Spojrzałem w głąb żłobka, gdzie Sosnowa Kora wylizywała swoje futerko, Niezapominajka znowu gdzieś zniknęła, a Szuwarka nigdzie nie było. Pewnie zaszył się znowu w jakimś kącie.
- Mamo, czy widziałaś mojego brata? - Zapytałem, zbliżając się do niej.
- Czemu wciąż mnie tak nazywasz? I tak przewinął mi się. Jest gdzieś w głąb żłobka. - Kocica machnęła ogonem.
- Lubię cię tak nazywać - Uśmiechnąłem się.
- Masz małe kły, urocze - zaśmiała się, a ja natychmiast zamknąłem pyszczek.
- Bez przesady, zaraz będę uczniem! Nie mogę być uroczy - odparłem, mijając ją i idąc na poszukiwania brata.
Znalazłem go śpiącego w zaciemnionym kącie. Usiadłem i zacząłem wylizywać swoje łapki. Jakby go tu zachęcić do wyjścia? Ten śnieg aż prosi się o dotknięcie go!
- Szuwarek! - Pacnąłem kocurka łapą. - Chodźmy na dwór.
- Niee - mruknął.
- No proszę! Możemy się pościgać albo coś. - Zaproponowałem.
- Nie chce mi się. - Burknął.
- To może wspinaczka na drzewa?
- Gdzie ty u nas drzewa widziałeś? - Zapytał z lekka kpiną. Spojrzał jednak na mnie, za co poczułem się dumny, zyskując jego uwagę.
- No, są! Niedaleko obozu! Znaczy, jedno albo dwa, ale i tak. - Machałem zachęcająco ogonem, z nadzieją, że jednak uda mi się go przekonać.
- I co? - Podniósł się, wylizując ogon.
- No wiesz - zacząłem, uśmiechając się, ale przypomniałem sobie o słowach mamy o moich małych kłach, więc zakryłem zęby. - Rzucam ci wyzwanie: kto pierwszy znajdzie drzewo i się na nie wdrapie, wygrywa!
Podniosłem się i z entuzjazmem machałem ogonem, oczekując odpowiedzi brata, który wyraźnie się zastanawiał.
<Szuwarek? Co ty na to?^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz