Siedział na uboczu obozu, gapiąc się na rybę. Właśnie wrócił z treningu ze Skrzeczącą Łapą. Dobrze mu szło. Lada dzień a zostanie wojownikiem. Nie miał jednak apetytu. Wykrzywił pysk, trącając piszczkę kończyną, ale ta nie znalazła porady na jego bolączki. Ostatnio dni mu tak się dłużyły. Praktycznie gdyby miał możliwość, to nie wychodziłby z legowiska, gapiąc się tępo w ścianę.
Westchnął cierpiętniczo, po czym zerknął w bok, dostrzegając siostrę swojego ucznia. Wziął mięso w pysk po czym podszedł do rudej, dając je jej pod łapy.
— Masz. — rzucił tylko, nie dodając nic więcej od siebie.
— To już nie łaska się przywitać? — Kotka przekrzywiła łeb, wypowiadając te słowa z nutą przekory. — Dzięki.
— Cześć — przywitał się dość markotnie, poprawiając się. — Uczysz się na tego... medyka, tak? Dziwne, że lider mianował kolejne kocię na jego ucznia. — podjął konwersację, owijając ogon wokół swoich łap.
Czas było spróbować w te "znajomości". Jak na razie Strzyżykowa Łapa nie budziła w nim żadnych negatywnych odczuć, co było dla niego zbawienne. Może to przez to, że trenował jej brata, którego polubił, a może przez fakt, że nie szkoliła się na wojownika? Nie wiedział.
Dojrzał jak ruda skrzywiła się nieznacznie.
— Też tego nie rozumiem. Moja matka nie była zadowolona z tego powodu. Kazała mi się nie zadawać z tą drugą. Co jest trochę ciężkie, zważając na to, że żyjemy teraz pod jednym dachem — odparła.
— Jak będzie sprawiać problemy to jej nakop — poradził, uśmiechając się pod nosem, bo wizja lejących się przyszłych medyczek była ciekawa. — Muchomorzy Jad wyrabia? Jest bardzo stary, a was jest dwójka. Pewnie ma pełne łapy roboty — zauważył.
Gdyby on miał dwójkę uczniów, to chyba by zwariował. Nie potrafiłby się rozdzielić i dać takiej samej uwagi obu podopiecznym jak jednemu. Co w tego lidera ostatnio wstąpiło? Czyżby to była starość? A może coś innego? Wiedział jedno... Jak sobie nie radził mógł oddać stanowisko zastępcy. Nawet nie chciał, aby nazywać go Gwiazdą, co było dla niego niepojęte. On z chęcią nosiłby to miano i nie płakał na boku, że był go niegodny.
— Mój brat się go boi, ale ja sądzę, że jest całkiem... okej. Czy wyrabia? Ciężko stwierdzić. W teorii ma bardzo dużo wiedzy, ale w praktyce widać po nim, że się zestarzał. Pewnie będziemy musiały same chodzić na wyprawy po zioła... Co za tortury... — Wysunęła i wsunęła pazury. — Czasami chciałabym być uczennicą wojownika. Potrzebuję dużo energii. Walka też mnie ekscytuje. Ale jeśli miałabym wybierać pomiędzy tymi dwoma, to ścieżka medyka bardziej mnie interesuje. Te wszystkie właściwości ziół, z których można robić i trucizny, i medykamenty... I mieszanki, które potrafią wywołać różne skutki na kotach, a nawet wywołać halucynacje. Kocia psychika też jest całkiem interesująca. Prawie jak magia.
— Mówisz? — zamyślił się chwilę, wpadając na świetny pomysł. — I coś już potrafisz? W sensie... Znasz jakieś trujące rośliny albo takie, które mogą nakopać kotu w tyłek?
Pytał w konkretnym celu. Gdyby uczennica podzieliła się z nim tą wiedzą, mógłby podać Zajęczej Trosce zatruty pokarm przez Błotnistą Plamę. Dalej nie wierzył w to, że lider zmienił jej imię na coś takiego. Lepiej było jej w tym starym.
— Uh, na razie znam je tylko w teorii po nazwach, ale nie wiem, jak wyglądają i jakie mają właściwości. Muchomorzy Jad ciągle mówi, że jestem za młoda, by się ich uczyć i pokaże mi je, jak będę w odpowiednim wieku. Więc sobie jeszcze trochę najwidoczniej poczekam. Czemu to cię tak interesuje? — miauknęła.
Poczuł się rozczarowany. A szkoda... Wizja wepchnięcia trucizny swojemu wrogowi do gardła, uleciała dość szybko z jego myśli.
— Bo to interesujący temat — Wzruszył ramionami. — Dla mnie rośliny kojarzą się tylko z zającami, ponieważ się je jada. O i z więzieniem. — Skrzywił nos. — Kiedyś jak byłem młodszy od ciebie, matka mnie tam zabrała i widziałem jak wiele kotów było uwięzionych w dawnym legowisku medyka, wymiotując zdechłą rybą. Niektórzy tam nawet umierali — podzielił się z nią dawnymi dziejami. Czuł się przez to... tak staro. Kiedy to było? Praktycznie na innych terenach, w innym życiu, które pozostawił daleko za sobą.
<Strzyżyk?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz