- Oczywiście, że tak - rzucił z niepewnym uśmiechem, przypatrując się każdemu z dzieci Motylego Trzepotu. Na pierwszy rzut oka wszystkie wydawały się urocze, nawet Jastrząbek, który siedział odwrócony do niego plecami w kącie i zdawał się mieć cały świat gdzieś. - Masz bardzo urocze kocięta - dodał dla pewności, że taka odpowiedź ją zadowoli.
Zauważył, że Motyli Trzepot od ich ostatniego spotkania stała się bardziej radosna. Posiadanie własnych dzieci musiało być dla niej czymś niezwykłym, a Mleczowy Pył cieszył się z jej szczęścia. Im mniej przygnębionych kotów w jego otoczeniu, tym lepsze on miał samopoczucie.
- Są słodkie po mamie - powiedziała z dumą kotka, spoglądając na trójkę maleństw.
Liliowy uśmiechnął się w stronę Jastrząbka, ale kociak nie zareagował, nawet się do niego nie odwracając. Cóż, nie każdy kot musiał darzyć go sympatią.
- Jak tam u ciebie? - zmienił dla bezpieczeństwa temat. Był ciekaw, jak radziła sobie z tym wszystkim. W końcu wychowanie dzieci było radosne, ale zapewne też męczące.
- W porządku, jak sam widzisz, spędzam teraz większość czasu z moimi kociętami, które są dla mnie całym światem - odpowiedziała, posyłając mu lekki uśmiech.
Liliowy pokiwał głową ze zrozumieniem w jej stronę. On pewnie nigdy nie doświadczy tego uczucia - posiadania własnych kociąt. Lubił swoje dotychczasowe życie wojownika, chociaż trochę bolało go to, że nie znalazł nikogo, z kim mógłby zaznać głębszych uczuć.
Spojrzał jeszcze raz na parę młodych, które wspólnie się bawiły, goniąc za sobą po żłobku. Kocur westchnął cicho.
- Nie przypuszczałem jakiś czas temu, że zostaniesz w ogóle matką. Robisz naprawdę porządną robotę, wyglądają na zadbane i szczęśliwe -stwierdził, na co ta posłała mu pełne wdzięczności spojrzenie.
- Dziękuje, Mleczowy Pyle - miauknęła cicho.
- Jak już podrosną, mógłbym je kiedyś zabrać na małą wycieczkę po okolicy? - zapytał z lekko bijącym sercem. Bał się reakcji kotki na tę propozycję.
Zauważył, że Motyli Trzepot od ich ostatniego spotkania stała się bardziej radosna. Posiadanie własnych dzieci musiało być dla niej czymś niezwykłym, a Mleczowy Pył cieszył się z jej szczęścia. Im mniej przygnębionych kotów w jego otoczeniu, tym lepsze on miał samopoczucie.
- Są słodkie po mamie - powiedziała z dumą kotka, spoglądając na trójkę maleństw.
Liliowy uśmiechnął się w stronę Jastrząbka, ale kociak nie zareagował, nawet się do niego nie odwracając. Cóż, nie każdy kot musiał darzyć go sympatią.
- Jak tam u ciebie? - zmienił dla bezpieczeństwa temat. Był ciekaw, jak radziła sobie z tym wszystkim. W końcu wychowanie dzieci było radosne, ale zapewne też męczące.
- W porządku, jak sam widzisz, spędzam teraz większość czasu z moimi kociętami, które są dla mnie całym światem - odpowiedziała, posyłając mu lekki uśmiech.
Liliowy pokiwał głową ze zrozumieniem w jej stronę. On pewnie nigdy nie doświadczy tego uczucia - posiadania własnych kociąt. Lubił swoje dotychczasowe życie wojownika, chociaż trochę bolało go to, że nie znalazł nikogo, z kim mógłby zaznać głębszych uczuć.
Spojrzał jeszcze raz na parę młodych, które wspólnie się bawiły, goniąc za sobą po żłobku. Kocur westchnął cicho.
- Nie przypuszczałem jakiś czas temu, że zostaniesz w ogóle matką. Robisz naprawdę porządną robotę, wyglądają na zadbane i szczęśliwe -stwierdził, na co ta posłała mu pełne wdzięczności spojrzenie.
- Dziękuje, Mleczowy Pyle - miauknęła cicho.
- Jak już podrosną, mógłbym je kiedyś zabrać na małą wycieczkę po okolicy? - zapytał z lekko bijącym sercem. Bał się reakcji kotki na tę propozycję.
<Motyl?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz