Mała spała. Śniła o lepszym świecie. Bez kłamstwa i oszustwa, gdzie każdy był przyjacielem każdego. Nikt nikogo nie krzywdził i wszyscy byli szczęśliwi. W tym świecie matka ja kochała, a Dora nigdy nie zachorowała. Tam, jej ojciec był miłym, liliowym kocurem, który troszczył się o rodzinę. Sen był realistyczny, ale Gardenia wiedziała, że to jej wyobraźnia, próbuje ja oszukać, a kotka nienawidziła oszustwa. Jednak była szczęśliwa, mogła chociaż na chwilę poczuć, że ma prawdziwą rodzinę, która o nią dba i się nią interesuje. Taka która jej nie zostawi, nie porzuci. Przecież pragnęła tego najbardziej na świecie, dlaczego więc nie potrafi się cieszyć?
Przecież to wszystko jest kłamstwem. Okropnym, paskudnym i zdradzieckim kłamstwem. Chciałaby tutaj zostać, ponieważ to kłamstwo było piękne, przyjemne i takie łatwe. Jednak nie mogła, chciała żyć własnym życiem, znaleźć kogoś kto ją pokocha na prawdę, kogoś kto nie jest wymysłem jej własnej wyobraźni.
Lilijka zaczęła się wybudzać. Poczuła nagły chłód, zaczęła się trząść, pociągać nosem. Nie umiała otworzyć oczu. Czuła, że są sklejone czymś obrzydliwym i lepkim. Wszystko ją bolało. Umiała jedynie skomleć i pojękiwać cichutko.Czuła zapach i obecność innych kotów, obcych kotów. Przez lekko otwarte ślepka widziała trzy siedzące postacie, które rozmawiały ze sobą. Niestety Gardenijce tak gwizdało w uszach, że ledwo umiała rozróżnić, który głos do kogo należał. Widziała te koty pierwszy raz na oczy. Przez jej ciało przeszedł mocny dreszcz, który poruszył malutkim ciałek koteczki. Wydała z siebie głośniejszy pisk, który zwrócił na nią uwagę trójki kotów. Najszybciej obok niej znalazła się błękitna kotka, była przeciętna. Miała długie futro i śliczne niebieskie oczy. Szybko przebierając łapami z miejscu pozbyła się ropy z oczu kociaka. Gardenia kilka razy mrugnęła, a potem mogła już spokojnie się rozejrzeć. Znajdowała się w dużej grocie. Panował tam półmrok, ale dokładnie mogła zobaczyć jej wnętrze. Uniosła głowę i zaciekawiona zaczęła wszystko dokładnie oglądać. Kiedy jej wzrok zatrzymał się na błękitnych ślepiach kotki, ta speszyła się lekko. Odwróciła wzrok i lekko się nastroszyła. Nie znała tych kotów, ale była ciekawa kim są. Jak na razie Szara długowłosa wydawała się miła, pomogła jej uporać się z ropą na oczach, więc nie może być straszna czy fałszywa. Za nią stał większy kocur. Miał jasne ciało, jednak jego pysk, ogon i łapy były brązowe. Kiedy napotkał spojrzenie małej, uśmiechnął się przyjaźnie, mrużąc ślepia. Trzecim, a zarazem ostatnim kotem była czarno - ruda kotka. Miała soczyście zielone ślepia, które lustrowały wątłe ciało kociaka. W jej oczach było widać troskę i żal. Gardenia była tak zajęta swoimi przemyśleniami, na temat kotów, że nie usłyszała żadnego słowa medyczki.
- Halo? Skarbie, słyszysz mnie? - liliowe maleństwo odwróciło łebek w stronę głosu. Błękitna kotka patrzyła na nią zaniepokojona. Już myślała, że trafił im się głuchy kociak. Młoda, nie miała siły odpowiadać, więc tylko pokiwała leciutko główką.
- Och! Wszystko co mówiłeś o tym maleństwie to prawda, Borsucza Gwiazdo! Wygląda jakby nie jadła niczego od paru księżyców, a do tego jeszcze ta kąpiel w lodowatej wodzie. Na szczęście już nic jej nie grozi. - odezwała się druga kotka.
- Nie jest tak źle. Zawsze mogło być gorzej. Wygląda na to, że nie popływała długo, bo dopadło ją tylko kocięce przeziębienie. To zupełnie normalne i na pewno szybko z tego wyjdzie, nie musisz się martwić, że ta malutka zarazi twoje pociechy. - medyczka otarła się o bok przyjaciółki i spojrzała na jedynego kocura w tym towarzystwie, jednak zanim cokolwiek powiedziała, znów odezwała się szylkretka
- Nie martwię się tylko o moje dzieci, chodzi mi również o nią. Wygląda tak mizernie, jakby miała co najwyżej 2 księżyce. Co takie mały kociak robiłby w lesie?
- Może ktoś wyrzucił ją do wody? - odezwał się Borsucza Gwiazda. Gdyby koteczka nie zasnęła w przeciągu paru sekund, pewnie zaczęłaby opowiadać całą historie, ale na szczęście nikt jej do tego nie zmuszał.
- Kto mógłby być takim potworem?
- Nie wiem Jaskółko, ale są koty, które nie szanują swoich pociech. Pewnie to jakiś zadufany pieszczoch lub oziębły i niebezpieczny samotnik. Miała szczęście, że do nas trafiła. Klan Wilka przyjmie ją z chęcią. - powiedział point.
Nagle na ścianę jaskini padły trzy cienie. W dól zbiegła gromadka złożona całkowicie z kociaków. Nie mniejszych od Gardenii. W przeciwieństwie do niej były okrąglutkie i zdrowe, pełne energii i radosne. Liliowy kociak uniósł lekko główkę i zmrużył oczka. Młode krzyczały coś wesoło do czarno - rudej kotki, a ta tylko uciszała je. Kiedy trójka młodych rozrabiaków spostrzegła Gardenie, było już za późno.
<Wąsik, Noc, Popiół, Błękitne Futro, ktokolwiek inny?>
*Przypominam, że to dzieje się 2 księżyce temu, więc Gardenia ma 5 księżyców, a smrody Borsa 3*
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Klepu Klepu Klepu
OdpowiedzUsuń