BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkę

W Klanie Klifu

Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?

W Klanie Nocy

Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.
Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.

W Klanie Wilka

Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.
Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).

W Owocowym Lesie

Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.
Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty


Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)

Zmiana pory roku już 3 sierpnia, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

20 lipca 2018

Od Migoczącej Łapy

Powoli podeszła do stosu świeżej zdobyczy i zabrała dla siebie królika. Rozejrzała się, dostrzegając Skrzącą Łapę i Ziołową Łapę. Śmiało podeszła do rodzeństwa. Bicolor zamruczał do niej, zachęcając ruchem ogona, by usiadła. Natychmiast to zrobiła, skinieniem łba się z nimi witając. Jedli w milczeniu. Kiełki Migoczącej Łapy rozrywały zwierzę. Słońce pojawiło się już na niebie, lecz jej mentorki nadal nie było widać. Rzuciła podejrzane spojrzenie w stronę legowiska wojowników. Nagle, jak gdyby na jej życzenie spod kolcolistu wyczołgały się Ciernista Łodyga i Ćmi Trzepot. Gdy tylko podeszły do trójki uczniów, zielonooka, która przed chwilą skończyła posiłek, odruchowo wstała i bez słowa skierowała się do wyjścia z obozu. Szylkretka, przeżuwając, spojrzała za nią, a następnie przełknęła ostatni kęs i spojrzała na przybyłe.
- Witajcie - przywitała ich bura, a pointka pokiwała łbem.
- Witajcie - odparła, pochylając głowę, a brat powtórzył po niej.
- Dziś chcemy zrobić wam test, dlatego też pójdziemy na trening razem - kontynuowała. - Sprawdzimy wasze umiejętności walki i wyślemy na polowanie.
- Dobrze! - miauknęła ochoczo córka Rdzawego Ogona.
- W porządku! - Uśmiechnął się kocur.
Ćmi Trzepot również się uśmiechnęła, zwłaszcza do swojej uczennicy i dała znać ogonem, żeby ruszali.
Uczniom nie było trzeba dwa razy powtarzać. Szybko oblizali pyszczki z resztek jedzenia i nagląco podążyli za starszymi kotkami. Szli przed siebie, w międzyczasie Migotka ciągle węszyła, mając nadzieję, że trafi na jakieś zwierzę i pochwali się przed mentorką. Test oznaczał właściwie tylko jedno - wojowniczki chciały upewnić się zdolności swoich podopiecznych i sprawdzić, czy... sami nadają się na wojowników? Czyżby niedługo lider miał w planach ją mianować?... Nie, to raczej niemożliwe. Szkoliła się dopiero od czterech księżyców! Pokręciła łbem. Wkrótce się zatrzymali. Północne zbocza. Otwarła pyszczek, by chłonąć zapachy.
- Dobrze - odezwała się Ćmi Trzepot. - Teraz zaczynamy walkę.
Szylkretka udawała, że tego nie słyszy, by tylko móc ją zaskoczyć. Siedziała tyłem, lecz z nastawionymi uszami. Gdy tylko usłyszała ciche skradanie, odwróciła się niespodziewanie i skoczyła, przewracając zdezorientowaną wojowniczkę. Przydusiła ją do ziemi z triumfem na pyszczku, lecz wiedząc, że to tylko ćwiczeniu po chwili z niej zeszła.
- Nieźle - stwierdziła. - Idzie Ci naprawdę dobrze, zaskoczyłaś mnie!
- Dzięki - zamruczała, spoglądając na pointkę z wdzięcznością.
Ta tylko się uśmiechnęła i nagle rzuciła się, lekko drapiąc zupełnie nieprzygotowaną kotkę.
- Ale musisz bardziej myśleć - zachihotała.
Terminatorka przybrała niezadowoloną minę, po czym zaśmiała się i skoczyła, niemal obejmując ją swymi długimi łapami. Niestety, mimo swoich prób została odepchnięta.
- A teraz... zaatakuje brata - szepnęła.
Spojrzała na nią z zaskoczeniem, lecz szybko posłusznie zaczęła się skradać do kocura, który został przygnieciony przez burą. Kiedy ta jednak ujrzała Migoczącą Łapę, uśmiechnęła się do niej i puściła ucznia. Ten, nie rozumiejąc, o co chodzi, wstał, lecz po chwili znowu padł na ziemię od uderzenia rudo-niebieskich łap. Syknął, gdy ujrzał znajomy pyszczek śmiejący mu się prosto w twarz. Spróbował się podnieść, lecz kotka szybko przygniotła go łapą, na co ten wręcz zapiszczał z bólu. Rozumiejąc, że to już zaszło za daleko, szybko zeszła z brata, posyłając mu przepraszający uśmiech. Ziołowa Łapa wstał, otrzepał się i prychnął.
- Dobranoc robota, Migocząca Łapo! - pochwaliła ją przyjaciółka. - Znakomicie go zaskoczyłaś!
- Och... dzięki - mruknęła, czując, że się lekko rumieni.
Zaczęli trenować dalej. Po jakimś czasie, gdy uczniowie byli już zmęczeni, niebieskooka wojowniczka oznajmiła:
- Dobrze wam idzie. Zwłaszcza tobie. - Puściła oczko do swojej uczennicy. - Wystarczy walki na dziś. Teraz czas na polowanie.
Czwórka kotów natychmiast poszła dalej. Doszli do pewnego momentu i przysiedli. Szylkretowa złapała oddech, dysząc. Mimo wszystko walki ją wykończyły i bała się, że polowanie jej się nie uda. 'Myśl pozytywnie. Uda ci się' szeptała pod nosem, tak, by nikt jej nie usłyszał. Po chwili odpoczynku siostry wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.
- Teraz wyruszycie na polowanie. Ziołowa Łapo, wrócisz się w stronę Północnego Zbocza, a ty, Migocząca Łapo, pójdziesz polować koło Czterech Sióstr. Ja pójdę za swoim uczniem, a Ćmi Trzepot za swoim.
Terminatorzy pokiwali łebkami i powoli ruszyli w swoje strony. Gdy tylko niebieskooka się oddaliła, zaczęła uważnie węszyć. Musiała upolować jak najwięcej. Po chwili wyczuła delikatną woń nornicy. Natychmiastowo zaczęła iść w stronę zapachu, a gdy była wystarczająco blisko, przywarła do ziemi i zaczęła się skradać. Była wystarczająco blisko... rzuciła się i z całej siły pacnęła ofiarę łapą z wysuniętymi pazurami, a po chwili ta leżała pół żywa. Kotka ją dobiła i zakopała, a następnie ruszyła dalej. Po jakimś czasie dotarła do Czterech Sióstr. Po drodze sporo upolowała, potem kręciła się uważnie wokół swojego 'punktu' i złapała jeszcze królika. Wtedy zza wysokiej trawy wyszła pointka.
- Świetnie. Upolowałaś naprawdę dużo. Teraz możemy się wrócić po twoje i iść do obozu, tam zapewne spotkamy się z Ziołową Łapą i Ciernistą Łodygą - miauknęła.
- Dobrze - odpowiedziała z nutką dumy w głosie.
W końcu wróciły do obozu. Już się ściemniało. Migocząca Łapa nie czuła łap, lecz była zadowolona. W legowisku był już Ziołowa Łapa, a także Skrząca Łapa i Świetlista Łapa. Przywitała się z siostrą o tych samych oczach, gdyż dzisiaj się jeszcze nie widziały. Była naprawdę wykończona. Ziewnęła szeroko i zwinęła się w kłębek. Już miała zasypiać, gdy usłyszała szelest. Uchyliła powieki. Skrząca Łapa wstała i nim jej siostra zdążyła cokolwiek powiedzieć, już wyszła z legowiska. Niebieskooka zignororowała to i ponownie się położyła, by w końcu zasnąć.

***

Nie miała pojęcia, gdzie była. Jakby polana. Lecz nierealistyczna. Miała jasne, głównie niebieskie kolory i dużo białego. Trawa zdawała się świecić, a za każdym razem, gdy kotka postawiła łapę, unosiły się iskierki. Rozejrzała się. Nagle, zza drzewa wyłoniła się już dobrze znana jej postać o rudym ogonie, a obok jej świecących się łap biegał niewielki kociak. Migocząca Łapa odwróciła się i zapłakała gorzko. Usłyszała szepty nawołujące ją. Niepewnie spojrzała się na matkę. Ta posłała jej ciepłe spojrzenie żółtych oczu, a Trzepotek się uśmiechnął. Po chwili jednak pysk Rdzawego Ogona przybrał smutny wyraz, a wzrok zapatrzył się w dal.
- C-Coś się s-stało, m-mamo? - wyjąkała.
Nie dostała odpowiedzi, lecz zasmucona kotka wskazała końcówką swego ogona migoczące drzewa. Powoli, niepewnie stawiając łapy, wyłoniła się stamtąd szylkretowa kotka o rudo-niebieskim futerku, w które były wplątane gwiazdy, a zielone oczy bez źrenic lustrowały okolice. Jej pysk był obojętny jak zwykle.
- S-skrząca Ł-łapa? C-co ci się s-stało? - szepnęła, gapiąc się w siostrę z niedowierzaniem.
- Na mnie przyszedł czas, Migocząca Łapo - odparła tylko.
Podeszła do matki, patrząc niepewnie na małego kocurka. Spuściła z niego wzrok i wgapiła się swoim kamiennym spojrzeniem w matkę. Niebieskooka nie wiedziała, co się dzieje, miała ochotę wrzasnąć, podbiec i wtulić się w matkę jak mały kociak. Stała jednak jak sparaliżowana, nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Trójka kotów spojrzała na nią. Matka posłała kotce ostatni uśmiech, a Skrząca Łapa poważnie kiwnęła głową. Odwrócili się i ruszyli w stronę drzew.
- Nie! Co się dzieje! Proszę, powiedzcie! Nie zostawiajcie mnie! - wrzasnęła pod wpływem emocji.
Nikt się jednak już nie odwrócił, zdawali się jej nie słyszeć. Kotka miała wrażenie, że ziemia się pod nią zapada i zaczęła spadać w niekończącą się przepaść...

***

Zaczęła oddychać ciężko. Spokojnie, to był tylko sen... przecież Skra dawno wróciła i śpi obok ciebie...' pomyślała. Bała się spojrzeć na jej legowisko, lecz w końcu to zrobiła. Ku przerażeniu uczennicy było ono puste. Natychmiastowo wstała i nie myśląc o tym, że jej też mogłoby się coś stać, wyszła z obozu, a łapy niosły ją przed siebie. Wkrótce wyczuła zapach siostry, lecz towarzyszył jej... odór krwi. Przed oczami miała najgorszy scenariusz, cały czas jednak wierzyła, że to był tylko sen. TYLKO. Pędziła jak szalona, by dotrzeć do zielonookiej jak najszybciej. Woń doprowadziła ją do polany przy Powalonym Drzewie, gdzie na początku swojego treningu była na zgromadzeniu. Nie to było jednak teraz ważne. Niepewnie spojrzała i zamurowało ją. Na środku leżało rozszarpane, poturbowane i zakrwawione ciało. Odwróciła się, trzęsąc się, a po pysku spływały łzy. Nie, nie nie! Usiadła, ukrywając pysk w łapach i zaczęła żałośnie zawodzić. To nie może być prawda! Nie obchodziło ją teraz, że nigdy nie miały jakiś dobrych relacji. Dopiero teraz zrozumiała, jak bardzo jej potrzebowała... przez tragedię, która spotkała jej matkę, Migocząca Łapa nie mogła pogodzić się z żadną śmiercią kogoś, kto był jej choć trochę bliski, a co dopiero własnej siostry. Wiedziała jednak, że nie może tak beczeć na uboczu. Musi godnie pożegnać Skrzącą Łapę, a nad rano zanieść ją do obozu. To jedyne, co mogła teraz dla niej zrobić. Załamana, podeszła do rozszarpanego, zimnego już ciała. Wzdrygnęła się lekko, widząc wychodzące flaki. Mimo to wtuliła się w futro naznaczone czerwoną mazią, a jej łzy powoli moczyły zmarłą. Nawet się nie spostrzegła, a nastał ranek. Wyczerpana psychicznie uczennica ostrożnie wzięła ciało i podążyła do obozu. Nie miała matki, może i ojca, jeśli miałaby wierzyć tej kotce... do tego brata, teraz straciła siostrę. A była tylko młodą, niewinną uczennicą! Za co Klan Gwiazd tak bardzo ukarał ją i jej rodzinę? Za co?! Ponownie zapłakała.
Dusząc się własnym płaczem, dotarła do obozu i w milczeniu położyła ją na środku. Słyszała szepty i przerażone spojrzenia kierowane w stronę poszkodowanej. Pierwsza przez tłum przedarła się Pręgowane Piórko, krzycząc z płaczem:
- Moje dziecko!!!
Po chwili podeszli wystraszeni Ziołowa Łapa i Świetlista Łapa.
- Migocząca Łapo, nie! Skrząca Łapo, jak to się stało? - wyszeptała karmicielka, myląc swe przyszywane córki, gdyż pysk niebieskookiej był ciągle wtulony w martwą i nie ujrzała jej oczu.
- Nie, mamo... to Skierka nie żyje - odparła smutno, pokazując pyszczek.
- Och, przepraszam Migocząca Łapo, ja... - Nie dokończyła, tylko szlochając, zaczęła coś szeptać do zmarłej.
Wtedy ze swojego legowiska wyszedł Nocna Gwiazda. Spojrzał lekceważąco na zebranych, lecz gdy zawęszył i prawdopodobnie wyczuł zapach krwi i z przerażeniem podszedł bliżej i gapił się z niedowierzaniem w swoją uczennicę. Migocząca Łapa wstała, robiąc mu miejsce.
- Ja czuwałam przy niej prawie całą noc... - szepnęła tylko i pospiesznie odeszła, nie mogąc już na to dłużej patrzeć. Kątem oka ujrzała Ćmi Trzepot i Ciernistą Łodygę siedzące w milczeniu i patrzące na nią smutno. Odwróciła się i weszła pod kolcolist. Wtuliła pyszczek w mech ciągle przesiąknięty zapachem terminatorki, płacząc przy tym.

***

Siedziała. Gapiła się w dwa groby położone obok siebie. Jeszcze dwa dni temu tylko matka. Teraz jeszcze siostra. Niewiele myśląc, szylkretowa zerwała dwa piękne, żółte kwiaty i położyła je na kupkach ziemi. Usłyszała czyjeś kroki, lecz nie przejęła się tym raczej.
- Migocząca Łapo... - Niechętnie się odwróciła, lecz na pyszczku pojawił się lekki i mimowolny uśmiech, gdy ujrzała burą wojowniczkę.
- Hej - mruknęła.
- Rozumiem, co czujesz. To była twoja siostra. Czułam to samo, gdy Księżycowa Łapa odszedł... - szepnęła, jakby na pocieszenie.
- A do tego Rdzawy Ogon - westchnęła uczennica.
- Też bardzo mi jej brakuje... - przytaknęła.
Niebieskooka wlepiła w nią swoje spojrzenie i nic nie mówiąc, wtuliła się, w pręgowane futro. Ciernista Łodyga nic nie powiedziała, tylko delikatnie ją liznęła. Młodsza siedziała tak przez chwilę, po czym jeszcze raz spojrzała na groby.
- Tam będzie jej lepiej. Z mamą i Trzepotkiem - odetchnęła ciężko. - A ja muszę wiedzieć, że jest szczęśliwa, przestać się mazać i zadbać o siebie.

1 komentarz:

  1. Muszę napisać do Migacza, jak wrócę. Brakuje mi ich relacji, sztosik to był ;;

    OdpowiedzUsuń