Przez
ułamek sekundy wpatrywała się w burą z osłupieniem, nie do końca
wiedząc, co robić. Po chwili jednak otrząsnęła się i zaśmiała wraz z
bratem. Dotknęła zimnego puchu łapką i energicznie wyrzuciła go w
powietrze, a ten wylądował na sierści wojowniczki. Migocząca Łapa
odruchowo schowała łebek, gdy sporo śniegu poleciało prosto na nią.
Otrząsnęła uszy, podniosła głowę i zamrugała oczyma. To był jednak zły
pomysł, gdyż po chwili dostała śniegiem w pysk od brata. Odruchowo się
oblizała. Brr, zimne. Pokazała kocurkowi język i zmrużyła oczy.
Skoczyła w ten sposób, że spadając uniosła puch, który okrył zarówno
Ziołową Łapę, jak i Ciernistą Łodygę.
Poczuła, jak ponownie
została przysypana śniegiem. Wzdrygnęła się, otrzepując krótkie futro,
raczej nieodpowiednie na taką porę. Chociaż Pora Nagich Drzew powolutku
dobiegała końca, nie zmieniało to faktu, że śniegu nadal było sporo.
Szylkretowa poczuła, że zimno przenika przez jej futro. Ponownie się
wzdrygnęła.
- Zimno ci? - spytała zielonooka kotka.
-
Yhm... d-dajcie m-mi chwilę, m-muszę o-odpocząć - wyjąkała i podążyła
do legowiska uczniów, natychmiastowo rozpłaszczając się na swoim
posłaniu. Może to nie był dobry pomysł? Nie chciała się teraz
rozchorować. Nie może pozwolić sobie na opóźnienie treningu! Zwinęła się
w kulkę, by sama siebie ogrzać. Po chwili jednak poczuła ciepły dotyk
czyjejś sierści, jego obecność, oddech i kojący zapach. Otworzyła oczy,
by ujrzeć brata wtulającego się w jej sierść. Uśmiechnęła się do niego.
- Lepiej? - miauknął. - Nie rozchoruj mi się!
Pokiwała łebkiem.
- I nie mam zamiaru! Po prostu trochę mi zimno i muszę chwilkę odpocząć, to wszystko.
- A nie chcesz iść do medyków?
- No co ty! - prychnęła, mając wrażenie, że brat traktuje ją jak kretyna.
Po
chwili jednak uśmiechnęła się do niego i oparła pysk na swoich
łapach, cały czas czując jego kojącą obecność. Ziołowa Łapa był dla
niej zdecydowanie jednym z najważniejszych kotów. Och, co by bez niego
zrobiła? Ta więź pomagała jej strasznie tym bardziej, ponieważ z
siostrami nie miała jakiś bliskich relacji. Były to były, lecz nic
ważnego do życia terminatorki raczej nie wnosiły. Ziewnęła, słysząc
chichot opierającego się o nią brata. Sama zachichotała. Posyłając mu
figlarny uśmieszek. Jego obecność i dotyk bardzo jej pomagały, z każdą
chwilą czuła, że odzyskuje siły i jest jej coraz cieplej. To musiało
wyglądać dziwnie, ale bicolor był jej bratem i kto inny jak on mógłby
teraz przy niej leżeć? Nie potrzebowała do szczęścia innej miłości niż
prawdziwie rodzinnej. Po chwili niespodziewanie wstała, a Ziołowa Łapa
ześlizgnął się i zarył pyszczkiem w mchu.
- Następnym razem
ostrzeż mnie, zanim wstaniesz! - prychnął, wydłubując pazurem kawałki
posłania, które utknęły mu między kłami. Wyglądało to naprawdę zabawnie.
Dwójka kotów opuściła kolcolist. Zaczęli rozglądać się za Ciernistą
Łodygą. Po chwili szylkretowa ujrzała, jak ta rozmawia ze swoją
mentorką. Spojrzała na brata i potruchtali w kierunku wojowniczek.
<<Ciernista Łodyga? Ćmi Trzepot? Ziołowa Łapa? Wybaczcie za gniota, nie wiedziałam co tam >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz