiesz, że wyrocznia istnieje. Oskarżasz mnie o to samo, co robisz.
 - Twierdzisz, że nasza babcia nie ma racji?! - Ogonem uderzył w ziemię, zdenerwowany słowami brata, po czym podniósł się z legowiska. - Jak śmiesz?! To dzięki niej stąpasz po tej ziemi. A co dajesz w zamian? - Wykonał krok w stronę ucznia, wbijając w niego swój wzrok. - Szerzysz głupoty. Może jedynym błędem, jaki popełniła babcia, to chwycenie Mary zamiast Ciebie tamtego dnia. Jestem przekonany, że on chociaż raz by się ze mną zgodził.
 - Ja chciałam tylko pomóc… - Wyszeptał tylko Rumiankowa Łapa, odwracając swój wzrok.
 - Nie pomogłaś.
 Po tych słowach Zawilec odwrócił się od brata i powrócił na swe legowisko. Zasłużył on na te słowa. Jak mógł wierzyć w taką głupotę, tym samym porzucając jedyną prawdę? Kocur zamknął oczy, tym samym zapadając wreszcie w sen. 

*****

 Czuł jak powietrze, wypływa z jego płuc, a każdy następny oddech stawał się coraz cięższy. Wszystko mówiło mu, aby stanąć, wziąć wiele głębokich wdechów, a później kontynuować bieg, jednak dobrze wiedział, że nie jest to dobre rozwiązanie. Jeśli zatrzyma się, chociaż na chwilę, to odległość pomiędzy nim a Norniczym Śladem wzrośnie momentalnie, a on nie zdoła jej później dogonić. Nie podobało mu się dzisiejsze szkolenie. Już samo to, że szylkretka kazała mu wstać ze wschodem słońca, było okropną rzeczą, a teraz musiał biec u jej boku, chociaż i to było naciągane. Bardziej próbował nadążyć nad tempem, które nadała kocica. Wreszcie jego łapy się poddały, a kocur zatrzymał się, próbując złapać oddech. Wojowniczka zniknęła mu z pola widzenia, nim ten zdążył podnieść swój wzrok z ziemi. Wszystko go bolało, zaczynając od łap, a kończąc na jego oczach. Gdy udało mu się uspokoić oddech, ruszył przed siebie, mając nadzieję, że uda mu się znaleźć kogokolwiek innego niż kocicę.
 - Jak można być tak bezużytecznym?! - Głos Nornicy wybrzmiał w jego uszach, a zaraz po nim obok niego pojawiła się ów kotka. - Nawet nie umiesz utrzymać zwykłego tempa, a tym bardziej nie uda Ci się złapać królika. Nie rozumiem, jak Królicza Gwiazda mógł przyjąć was do klanu. Jedyne, do czego się nadajesz to kopania dołów, ale uważam, że i to będzie Ci sprawiać trudność.
 - Nie jestem bezużyteczny! To ty nie umiesz nauczać. - Odparsknął, stawiając następny krok przed siebie, jednak droga została mu zagrodzona przez kocicę.
 - Jesteś Zawilcowa Łapo. Tak samo, jak twój ojciec. Jakoś nikt z moich poprzednich uczniów nie miał problemu z takimi prostymi zadaniami, a teraz pojawiłeś się ty. - Kocica zbliżyła się do kocura. - Kociak jakiejś samotniczki i tego przewodnika, który miał być martwy. Pewnie uciekł z Ważkowym Lotem, a teraz powrócił, aby pozbyć się obowiązku zajmowania się wami.
 - Ale Cykoriowy Pyłek-... - Zaczął kremowy, jednak szylkretka mu przerwała.
 - Zamilcz! - Ogon kocicy zaczął drgać niespokojnie. - Jeszcze jedno słowo, a twa łapa nie postanie w obozie przed zachodem. Jeśli jesteś tak wygadany, to może ćwiczenia nauczą Cię trochę szacunku dla starszych.
 Nie podobały mu się słowa starszej kocicy, wraz z jej działaniami. Cały ten trening mu się nie podobał. Klan Burzy nie był wart jego obecności. Musiał znaleźć sposób, aby wrócić do mamy i babci. 

*****

 Ten dzień wydawał się inny, specjalny. Jego mentorka tego dnia odpuściła mu trening, co go cieszyło. Widział jak opuszczała obóz u boku swej partnerki. Kminek wspominał, że kotka nie jest taka zła, jednak ten mu nie wierzył. Jeśli miałaby cokolwiek w głowie, to nie zadawałaby się z najgorszą wojowniczką w klanie, a tym bardziej nie była jej partnerką. Prychnął pod nosem, zwracając swój wzrok w stronę Skruszonej Wieży, w której znajdowały dwa najważniejsze legowiska - medyków oraz przywódcy. Obie te role sprawiały niekompetentne koty, które na każdym kroku tworzyły wiele problemów, a przynajmniej tak uważał kremowy uczeń. Królicza Gwiazda z pewnością wiedział, co robi, dając mu za mentorkę ów kotkę. On był winny wszystkim jego nieszczęściom związanym z mentorką, a medyków w Klanie Burzy zdecydowanie za dużo jak na taki klan. Już sami samotnicy, których było więcej, mieli mniej kotów, które umiały leczyć, a dawali sobie jakoś radę.
 Niedługo po wyjściu jego mentorki, sam wymknął się z obozu. Czy wiedział, gdzie zmierza? Nie do końca, jednak ufał, że dotrze w odpowiednie miejsce. Wyrocznia go tam zaprowadzi, mimo iż nie jest tu obecna, to jej moc z pewnością sięgała daleko. Stawiał krok za krokiem, przyspieszając powoli. Blisko obozu kręciło się zwykle dużo kotów, a on nie chciał trafić na żadnego z nich i tłumaczyć jego samotnego wyjścia z obozu. Stanął, dopiero gdy smród drogi grzmotu dotarł do niego, zmieszany ze znanym mu zapachem, którego nie czuł od kilku księżyców. Zapach, który towarzyszył mu za dzieciństwa. Bez większego zastanowienia, zmierzył w stronę źródła zapachu, a po pewnym czasie ukazała mu się srebrna kocica z ziołami w futrze, która łapą grzebała w pobliskiej ziemi.
 - Babciu! - Rozległ się jego głos, na który kotka zwróciła na niego swój wzrok. Szybko strach, który malował jej pysk, przerodził się w lekki uśmiech. Kremowy kocur podbiegł do niej i wtulił swój pysk w jej futro. - Gdzie byłaś? Gdzie jest mama?
 - Oh, Zawilcu. To nie jest tak łatwe, jak Ci się wydaje. - Opowiedziała kocica. - Ryk oraz Zgrzyt są teraz u wyroczni i nie mogą tu przyjść, ale dobrze wiedzieć, gdzie zabrał was ten szkodnik.
 - Zabierz mnie stąd. Nie chcę tu być. Są tu-... - Przerwał, czując, jak futro samotniczki się jeży. Gdy uniósł swój wzrok ponownie na jej pysk, dostrzegł, że kocica wpatruje się na coś za nim ze strachem.
 - Wiedziałam, że coś kombinujecie od momentu, w którym przekroczyliście próg obozu wraz z tym szkodnikiem. - Głos jego mentorki rozległ się za nim, a nim zdążył skierować w jej kierunku wzrok, to został przygnieciony do ziemi przez nią. Samotniczka odskoczyła tylko od niego, po chwili znikając z jego pola widzenia i pozostawiając go z wojowniczką. - Nie rozumiem jak Królicza Gwiazda, mógł was przyjąć. Może wreszcie konsekwencje twych działań nauczą Cię czegokolwiek.
 Ostry ból przeszył ciało Zawilcowej Łapy, gdy pazury Norniczego Śladu przejechały po jego prawym oku. Pisnął, próbował się wyrwać, jednak na marne, kotka była silniejsza od niego. Następne fale bólu przeszły jego ciało, idąc tym razem z jego grzbietu i tylnej łapy. Obraz po prawej stronie zaczął się rozmazywać, a po chwili przysłoniła mu go szkarłatna substancja, która zaczęła zbierać się na powiece w szybkim tempie. Czemu Zmora go zostawiła na śmierć? Nie rozumiał. Przecież miała go zabrać z Klanu Burzy, aby mogli żyć z dala od klanów, a teraz został sam z kotką, która pragnęła jego śmierci. Gdyby nie czyjś głos, który cicho dotarł do uszu kocura, to jego los zakończyłby tragicznie.
 - Nornico, co ty znowu robisz?
 - Wymierzam mu karę. Pokazuje mu jaki bezużyteczny jest.
 - I co mu to przyniesie, jeśli będzie martwy? Tylko przyniesiesz tym więcej kłopotu.

*****

 Wylądował w legowisku medyka po tym, jak Przeplatkowy Wianek i Norniczy Ślad przyniosły go do obozu. Pajęczyny pokrywały jego rany, a najbardziej zauważalne było to na jego prawym oku, które teraz było bezużyteczne, oraz jego prawej tylnej łapie, przez którą teraz nie mógł się poruszać bez wielkiego bólu. Po zmyciu z niego całej krwi z jego powieki okazało się, że rana jest zbyt głęboka i nic nie mogą zrobić, aby przywrócić jego wzrok. Stracił go na zawsze. Był bezużyteczny, a przynajmniej taki się czuł. Już z pewnością nie zostanie wojownikiem przez swój wzrok, jak i uraz jego łapy, a także postanowienie Króliczej Gwiazdy, który przepytywał go jakiś czas temu. Chociaż ich rozmowa może nie kleiła się bardzo, bo uczeń nie chciał z nim rozmawiać, jednak potwierdził on lekko zmodyfikowaną wersję wydarzeń przedstawioną przez jego mentorkę. Cóż innego miał powiedzieć? Że wymknął się z obozu, aby zobaczyć się z samotnikiem, a całe zdarzenie odkryła kotka? Skończyłby marniej niż teraz. Imię zdrajcy nie brzmiało na nim najlepiej, więc wolałby go uniknąć, nawet jeśli miałby skłamać. Kiedy jego rany zagoiły się, zostawiając na jego futrze blizny, Królicza Gwiazda zmienił mu mentorkę z Norniczego Śladu na Wdzięczną Firletkę, tym samym mianując go na ucznia medyka. Nie cieszył się. Czemu wieść o jego bezużyteczności miałaby go cieszyć? Tym wyborem lider tylko podkreślił jego marny los, opierający się na wierze w Klan Gwiazdy oraz zielarstwie. Był zmuszony do pomocy innym, chociaż ta obrzydzała go. Czemu miał z własnej woli pomagać innym? Nic z tego nie zyskiwał, nie widział powodu, aby tak postępować. Jego mentorka wspominała coś o kodeksie medyka, podczas nauki ziół, jednak kremowy stwierdził, że to ponownie jakiś wymysł podobny do wiary w gwiazdy. Dziwił go za to inny fakt. Dlaczego szylkretowa kotka postanowiła udać się z własnej woli tą ścieżką? Była całkowicie zdrowa, niezmuszona do tego wyboru, a dalej wybrała tę drogę. Czemu? Rozumiał wybór Skowroniego Odłamka, tak ja on nie widział na jedno oko, chociaż nie zdobiła je blizna, jednak wybór medyczki był bez sensu. Z ukosa patrzył też na Motylkową Łapę, która tak jak on, była uczennicą medyka. 
 Jego wzrok powędrował ponownie na jego mentorkę, która rozmawiała z Pozłacaną Pszenicą. Była to teoretycznie jego ciotka, gdyż była to siostra Cykoriowego Pyłku, ale w oczach Zawilcowej Łapy była ona dziwna, zbyt dziecinna jak na wojowniczkę. Całkowicie nie pasowała do babci Brzęczki, bądź jego cynamonowego ojca.
 - Zawilcowa Łapo. - Głos medyczki uderzył jego uszy, a jej wzrok padł na niego. - Pamiętasz jakie zioła należy podać na ugryzienie przez szczura?
 - Dziki czosnek bądź korzeń łopianu. - Odpowiedział Zawilcowa Łapa. Powtarzanie ziół i ich właściwości, to było jedyne, co robił z mentorką, kiedy jeszcze uczył się chodzić. Jego rana na łapie, sprawiała, że codzienna czynność stała się dla niego udręką. Kiedy pierwszy raz spróbował podnieść się z legowiska, to skończyło się to jego upadkiem. Zajęło mu to sporo czasu i sił, by ponownie nauczyć się chodzić w miarę poprawnie. - Chociaż łopian działa zdecydowanie lepiej.
 - Dobrze Zawilcowa Łapo. Czy w takim razie mógłbyś przynieść ze składzika łopian?
 Kocur tylko kiwnął głową, po czym zmierzył powoli w stronę składziku z ziołami, prawie wpadając na jedną ze ścian legowiska. Dalej nie udało mu się przyzwyczaić do braku wzroku na jedno oko, co stawało się już irytujące. Wzrokiem przejechał po kamiennych półkach, na których leżały zioła, a zatrzymał się on jednym z nich, który chwycił w pysk, po czym powrócił do kotek. Medyczka chwyciła zioło, przeżuła go w papkę, po czym nałożyła ją na ranę kotki, czemu przyglądał się kocur. Sam kiedyś będzie musiał sprawować rolę medyka, więc warto było nauczyć się wszystkiego, czego aktualnie mógł, nawet jeśli oznaczało to siedzenie zawsze u boku Wdzięcznej Firletki. Cóż innego mógł teraz począć?

[2276 słów, trening wojownika i medyka + biegi długodystansowe i wyleczenie postaci npc]

Wyleczeni: Pozłacana Pszenica


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz