Kocur zrobił się lekko zakłopotany od mojego spojrzenia. Kiedy tylko odwracałam się w jego kierunku starał się uciec przed moim wzrokiem. Ta sytuacja wprowadziła mnie w lekkie zakłopotanie. Musiałam jakoś rozluźnić tę napiętą atmosferę.
- Wiesz, kiedyś często oglądałam zachody słońca razem z siostrą - zaczęłam. - Mama opowiadała nam, że w jego świetle żyją koty, które nie trafiły do Klanu Gwiazd. W dzień nie mogą zobaczyć Srebrnej Skóry, dlatego mówi się, że żyją w Miejscu, Gdzie Brak Gwiazd.
- Nawet to logiczne - skomentował krótko lider.
- Nie potrafię sobie wyobrazić, jak to musi być kiedy nie widzisz Srebrnej Skóry i księżyca... Przecież noc jest taka ważna... W nocy jest chłodno, widnio*, łatwiej się poluje...
- Taka jest kara za łamanie Kodeksu Wojownika - szepnął kocur. - Lepiej go przestrzegać.
- Jak Longfur - uśmiechnęłam się, bardziej do siebie. Kocur był lekko zdziwiony. - Moja siostra... Zmarła, kiedy broniła Kodeksu.
- Współczuję ci... - Małomówność Blackstar'a, była powoli dobijająca. Miałam nadzieję, że kocur powie mi coś osobistego, tak jak ja mu teraz.
- Miałeś kiedyś rodzeństwo? - spytałam prosto z mostu.
- Nie mówmy teraz o tym... Chciałbym, żebyś dalej opowiadała o sobie. Nic o tobie nie wiem, a jesteś moją wojowniczką. Zastanawiałem się nad wyborem zastępcy i ciężko mi wybrać między tobą, Nightshadow i Nightmareshadow'em...
- Powinna to być Nightshadow. Jest mentorką, a Kodeks mówi że tylko taki kot może być zastępcą. Z resztą, ja jestem jeszcze za młoda i zbyt nieodpowiedzialna. A Nightmareshadow to domowy kociak, który nawet nie potrafi wyrzec się symboli dwunożnych.
- To przez skromność, czy jak? Jesteś wspaniałą wojowniczką! Bardzo miłą, waleczną i wierną!
- Przestań! - przerwałam mu dość surowym tonem. - Nie lubię jak ktoś mnie tak wychwala... To krępujące...
- Dlaczego? Sądziłem, że chciałabyś posłuchać jakiś miłych pochwał.
- Dość się już ich nasłuchałam od Desertstar'a. Kiedy mnie poznał zaczął wychwalać moje cechy, ale doskonale wiem, co powiedział temu młodemu uczniowi... "Marna wojowniczka" ze mnie, to prawda. Łamię Kodeks i zdradzam klany.
- Ale mnie nie zdradzisz? - spytał nieco niepewnie Blackstar. Zaśmiałam się.
- Dla ciebie zrobiłabym wszystko. Dla ciebie oddam życie. - Moje źrenice musiały się powiększyć, czułam to. Tak się dzieje, kiedy mówię coś tak odważnego.
- Naprawdę wszystko? - upewnił się kocur. Skinęłam głową. - Nawet zostałabyś królową?
To nie był żart. To nie był żart. Ton jego głosu był poważny, zbyt poważny jak na kiepski dowcip. Zamurowało mnie. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Miałam uciec? Odejść obrażona z poważną miną? Rzucić się na niego? Wydałam z siebie dziwne jękniecie, jednak po nim zdobyłam sie na wymówienie niewyraźnych słów.
- A-a-ale... Kr-król-królową? Ż-że ni-niby matką? - wyjąkałam próbując sklecić jakieś zdanie. - J-ja nie mogę... Chcę! Ale nie mogę.
- Morningdew...
- Ale że z kim? Z Nightmareshadowem? - spytałam niepewnie. Słyszałam, że niektórzy liderzy zmuszają swoich wojowników do partnerstwa, żeby kotki rodziły nowych członków. Desertstar tak zrobił.
- Że co? - Nie wiedziałam kto jest teraz bardziej speszony - ja czy mój lider. Kocur wpatrywał się na mnie ze zgrozą, jakbym mówiła najobrzydliwsze obelgi pod jego adresem. - Miałbym oddać mu MOJĄ kobietę**?
- S-swoją? - byłam zszokowana jego słowami. - Czyli mówisz mi, że mnie kochasz?
<Blackstar? W twoich łapach ten dramat!>
- Wiesz, kiedyś często oglądałam zachody słońca razem z siostrą - zaczęłam. - Mama opowiadała nam, że w jego świetle żyją koty, które nie trafiły do Klanu Gwiazd. W dzień nie mogą zobaczyć Srebrnej Skóry, dlatego mówi się, że żyją w Miejscu, Gdzie Brak Gwiazd.
- Nawet to logiczne - skomentował krótko lider.
- Nie potrafię sobie wyobrazić, jak to musi być kiedy nie widzisz Srebrnej Skóry i księżyca... Przecież noc jest taka ważna... W nocy jest chłodno, widnio*, łatwiej się poluje...
- Taka jest kara za łamanie Kodeksu Wojownika - szepnął kocur. - Lepiej go przestrzegać.
- Jak Longfur - uśmiechnęłam się, bardziej do siebie. Kocur był lekko zdziwiony. - Moja siostra... Zmarła, kiedy broniła Kodeksu.
- Współczuję ci... - Małomówność Blackstar'a, była powoli dobijająca. Miałam nadzieję, że kocur powie mi coś osobistego, tak jak ja mu teraz.
- Miałeś kiedyś rodzeństwo? - spytałam prosto z mostu.
- Nie mówmy teraz o tym... Chciałbym, żebyś dalej opowiadała o sobie. Nic o tobie nie wiem, a jesteś moją wojowniczką. Zastanawiałem się nad wyborem zastępcy i ciężko mi wybrać między tobą, Nightshadow i Nightmareshadow'em...
- Powinna to być Nightshadow. Jest mentorką, a Kodeks mówi że tylko taki kot może być zastępcą. Z resztą, ja jestem jeszcze za młoda i zbyt nieodpowiedzialna. A Nightmareshadow to domowy kociak, który nawet nie potrafi wyrzec się symboli dwunożnych.
- To przez skromność, czy jak? Jesteś wspaniałą wojowniczką! Bardzo miłą, waleczną i wierną!
- Przestań! - przerwałam mu dość surowym tonem. - Nie lubię jak ktoś mnie tak wychwala... To krępujące...
- Dlaczego? Sądziłem, że chciałabyś posłuchać jakiś miłych pochwał.
- Dość się już ich nasłuchałam od Desertstar'a. Kiedy mnie poznał zaczął wychwalać moje cechy, ale doskonale wiem, co powiedział temu młodemu uczniowi... "Marna wojowniczka" ze mnie, to prawda. Łamię Kodeks i zdradzam klany.
- Ale mnie nie zdradzisz? - spytał nieco niepewnie Blackstar. Zaśmiałam się.
- Dla ciebie zrobiłabym wszystko. Dla ciebie oddam życie. - Moje źrenice musiały się powiększyć, czułam to. Tak się dzieje, kiedy mówię coś tak odważnego.
- Naprawdę wszystko? - upewnił się kocur. Skinęłam głową. - Nawet zostałabyś królową?
To nie był żart. To nie był żart. Ton jego głosu był poważny, zbyt poważny jak na kiepski dowcip. Zamurowało mnie. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Miałam uciec? Odejść obrażona z poważną miną? Rzucić się na niego? Wydałam z siebie dziwne jękniecie, jednak po nim zdobyłam sie na wymówienie niewyraźnych słów.
- A-a-ale... Kr-król-królową? Ż-że ni-niby matką? - wyjąkałam próbując sklecić jakieś zdanie. - J-ja nie mogę... Chcę! Ale nie mogę.
- Morningdew...
- Ale że z kim? Z Nightmareshadowem? - spytałam niepewnie. Słyszałam, że niektórzy liderzy zmuszają swoich wojowników do partnerstwa, żeby kotki rodziły nowych członków. Desertstar tak zrobił.
- Że co? - Nie wiedziałam kto jest teraz bardziej speszony - ja czy mój lider. Kocur wpatrywał się na mnie ze zgrozą, jakbym mówiła najobrzydliwsze obelgi pod jego adresem. - Miałbym oddać mu MOJĄ kobietę**?
- S-swoją? - byłam zszokowana jego słowami. - Czyli mówisz mi, że mnie kochasz?
<Blackstar? W twoich łapach ten dramat!>
*faktem jest, iż koty lepiej widzą w ciemnościach niż w oświetleniu
**faktem jest, iż kobieta to tylko istota ludzka (ale nie mogłam się powstrzymać)
**faktem jest, iż kobieta to tylko istota ludzka (ale nie mogłam się powstrzymać)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz