Jej pysk przyozdobił uśmiech, gdy usłyszała słowa siostry. Zgodziła się i nawet nie zwróciła uwagi na jej niedokładne słowa. Tylko teraz było znaleźć Świerszczowy Skok, co będzie prostym zadaniem, jeśli nie opuścił on obozu. Raczej, gdyby to zrobił, to powiedziałby to Mysiej Łapie, przecież mówili sobie o wszystkim. Kocur rozumiał wszystko i często dzielił się z nią dobrymi radami, co bardzo doceniała. Największym plusem ich relacji było to, że wojownik bez większych ograniczeń mógł zabierać ją poza obóz, co ją cieszyło. Gdy dzień był piękny, a Kwiecista Knieja postanowiła ją nie zabrać na trening, to kotka mogła się cieszyć spacerem lub polowaniem z niebieskim kotem. Wzrokiem przeskanowała obóz, a nie widząc brata, padł on na legowisko wojownikiem, na które po chwili wskazała ogonem.
- Wystarczy nam tylko Świerszczyk. - Odpowiedziała na pytanie siostry szybko. - A on ukrywa pewnie tam, jak zwykle mnie unika. - Zażartowała, po czym zmierzyła we wcześniej wskazanym kierunku, lekko uderzając Chomiczą Łapę w bok ogonem. - Im szybciej go znajdziemy, tym więcej dnia będziemy mieli na spacer przy granicy.
*****
Łapy Mysiej Łapy powędrowały ku niebu, gdy leżał on na ziemi i przyglądał się nocnemu niebu. Zdobiły go gwiazdy, które świeciły mocno dając kotom znać o swej obecności. Tej nocy udało jej się namówić Świerszczyka i Chomiczą Łapę na spacer, który zakończył się dłuższym postojem na kwiecistej łące. Szylkretowa kocica leżała obok niej, wpatrując się w ciemną przestrzeń nad nimi, gdy ich brat poprawiał futro niedaleko nich.
- A co jeśli one zaczną spadać? Co, jeśli mnie uderzą? - Zapytała uczennica, łapą wskazując na świecące punkty. - Kwiecista Knieja wspominała mi o Klanie Gwiazdy, ale nie rozumiem tego do końca. Nasi przodkowie obserwują nas z tych punktów? Ale czemu? Czy nie mają nic ciekawszego do roboty? Gdybym był na ich miejscu, to przekonywałaby Mysi Postrach, że jesteśmy sobie pisani, bądź rozmawiałbym z każdym napotkanym kotem.
- Z pewnością nie zagościsz tam szybko jak nikt z nas. Nikomu tam się nie śpieszy. - Opowiedział wojownik. - I czemu miałyby odpaść od nieba? Od dawna się tam trzymały, więc czemu miałoby się to zmienić? Klan Gwiazdy, mimo iż dziwny dla mej osoby, to z pewnością nie dopuści do takiego wydarzenia, a nawet jeśli, to jest tylko jeden z wielu przypadku.
- A pan mądrala skąd ma taką pewność? - Jej wzrok powędrował na kocura. - Wraz z mianowaniem na wojownika magicznie zyskałeś wiedzę na temat wiary Klanu Burzy? - Widząc, że na jego pysku zagościł grymas niezadowolenia, ta zaśmiała się cicho. - Żartuje tylko! Nie masz co się denerwować! - Swój wzrok tym razem padł na Chomiczą Łapę, którą lekko trąciła łapą. - JEŚLI umrę i pojawię się w gwiezdnym klanie, to będę tam. - Łapą wskazała na jedno z ciemniejszych skrawków nocnego nieba. - Będę czekać na was i świecić najjaśniej jak tylko potrafię. Tam mnie znajdziecie.
Czy wierzyła w swoje słowa? Nie do końca. Może wybór miejsca był odpowiedni, jednak nie była przekonana, że dostanie się do Klanu Gwiazdy. Co musiała zrobić, aby się do niego dostać? Przecież było tyle innych wiar, więc skąd wiedziała, że to jest akurat prawda? Przekona się pewnie o tym po śmierci, więc teraz mogła tylko rozmyślać o wszystkich dostępnych możliwościach.
- Obiecajcie mi, że pojawicie się blisko mnie! Nie chcę świecić sama, a tym bardziej bez was przy boku. Nic bez was nie będzie takie dobre, nawet jeśli będę patrzeć na wszystko z góry. Chomicza Łapo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz