Nie mogłem spać w nocy. Przez cały dzień praktycznie nic nie robiłem, raz poszedłem na polowanie i tyle. Wstałem i przeszedłem się wzdłuż granicy. Wtedy dotarły do mnie odgłosy walki. Poszedłem w tamtą stronę, ale kiedy byłem na miejscu zdarzenia było już po wszystkim. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to gwiazda, jaką liderzy mieli na sierści. Po podejściu bliżej zobaczyłem brązowe futro. Wtedy zorientowałem się, że to Wolfstar - lider Klanu Wilka. Pierwsze co mi przyszło do głowy to: "Kurde... nie zdążyłem go zabić!". Potem zrobiło mi się gorzej... w sumie... to nawet lubiłem go, fajnie było się z nim kłócić. Położyłem się w pobliżu ciała. Leżałem tak, aż w końcu zasnąłem. Obudziły mnie szturchnięcia. Spojrzałem do góry. Był to nie znajomy mi kot. Spojrzałem w kierunku ciała lidera.
- Co ty zrobiłeś?! - zasyczał kot. Prychnąłem w odpowiedzi. Minę miałem kamienną, ale jeżeli spojrzałoby mi się w oczy widać by było smutek.
- Idź do Warstripe. Musi się o tym szybko dowiedzieć. - polecił kot komuś z tyłu. - I musi nam powiedzieć co z nim zrobić... - dodał. Wstałem i usiadłem. Po chwili rozejrzałem się i zacząłem wracać do klanu. Miałem spuszczony łeb i kiedy patrzyłem w ziemię smutek wychodził w postaci smutnej miny.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał stając przede mną. Szybko się opanowałem i spojrzałem mu w oczy.
- Do klanu. - odparłem oschle.
- Nigdzie nie pójdziesz dopóki tego nie rozstrzygniemy.
***
Po paru minutach na miejsce zbrodni przybyła kotka z innym kotem. Zapewne była to wcześniej wspomniana Warstripe, no teraz... to Warstar. Kazała zaprowadzić mnie do ich obozu. Oj źle robi, źle. Zaciekłego wroga sprowadzać do samego serca swojego klanu. Kotka musi się jeszcze dużo nauczyć. Nie wiem czemu, ale kazali mi nieść zwłoki byłego lidera. Zrobiłem jak kazała.
Po dotarciu na miejsce wszyscy patrzyli na mnie z obrzydzeniem, ale ich wzrok spoczywał na zakrwawionej kupce sierści na moim grzbiecie. Położyłem to coś na środku i odszedłem przypatrując się po kolei podchodzących kotach, pierwsza była Mintleaf ze swoimi dziećmi, a za nią Warstar. Kiedy skończyli zostawili to na środku patrząc na ciało z daleka. Wtedy poczułem jakby coś mnie pchało w stronę zwłok. Nie potrafiłem się temu oprzeć. Położyłem się przy ciele dotykając nosem zimnej łapy martwego lider i zacząłem cichutko mówić:
- Przykro mi, że tak się stało. W sumie... to nawet Cię lubiłem...
Wszyscy zwrócili dziwne spojrzenia w moim kierunku. Wstałem i odszedłem.
<Ktoś z Klanu Wilka? Ewentualnie Stoneclaw>
- Co ty zrobiłeś?! - zasyczał kot. Prychnąłem w odpowiedzi. Minę miałem kamienną, ale jeżeli spojrzałoby mi się w oczy widać by było smutek.
- Idź do Warstripe. Musi się o tym szybko dowiedzieć. - polecił kot komuś z tyłu. - I musi nam powiedzieć co z nim zrobić... - dodał. Wstałem i usiadłem. Po chwili rozejrzałem się i zacząłem wracać do klanu. Miałem spuszczony łeb i kiedy patrzyłem w ziemię smutek wychodził w postaci smutnej miny.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał stając przede mną. Szybko się opanowałem i spojrzałem mu w oczy.
- Do klanu. - odparłem oschle.
- Nigdzie nie pójdziesz dopóki tego nie rozstrzygniemy.
***
Po paru minutach na miejsce zbrodni przybyła kotka z innym kotem. Zapewne była to wcześniej wspomniana Warstripe, no teraz... to Warstar. Kazała zaprowadzić mnie do ich obozu. Oj źle robi, źle. Zaciekłego wroga sprowadzać do samego serca swojego klanu. Kotka musi się jeszcze dużo nauczyć. Nie wiem czemu, ale kazali mi nieść zwłoki byłego lidera. Zrobiłem jak kazała.
Po dotarciu na miejsce wszyscy patrzyli na mnie z obrzydzeniem, ale ich wzrok spoczywał na zakrwawionej kupce sierści na moim grzbiecie. Położyłem to coś na środku i odszedłem przypatrując się po kolei podchodzących kotach, pierwsza była Mintleaf ze swoimi dziećmi, a za nią Warstar. Kiedy skończyli zostawili to na środku patrząc na ciało z daleka. Wtedy poczułem jakby coś mnie pchało w stronę zwłok. Nie potrafiłem się temu oprzeć. Położyłem się przy ciele dotykając nosem zimnej łapy martwego lider i zacząłem cichutko mówić:
- Przykro mi, że tak się stało. W sumie... to nawet Cię lubiłem...
Wszyscy zwrócili dziwne spojrzenia w moim kierunku. Wstałem i odszedłem.
<Ktoś z Klanu Wilka? Ewentualnie Stoneclaw>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz