Oliwkowy prychnął i wstał, odwracając się plecami do Niedźwiedzia.
- Z tobą jest zdecydowanie nudniej - przewrócił oczami - Bez łaski, sam sobie poradzę.
Gdy tylko uczeń to powiedział, powoli, starając się wyglądać poważnie, krok za krokiem oddalił się od zbiornika wodnego. Drogę przecięła mu dzika kaczka, cicho pokwakując. Oliwka warknął na nią, a ona uciekła w krzaki. Uśmiechnął się pod nosem. Głupi zwierzak - pomyślał. Podkradł się do rośliny między liśćmi której zniknął ptak i wyjrzał przez nie, szukając brunatnych piór i nierozumnych małych oczek. Obejrzał się na Niedźwiedzia, ale nie mógł stąd zobaczyć bajorka, bo zasłaniały mu zarośla. Zmrużył oczy i wrócił do polowania. Wcisnął się jakimś cudem między ciasne gałęzie i obserwował swoją ofiarę. Wygramolił się niezdarnie i przysiadł w pozycji której nauczył go mentor. Bardzo ostrożnie zaczął podchodzić zwierzę, które wydziobywało coś z ziemi. Już prawie cieszył się zwycięstwem, gdy uprzedził go ciemnorudy drapieżnik, większy od niego, który wyskoczył z naprzeciwka i chwycił ptaka jednym kłapnięciem szczęki. Oliwkowy wlepił w niego oczy z zachwytem. Powinien uciekać i jego instynkt usilnie starał się mu to przekazać, ale był zbyt zafascynowany by teraz zwiać. Łowca stanął wyprostowany i potrząsnął kaczką. Łaciaty kocur mógł mu się przyjrzeć. Wyglądał trochę jak lis, ale z oklapniętymi uszami i niebieską obrożą na szyi. To pewnie były te całe psy przed którymi go ostrzegali niedawno. Uczeń, całkowicie sztywny, z zainteresowaniem patrzył jak zwierzę kładzie zdobycz na ziemi i zaczyna ją pożerać. Kot zrobił kilka cichych kroków, próbując ominąć potencjalne zagrożenie, ale drapieżnik był zbyt czujny. Odwrócił się swoim wielkim, ciemnym łbem w jego kierunku i wyszczerzył zęby. Oliwka zesztywiał po raz kolejny. Przełknął ślinę i przygotował się na ucieczkę. Wiedział, że już po nim, nie było niczego na co mógłby się wspiąć, żadnej kryjówki, tylko pusta polana przyozdobiona jakimś zielskiem. A pies na pewno był od niego szybszy. W momencie, w którym wyszczerzona paszcza poleciała w jego kierunku, zrobił szybki unik i drapnął przeciwnika w nos, pozostawiając na nim krwisty ślad. Przedarł się przez zarośla i wyskoczył w okolicach Kaczego Bajorka, przy którym kilka minut temu spotkał Niedźwiedzia, który zresztą dalej się tam znajdował. Patrząc na wojownika po raz kolejny, stwierdził, że może pies jest większy od niego samego, ale raczej nie więcej niż kilka długości kociego pazura większy od Niedźwiedzia, sytuacja przestała być aż taka straszna. Straszna czy nie, uczeń i tak głośno pisnął, gdy usłyszał harkot zaraz za sobą, zrobił nagły zakręt i wyminął drapieżnika. Wyhamował i walnął pazurami tylną nogę przeciwnika. Uśmiechnął się, próbując być odważny i wyzywająco spojrzał w ciemne oczy zirytowanego psa, któremu przerwał posiłek.
- Niedźwiedzia Siło? Mógłbyś mi proszę pomóc? - zapytał wojownika nerwowo.
<Niedźwiedzia Siło?>
[przyznano 25%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz